~°~
Usiadłaś ze słuchawkami na uszach na hamaku. W domu chwilowo zapanował spokój przez to, że byłaś w nim tylko ty. Twoi rodzice od kilku godzin byli w pracy, a Mali z Yunji zajęte były wybieraniem sukienek na imprezę z okazji końca roku akademickiego. Cztery lata studiów zleciało nieubłaganie i czekał was rok piąty. Chwila... chyba za bardzo przeskoczyliśmy w czasie.
Wróćmy na moment do czterech lat wstecz.
Przyjechałaś do Polski razem z przyjaciółkami, chcąc zapomnieć. Ale czy na pewno? Nadal na szyi nosiłaś ten wisior, nieważne jak bardzo chciałaś to nie miałaś odwagi go zdjąć.
Rodzice powitali cię najpierw pełnym dezaprobaty spojrzeniem, ale mimo to i tak wyściskali cię przepraszając. Tak, spędziliście dobre trzy godziny na szczerych rozmowach. Potem wróciłaś do swojego pokoju, jeszcze po drodze zaglądając do pomieszczenia gdzie spały Mali oraz Yunji.
Tamtej nocy w dzień powrotu do Polski nie mogłaś zasnąć. Wierciłaś się na wszystkie strony, aż w końcu zaczęłaś przypominać sobie wszystkie wspólne chwile z Felixem. To gdy powiedział ci o swoich uczuciach, wasze wypady nocą na miasto, leniuchowanie w łóżku.
Tęskniłaś za jego dotykiem. Ramionami, które zawsze były gotowe wziąć cię w objęcia i nigdy nie wypuszczać, za jego głosem, który raz potrafił przyprawić cię o dreszcze a innym razem był tak słodki jak sam Felix.
I to wszystko skończyło się tak nagle...
Rozprysło się niczym bańka mydlana.
Nawet bajki się tak szybko nie kończą.Powoli zaczęłaś cicho łkać w poduszkę. Miałaś ochotę krzyczeć, ale nie byłaś sama w domu. A mimo to, że myślałaś iż nikt się niesłyszy, po chwili usłyszałaś uchylanie drzwi do twojego pokoju.
— Dobrze się czujesz? A z resztą, głupie pytanie. — To była twoja mama.
— Nic mi nie jest, zaraz zasnę i mi przejdzie. — Pospiesznie ocierałaś łzy z twarzy.
— Nie musisz kłamać, słońce. Wiem, że nawaliłam jako rodzic, ale możesz mi zaufać. To o niego chodzi prawda?
Już nie miałaś siły się stawiać. Pokiwałaś głową, a twoja mama przytuliła cię mocno do siebie.
— Już, cichutko. Jestem tutaj, wszystko będzie dobrze.
Kobieta na zmianę głaskała i całowała twoją głowę. Chwilę zajęło ci uspokojenie się, a wtedy zapytała:
— Co to za naszyjnik? — Wskazała.
— Aa, to. Dostałam od pewnej kobiety w Australii. Felix ma drugą, czarną połowę.
— Może ściągniesz go? Nie zrozum mnie źle, ale to może ci za bardzo o nim przypominać.
— Ale ja nie chcę o nim zapomnieć...
— Wiem, słońce... Schowamy go i kto wie? Może pewnego dnia założysz go znowu? Gdy wrócicie do siebie.
— Mamo, robisz mi nadzieję.
— Mówię szczerze. Sama wiele razy kłóciłam się z twoim ojcem, potem do siebie wracaliśmy. Teraz już tak nie jest, ale trochę czasu musiało minąć. Wtedy wszyscy mi mówili, żeby dać sobie spokój, ale czasami warto poczekać i powalczyć.
— Chyba ktoś mi zabrał mamę.
Kobieta roześmiała się ściszonym głosem.
— Dobrze, że jesteś w domu.
W duchu poczułaś ulgę. Przynajmniej jedna sytuacja w twoim życiu się wyjaśniła.
Nie wiadomo czy możnaby to samo powiedzieć o Felixie.
Chłopak po wyjściu ze szpitala stał się jednym wielkim kłębkiem nerwów i jedynym antidotum na to było spędzanie wielu godzin na sali treningowej. Tańczył aż do ostatku sił."Jak mogłaś mi to zrobić." — Myślał.
Nienawidził zarówno siebie jak i ciebie.
Pewnego wieczoru Bangchan przeszedł do Felixa, gdy ten ćwiczył nową choreografię.
— Felix, zbieraj się i jedziemy do dormu.
— Zostanę tu jeszcze na chwilę.
— Jasne, już wiem jak długa będzie ta "chwila". Znów spędzisz całą noc tutaj i wrócisz nad ranem. Musisz odpocząć.
— Hyung, nie... — Chłopak zwrócił się zrezygnowany do starszego.
— Felix! Nie zachowuj się jak dziecko. Możesz mówić co chcesz, ale widzę co się dzieje. Z resztą, cała wytwórnia się martwi.
— Muszę jakoś zapomnieć, Chan! Myślisz, że ta cała sytuacja mnie nie dobija?!
— Nie myślę tak. —Bangchan usiadł na podłodze i poklepał miejsce obok siebie, by młodszy zrobił to samo. — Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, zdarza się, że w ogóle. Co robisz kiedy nagle podczas spaceru zastaje cię deszcz?
— Yyy... Szukam schronienia i przeczekuję, aż się uspokoi. Albo szybko wracam do domu.
— Widzisz, w życiu jest podobnie. Kiedy zaskoczy cię jakaś sytuacja czasami zawrócić i poczekać. Nie wszystko da się rozwiązać od razu. Deszczu nie przerwiesz, podobnie z takimi sytuacjami. Warto walczyć, owszem. Tylko pamiętaj też, że nie przeskoczysz wszystkiego sam.
— Wow, to było głębokie.
— W poprzednim życiu byłem mnichem.
Felix roześmiał się, po czym powtórnie jego umysł przykryły chmury.
— Zastanawiam się, co Y/n teraz robi.
— Zapewne radzi sobie jakoś. Ty też sobie poradzisz. Jestem pewien, że pewnego dnia wszystko się wyjaśni.
— Nadal nie rozumiem, dlaczego miałaby to zrobić. Próbować przejechać mnie, żeby spokojnie odejść z kimś innym.
— To pytanie pozostaw na później. Teraz skup się na kimś najważniejszym dla ciebie. Na tobie. Słyszałem, że "jeśli jesteście sobie przeznaczeni, to życie znajdzie sposób, by do tego doszło".
Także chill i utopia, mój drogi. No a teraz wracamy do dormu. Woojin pewnie już skończył robić kolację.— Poczekaj, zbiorę się i już idziemy.
Cztery lata minęły jak jedna noc i zarazem cała wieczność. Oboje znaleźliście ucieczkę w swoich rzeczywistość. Tracąc nadzieje na ponownie spotkanie. Chociaż... los lubi grać w pokera i cuda się zdarzają.
༺●༻
CZYTASZ
❝GUY MY AGE❞ | lee felix
FanfictionJesteś 18-letnią Polką, która za swoją miłością pojechała do Australii. Porzuciłaś rodzinę, szkołę, znajomych dla 'tego jedynego'. Szalone co? To jeszcze nie koniec. Co będzie jeśli się okaże, że on jednak nie jest tym jedynym? Kto pomoże zagoić się...