22

1K 16 0
                                    

Melanie POV

Obudziłam się na czymś miękkim. Otworzyłam oczy i rozejrzałam po pomieszczeniu. Byłam w pokoju Nathan'a. Od razu podniosłam się do siadu, ignorując zawroty głowy wyszłam na korytarz. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i spojrzałam za okno. Był dalej środek nocy, więc będę mogła normalnie iść do szkoły. Poszłam do łazienki, wzięłam papier i zaczęłam zmywać krew z podołgi. Kiedy skończyłam wyrzuciłam papier z moją krwią i położyłam się na łóżku. Zwinęłam się w kłębek zamykając oczy. Po chwili je otworzyłam i wpatrywałam się w chłopaka. Z jego dłoni ciągle kapała krew. Podniosłam się lekko. Machnęłam ręką żeby szedł za mną. Weszłam z nim do łazienki. Usiadł na zamkniętej toalecie, a ja poszłam jeszcze do kuchni. Wróciłam z apteczką, a następnie wzięłam się za doprowadzanie jego ręki do porządku. Obmyłam ją pod zimną wodą i zabandażowałam. Posprzątałam wszystko i z zamiarem odłożenia pudełka leczniczego opuściłam pomieszczenie. Weszłam do kuchni, stanęłam na blat, a na końcu położyłam apteczkę na swoim miejscu. Zamknęłam szafkę i usiadłam na blacie.

Czemu znowu to zrobiłaś? Przecież obiecałaś...

Mówił głos w mojej głowie. Przez jakieś dwa lata się okaleczałam, w końcu ktoś to zauważył i wsadzili mnie do jakiegoś ośrodka. Poznałam tam chłopaka z podobnym problemem. Kazał mi obiecać, że nigdy więcej nie sięgnę po żyletkę. Obiecałam mu to. Na następny dzień dowiedziałam się, że jego ciało było całe pocięte, a on umarł przez zbyt dużą utratę krwi. Zostawił mi jedną wiadomość:

Nie popełniaj mojego błędu i pamiętaj, że mi obiecałaś.

Na zawsze T.

Uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie jego uroczej twarzyczki. Po kilku minutach weszłam do garażu i zobaczyłam trzy motory mój zniszczony, Nathan'a i jakiś nowy z karteczką. Było w niej napisane, że to od moich rodziców i że jest to prezent przeprosinowy za to, że nie powiedzieli mi o szybszym terminie wyjazdu. Wzięłam kluczki w rękę i zaczęłam nimi podrzucać. Z tego co wiem, to ten nowy motor jest lepszy od mojego starego. Usiadłam na nim i włożyłam kluczyki w stacyjkę.

Jebać to, że jestem w piżamie.

Wyjechałam cicho z garażu, a następnie najgłośniej jak umiałam ryknęłam silnikiem. Zobaczyłam jeszcze jak w naszym domu zapala się śiwatło, jednak po chwili już nie widziałam tego budynku gdyż jechałam przed siebie. Postanowiłam pojechać na wyścigi.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz