ROZDZIAŁ 60

1.6K 108 45
                                    

~°~

Następnego dnia znów widziałaś Jisun.
Kręciła się wokół wytwórni tak samo jak ty. Patrząc na nią rosła w tobie złość, aż postanowiłaś iść na komisariat. Wróciłaś do mieszkania po dowody już uzbierane i zadzwoniłaś po Hyunjina. Seulgi nie mogła wyjść z pracy, więc wasza dwójka musiała sobie poradzić.

Miałaś poczekać na chłopaka gdzieś niedaleko JYP.

Poczułaś jak ktoś łapie cię za ramię i lekko zaniepokojona odwróciłaś się. Widok osoby przed twoimi oczami zmroził cię kompletnie.

— A więc to jednak ty, Y/n.

Strąciłaś rękę Jisun ze swojego ramienia i próbowałaś odejść.

— Po co wróciłaś?

— Nie twój interes..

— Nie za mało ci? Przyjeżdżasz do cudzego kraju, robisz z siebie niewiadomo kogo i jeszcze zabrałaś mi miłość życia. Jak widać moja nauczka była zbyt delikatna.

— Nie możesz sobie po prostu odpuścić? Na co ci to? I tak żadna z nas go nie ma, więc nie mnie tutaj powinnaś się czepiać. Tym bardziej Hyunjina i Seulgi.

— Ależ ja mam Felixa i to w garści.
Yoonha wcale go nie kocha. Ona tylko ma go w odpowiednim momencie zranić.

— Ty suko!

Twoja pięść wylądowała na policzku czarnowłosej, która po twoim ciosie zajęczała mocno z bólu. Zanim odeszłaś daleko usłyszałaś krótkie:

— Jeśli zobaczę cię w pobliżu Felixa, będę robiła wyliczankę które z was pierwsze ucierpi.

Całą tę sytuację obserwował Hyunjin, ale bał się podejść. Siedział schowany w krzakach przez cały czas. Gdy Jisun się odworcila i zaczęła iść w swoim kierunku zobaczył jej oczy. Jeszcze nigdy żadne spojrzenie go tak nie przestraszyło. Miała roześmiane spojrzenie, ale jednak był w nim też mord.

Gdy już odeszła, Hyunjin pobiegł szybko do ciebie. Widział, że czekasz na niego w samochodzie.
Otworzył drzwi i zobaczył cię zapłakaną tak bardzo, że nie mogłaś złapać oddechu. Hwang przytulał cię i starał pocieszyć mimo, że sam był nieco przerażony.

— Powiem wszystko Felixowi, nie będziesz musiała ty...

— Nie Hyunjin, proszę. Pomyśli, że to ja i zrobi coś mnie, Felixowi. Albo nam obu.

— Zamieńmy się miejscami. Zawiozę cię do mieszkania. 

Ucieszyłaś się, że chłopak to zaproponował. Nie miałaś siły prowadzić.

Hyunjin olał telefony członków i siedział z tobą, póki się nie uspokoiłaś. Czuł się coraz bardziej winny. To obudziło w nim chęć napicia się... czegoś mocnego.

Gdy tylko Seulgi wróciła do mieszkania, chłopak wyszedł i pojechał do najbliższego baru. Pił bez opamiętania. W takim stanie znaleźli go Minho, Jisung i Chan. Siłą wyciągnęli go na zewnątrz.

— Co się dzieje, Hyunjin? — Zapytał najmłodszy z nich.

— To przeze mnie... Muszę coś z tym zrobić... Ja pierdole jestem chodzącą katastrofą.

— W takim stanie nic z niego nie wydusimy. Poczekamy do jutra. — Zarządził Chan.

— Nie wiem, co z nim jest ostatnio. Prawie cały czas znika i wraca jeszcze bardziej tajemniczy. — Stwierdził Minho, gdy nieśli Hyunjina do samochodu.

— Może nam powie wszystko jutro. Oby. — Skończył Chan.

Wrócili do dormu, gdzie tylko Felix nie spał i pił właśnie wodę. Czuł wewnętrzny niepokój, i właśnie on nie dawał mu spać.
Cała trójka ciągle uciszała Hwanga, ale gdy ten zobaczył Felixa od razu zaczął krzyczeć.

— Ona cię potrzebujeee! Uciekajcie raaaazem! Y/...

Hyunjin miał już powiedzieć twoje imię, ale wtedy zaczął wymiotować.
Całe szczęście, że Jisung zdążył przynieść jakąś starą miskę.

— Zanieśmy go do łazienki.

— Co mu się stało? — Zapytał Felix.

— Nawalił się w trzy dupy przez coś albo kogoś. — Odpowiedział Minho.

Kto mnie potrzebuje?

Tej nocy nie spałaś ani ty ani Felix.

Tylko ty wiedziałaś, dlaczego. Obiecałaś sobie zatrzymać Jisun, nieważne jakim kosztem. Wolałaś nie myśleć, co mogłaby zrobić Felixowi. Twojemu Felixowi...

༺●༻

❝GUY MY AGE❞ | lee felixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz