ROZDZIAŁ 20

4.1K 254 436
                                    


Your POV 

Po pracowitym tygodniu nadszedł czas na dwa dni odpoczynku. Przez te pięć dni zauważyłam dziwne zachowanie Felixa. Raz wydawał się olewać wszystko i wszystkich, a zaraz potem był kochany i troskliwy.

W piątek po południu Felix przyszedł do mnie obejrzeć wspólnie film.

— Co oglądamy? — Zapytał.

— Dziś ty wybierasz.

— Hm... może Króla lwa?

— Wszystkie części?

— Czytasz mi w myślach, Z/T/I

Zaśmiałam się pod nosem i poszłam przygotować picie oraz jakieś smakołyki.
Felix w tym czasie przygotowywał film.

Stałam w kuchni przy blacie, czekając na wyłączenie się mikrofalówki. Zajrzałam do salonu, gdzie przebywał chłopak. Leżał na narożniku przed telewizorem i robił coś z telefonem.
Przez chwilę pomyślałam, by zapytać do kogo pisze, ale potem skarciłam się w myślach.

To tylko twój przyjaciel, jeszcze uzna, że jesteś wścibska. Uspokój się, Y/N

Minutę obserwowania Felixa przerwał głośny dzwonek mikrofalówki. Nasypałam popcorn do miski, do drugiej wsypałam Skittlesy razem z piankami i poszłam do salonu. Felix pomógł z piciem.

— Możemy zaczynać — Położyłam jedzenie i picie między nami.

~*~

Niedługo seans stał się seansem z karaoke.

Miłość roośnie wookół naas! — Felix teatralnie roprostował ręce.

Po chwili śpiewałam już razem z nim każdą piosenkę po kolei. Z pewnością nasz koncert dało się słyszeć nie tylko w moim mieszkaniu. Jednak wtedy nie przejmowałam się możliwymi skargami sąsiadów na zakłócanie wieczornego spokoju.

Już po nim czas na łzyyyy...

Po zaśpiewaniu ostatniego zdania piosenki Felix — tak bohaterowie — udał dramatyczny płacz i wycierał w rękaw swojej bluzy falę łez.

To rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. Do tego stopnia, że wiłam się na kanapie ze śmiechu. Szybko się uspokoiłam, ale uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy. Pokochałam towarzystwo Felixa.

— Lixie?

— Hm?

— Dziękuję.

— Za co?

— Za to, że jesteś. Chyba mogę już powiedzieć, że zapomniałam o Alanie. W większości to twoja zasługa — nieśmiało spojrzałam mu w oczy.

— Aish, nie ma za co. Zawsze byłaś dla mnie ważna.

Podsunęłam się do niego i ostrożnie wtuliłam się w jego tors. Leżeliśmy nakryci kocykiem. W skupieniu (no może wykluczając sceny ze śpiewaniem) oglądaliśmy bajkę.

~*~

Pozostałe części Króla lwa później nadal nie wstawaliśmy z kanapy.
Raczej rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie zwracaliśmy uwagi na upływający czas.

❝GUY MY AGE❞ | lee felixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz