ROZDZIAŁ 73

1.2K 100 12
                                    

~°~

— Y/n, co z tobą? Skąd ten zamglony wzrok? — Dwadzieścia minut marszu w ciszy przerwała Seulgi.

— Szkoda mi Jisun. Chyba jednak nie jest aż taka zła.

Obie dziewczyny w tym samym momencie przystopowały, patrząc na ciebie niezrozumiale.

— Ty tak na serio? —Wypaliła Yoonha.

— No, bo przy rozmowach ze mną była inna. Bardziej ludzka. A może by nas wypuściła gdybyśmy poprosiły?

Nie odwróciłaś się do towarzyszek, jedynie twoja głowa powędrowała do boku. Tego dziewczyny nie spodziewały się usłyszeć od ciebie. Tej, która musiała wytrzymać najwięcej.

— Y/n... — Seulgi lekko chwyciła cię za ramię. — Jisun wcale nie jest taka na jaką się kreauje przy tobie.

— Chwilę zanim wyszła, pytała nas o to, co ma z tobą zrobić kiedy już jej nie będziesz potrzebna. O to ci chodzi, Y/n? To jest bardziej ludzkie?

Yoonha zabrzmiała trochę za ostro, co spotkało się z surowym wzrokiem Seulgi. Dziewczyna już miała rzucić ciche przepraszam, lecz wtedy ty zabrałaś głos.

— Masz rację, ona mogła to sobie wszystko wymyślić. Myślicie, że to paranoja?

— Myślę, że musimy jak najszybciej dotrzeć do Seulu. Nam trzem przyda się jakiś psycholog.

— Ruszajmy. Lepiej nie tracić czasu. — Yoonha ruszyła, wyprzedzając ciebie oraz Seulgi, która instynktownie wzięła cię pod ramię, abyś czuła się pewniej. Towarzystwo Yoonhy znosiła, ale jednak bardziej przywiązana była do ciebie. Ty w sumie wzajemnie. Dużo was łączyło, przynajmniej więcej niż dzieliło.

Wasz marsz pozostawał cichy. Zero rozmów, tylko dźwięk uderzania butami o ziemię i równe oddechy. Do głowy wpadł ci pomysł, żeby przerwać ten stan rzeczy, ale zmęczenie chyba zbyt dawało ci się we znaki. Zmęczenie psychiczne, to najgorsze. Aby choć trochę się uspokoić zaczęłaś myśleć o delikatnych ramionach Felixa i jego ciepłym uśmiechu. O tym, że kochał się do ciebie przytulać, mówić słodkie rzeczy, czy po prostu rozmawiać. Dla kogoś takiego warto przeżyć.

Ale wracając... upłynęły trzy godziny, a wy nadal szłyście przed siebie. Żadnej przerwy. Z logicznego punktu widzenia powinnyście być choć trochę wyczerpane, ale to się nie działo. Może to adrenalina i presja? Może każda z was po prostu bardzo chciała wrócić do "normalnego życia."

— Hej, możemy odpoczniemy przez chwilę? — Zasugerowałaś spokojnym tonem.

— Po co? Pewnie jesteśmy już niedaleko.

— Y/n ma rację Yoonha. Powinnyśmy zrobić choć krótką przerwę.

— Jak chcecie tracić czas to proszę bardzo, ja idę dalej.

— Lin Yoonha! Wracaj do nas!

— Bye.~~

—Dobra, może iść. — Syknęłaś z poirytowania. — Straci przytomność po drodze i nikt jej potem nie znajdzie już.

— O co ci chodzi? — Lin wcale nie była ci dłużna.

— O co? Zachowujesz się jak rozwydrzona nastolatka, a nie sądzisz, że czasem warto by było posłuchać innych?

— I kto to mówi? To nie ja nas w to wpakowałam swoim związkiem.

— Ty...

— Ej, ej! Uspokójcie się. Chcecie sobie poskakać do gardeł? Proszę bardzo, ale nie teraz kiedy mamy ważniejsze sprawy na głowie niż babskie pogaduszki. Obie macie teraz usiąść, zjeść, napić się razem ze mną i potem ruszamy w drogę. Nie słyszę żadnego ale.

Ty i Yoonha w ciszy obrzucając się mordem w oczach usiadłyście na kamieniach, po czym Seulgi podała wam kanapki. Dziewczyna poczuła lekką satysfakcję ze swojego wystąpienia i szczerze? Miała ochotę śmiać się z waszego zachowania, ale w ostatniej chwili doszło do niej, że to mogłoby popsuć całą jej reprymendę. Tobie zrobiło się głupio, przecież ty w tym trio byłaś najstarsza i żaden z ciebie przykład. Tak, więc twoim kolejnym postanowieniem obok przetrwania było zachowanie dystansu, co do postawy Yoonhy.

Nie odpoczywałyście zbyt długo. Po kilku minutach znów zaczęła się wasza droga. Przed prawie sierpniowym upałem chroniły was drzewa. Życie  zaczęło nabierać zupełnie innego znaczenia. Przez te prawie dwa tygodnie odcięto cię od niego. Ptaki nagle zaczęły radośniej ćwierkać, słońce bardziej razić, zieleń intensywniej pachnąć. Samo przebywanie wśród niej uspokoiło twoje nerwy. Cały las wydawał się żyć swoim własnym, spokojnym życiem.

Kolejne dwie godziny minęły. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Co chwilę pytałaś sama siebie ile jeszcze drogi zostało.

— Ile jeszcze? — Yoonha odwróciła się na sekundę, by zadać to pytanie.

— Yy... zaraz powinnyśmy być przy tej stacji czy, co to tam było.

Zajrzałaś przez ramię Seulgi, by upewnić się czy dobrze mówi. Tak, miała rację.

— Już jest!

— Zamknij pysk, Yoonha. Jeszcze jakaś zwierzyna na nas zapoluje.

Szybciej powiedziałaś niż pomyślałaś, co spowodowało odrazę na twarzy dziewczyny. Seulgi tym razem zignorowała waszą wymianę zdań i pierwsza zaczęła podążać ku budynkowi. Teraz pora odrzucić resztkę niepewności.

Przekroczyłyście bramę, zaraz potem napotkałyście mężczyznę, na oko w średnim wieku. Zmierzył was podejrzanie wzrokiem.

— To wy jesteście te laski od Kima?

— Tak, to my.

— Mogłyście tu nie przychodzić.

— Co ma Pan na myśli?

— To, że Yoonha ucieszy się z tego, że was odnalazłem.

Serce podskoczyło ci niemalże do gardła. Tego nie mogłaś się spodziewać wcześniej. Teraz byłaś przekonana, że to Kim nakablował albo obmyślił to z Sun.

Z budynku wyszło dwóch kolejnych mężczyzn. Twoją jedyną myślą była ucieczka, lecz zanim zdążyłaś się do niej rzucić padło kilka strzałów. Dwóch mężczyzn leżało na ziemi. Przerażona spojrzałaś w bok. To Yoonha pociągnęła za spust. Sekundę potem oberwał też "znajomy" Kima kulką w łeb. Wszystko działo się tak szybko, że twój umysł ledwo nadążał za poszczególnymi zdarzeniami. Ocknęłaś się dopiero, gdy odwracając się dostrzeglaś Yoonhę trzymającą zakrwawione ramię i Seulgi próbującą zawiązać ciasny "bandaż" z własnej koszuli.

— Zostań z Yoonhą, Y/n. Ja biegnę po kluczyki.

Nawet nie protestowałyście. Yoonha przylgnęła do ciebie i obie patrzyłyście z przerażeniem na ciała oblane wokół krwią. Dosłownie chwila minęła, Seulgi przybiegła z powrotem. Po naciśnięciu na kluczyk zapaliły się lampki przy czarnym, dość typowym samochodzie. Tym lepiej.
Wskoczyłyście do środka, ty za kierownicę, a Seulgi usiadła przy Yoonhie z tyłu. Z impetem wystartowałaś i zaraz już jechałyście autostradą. Serca waliło wam jak szalone, zwłaszcza tobie, ale ty musiałaś zachować największy spokój.

— Jedź ostrożnie, proszę.

— Szybko! — Syknęła Yoonha.

— To możesz tak i tak. Będzie dobrze, Yoonha trzymaj się.

Dodałaś gazu.

~°~

~°~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❝GUY MY AGE❞ | lee felixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz