a/n; miał być maraton, ale za mało nam zostało do końca..
~°~
Yoonha niewiele bardziej niż Seulgi zdążyła zapoznać się z miejscem ich pobytu. Dlatego to ona prowadziła poszukiwania. Nie każde pomieszczenie było otwarte, ale te, które były obie przeszukiwały jak najdokładniej i nic. Czas im mijał i gdyby nie Seulgi wpadłyby na jednego z pomagierów Jisun. Chodź, musimy już wracać, powiedziała do Yoonhy.
Wróciły do swojego, pożal się Boże, pokoju i położyły się do łóżek. Ich ciała lekko zadrżały, gdy o ich uszy zaczęły się obijać ciężkie kroki za drzwiami.
Bały się.— Jisun kazała mi wyłączyć kamerkę, ale ona już była wyłączona. Coś wiecie o tym?
Jeszcze więcej dreszczy i adrenaliny.
— Ja nic nie wiem, cały czas siedzę tutaj. A ty, Yoonha?
— Mi się wydawało, że widziałam jak Jisun ją wyłącza. Ale dlaczego?
— Mnie też to ciekawi. O i bym zapomniał... — Dodał, gdy miał już wychodzić. — Jak szperacie po magazynie to zostawiajcie wszystko za sobą tak, jak było. Sun zobaczy wszystko.
— My nie...
Mężczyzna wszedł i zamknął za sobą drzwi.
— Nie no, wiem. Chcecie stąd wyjść jak najszybciej. Być może z waszą przyjaciółką. Zdajecie sobie sprawę, że to nie będzie takie łatwe?
— Już mamy tego świadomość. — Wypaliła Yoonha.
Seulgi za to posłała jej spojrzenie w stylu "zamknij się."— Mogę wam pomóc, ale nie za darmo.
— Czego chcesz?
— 6 milionów wonów.
— Co?? Nie mamy tyle! — Yoonha uniosła się aż za bardzo, co napotkało karcące, lecz nadal zszokowane spojrzenie Seulgi.
— D-dlaczego my?
— Chcecie wyjść stąd, prawda? Ja też i wyjechać z kraju za moją dziewczyną i dzieckiem. Te pieniądze mogą mi dać wasi towarzysze z tego zespołu. Wy wyjdziecie, ja też. Wszyscy będą szczęśliwi. Co wy na to?
— Chyba nie mamy wyboru.
Mężczyzna obiecał wypuścić dzewczyny i ciebie, gdy tylko jakimś cudem uda się przechwycić klucze od Jisun. Tymczasem policja nadal nie radziła sobie z namierzeniem was. To tylko bardziej wzbudzało gniew Jeongina, Hyunjina i Felixa, nawet członkowie, którzy do tej pory byli opanowani zaczęli się niecierpliwić. Detektyw, którego wynajął właśnie twój chłopak odkrył, gdzie ukrywała się sama Jisun. W mieszkaniu innej dziewczyny. Może i Sun Jisun umiała ukryć się przed stróżami prawa, ale nie przewidziała, że w tym samym czasie namierzana będzie przez zawodowca w tej dziedzinie. Może jednak nie wszystko stracone, Y/n...
Nazajutrz, już ósmego dnia od porwania również przyszła do ciebie Jisun. Podobnie jak wcześniej była zanadto spokojna. Znaczy jak na nią. Wydawało ci się, że to jej nowa partnerka miała na nią tak dobry wpływ i dobrze. Bardzo chciałaś, aby Jisun miała tak dobry humor cały czas, ponieważ to dodawało ci czasu oraz nadziei.
Gdy dziewczyna przyszła do ciebie po raz drugi, opowiadała o rodzinie. Usłyszałaś z jej ust, że to jej ojciec, tak dobry, policjant znęcał się nad Jisun gdy była mała, a jej matka zginęła z jego rąk. Nieważne, co mówiła to twoja postawa była pokorna. Odpowiadałaś jej ze spokojem i jak tylko to możliwe udawałaś przyjazne nastawienie. Nawet współczucie jakie czułaś, nie mogło w twoich oczach całkowicie ją oczyścić.
— Dlaczego mówisz, że mnie rozumiesz? Nie przeżyłaś czegoś takiego. — Jisun zrobiła podejrzliwą minę.
— Ja straciłam brata dawno temu. Rodzice zawsze jemu więcej uwagi poświęcali, ja byłam ta gorsza. Po jego śmierci to się jeszcze pogorszyło. Wszystko nagle stało się moją winą. Zawsze znaleźli powód, aby mnie poniżyć. Dlatego przed nimi uciekłam, kiedy tylko skończyłam osiemnaście lat.
Twoja historia może i nie była prawdą w stu procentach, bo wyjechałaś z innego powodu, ale jej celem było jeszcze większe zaufanie Jisun i chyba ci się udało.
— Naprawdę? Jesteś zbyt radosna, żeby pomyśleć, że coś złego ci się przytrafiło.
— To chyba dlatego, że zawsze kiedy ktoś mnie skrzywdzi szukam w sobie radości, uśmiecham się jeszcze szerzej. Dzięki temu zawsze pozostanę sobą.
Sun zamyśliła się na chwilę, nie patrząc na ciebie i po krótszej chwili dodała.
— Chyba pora na mnie. Jiuyeon będzie na mnie czekać z obiadem. Do zobaczenia... i dziękuję.
Ostatnie słowo usłyszałaś ledwo co i byłaś zaskoczona tym, że to Ona je powiedziała. Dopiero, gdy drzwi się zatrzasnęły odwtchnęłaś z ulgą. W tamtych chwilach jedyną twoją obawą było to, iż Jisun szybko opuści dobry humor i nie uratuje cię ani policja, ani Seulgi. A właśnie! Straciłaś z nią kompletnie kontakt. Gdyby nie to, iż bałaś się Sun jak i jej pomagierów to zaczęłabyś ją wołać przez drzwi. To by było bardzo głupie a na głupie decyzje nie było miejsca. Pozostało ci tylko dokończyć posiłek i zasnąć na tyle długo, ile mogłaś.
To Yoonha była tą, która miała porozmawiać z Sun o "ewentualnych torturach" dla ciebie. Seulgi dodała, że bardziej zaboli cię, gdy będzie to robiła osoba tobie bliska. Ku ich zdziwieniu, Jisun odmówiła i zaargumętowała to słowami Y/n jest mi potrzebna na razie, po czym wyszła. To pozostawiło dziewczyny w lekkim zdziwieniu, pomijając ostatnie dość spokojne zachowanie Jisun. Nawet nie zorientowała się, że kamery są wyłączane co jakiś czas.
Seulgi za zgodą Yoonhy i Kima podeszła do drzwi, wołając cię.
— Y/n, jesteś tam? Co Jisun ci robi?
— N-nic. Rozmawiamy, ale nic poza tym nic się nie dzieje. Nie powinnyśmy rozmawiać, usłyszą nas.
— Wszystko wiemy, Y/n. — Równo odpowiedział Kim i Yoonha.
— Są po naszej stronie. Niedługo wyjdziemy.
Wtedy Yoonha syknęła z bólu łapiąc się za udo.
— Seulgi, jak szperasz po szafkach to klucze chociaż wyjmuj. Cholerstwo jest ostre.
— Myślałam, że to ty tutaj będziesz szukać.
— Co...
Yoonha sięgnęła do szafeczki, po czym przekręciła kluczyk. Pewnie Jisun musiała go tam przypadkowo zostawić.
Seulgi najmniej wierzyła, że tam może coś być. Za to Kim podszedł do miejsca, gdzie stała Yoonha i zajrzał w głąb szafki.
— Dziewczynki, chyba wychodzicie na wolność.
~°~
a/n; dumdumduuum
dobra nutka ↓
CZYTASZ
❝GUY MY AGE❞ | lee felix
FanfictionJesteś 18-letnią Polką, która za swoją miłością pojechała do Australii. Porzuciłaś rodzinę, szkołę, znajomych dla 'tego jedynego'. Szalone co? To jeszcze nie koniec. Co będzie jeśli się okaże, że on jednak nie jest tym jedynym? Kto pomoże zagoić się...