33

889 15 1
                                    

Melanie POV

Zasnęłam wtulona w chłopaka z myślą, że zaprzepaściłam mój plan. Jednak nie żałuję tego. To była najlepsza decyzja w moim życiu.

***

Obudziło mnie delikatne całowanie we włosy. Oczywiście udawałam, że śpię. To mój taki zwyczaj.

- Kocham Cię, skarbie - szepnął bardzo cicho. To raczej niemożliwe żeby w ciągu dwóch tygodni zakochać się w kimś, ale nie będę o tym dyskutować. Przecież istnieje "miłość od pierwszego wejrzenia". - Tak cholernie Cię kocham Melanie.

Uśmiechnęłam się lekko, ale tak żeby chłopak tego nie zauważył. Wtuliłam się w niego mocniej i przez przypadek dotknęłam ustami jego klatki piersiowej. Nathan zadrżał, ale nie odezwał się. Pocałował mnie jeszcze raz w głowę i chciał wstać jednak mocniej zacisnęłam ręce na jego ciele.

- Spokojnie skarbie, idę tylko do łazienki - powiedział, a ja lekko rozluźniłam uścisk. Chłopak wszedł do łazienki i załatwił swoje potrzeby. Kiedy usłyszałam odkręcany kran przewróciłam się na drugi bok. Nathan wyszedł z pomieszczenia i podszedł do łóżka. Podniósł mnie i ułożył w miejscu gdzie wcześniej leżał on. Położył się obok, a później cmoknął w czoło. Leżałam tak w bezruchu aż w końcu podsunęłam się do chłopaka i oplotłam go rękami. - Skarbie, nie ucieknę Ci przecież - szepnął. Objęłam go nogą w pasie i ponownie zasnęłam. Wbrew pozorom byłam bardzo zmęczona.

***

- Skarbie, wstawaj - szeptał mi do ucha Nathan.

- Nie chcę. Za wygodnie mi tu - powiedziałam i ponownie przykryłam się kołdrą.

- Mel, to chociaż na mnie spójrz - wykonałam jego polecenie, a chłopak kontynuował. - Idę do szkoły i powiem nauczycielom, że się rozchorowałaś i nie mogłaś przyjść. Dobra? - kiwnęłam głową. Nath złożył na moich ustach pocałunek i wybiegł do szkoły.

Kiedy usłyszałam trzask drzwi, a później ryk silnika wiedziałam, że już odjechał. Wstałam i wróciłam do mojego pokoju. Kurwa, zapomniałam, że nie mam lustra. Weszłam do pokoju rodziców i spojrzałam w wielkie lustro. Podwinęłam rękawy bluzki od piżamy i sprawdziłam żyły. Na lewej ręce w zgięciu od łokcia mam ślady od igieł. Ja nic nie biorę przecież! Podniosłam nogawki. Kurwa, tam też. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół. Wzięłam kilka butelek wody i jakieś jedzenie. Wróciłam do mojego pokoju. Nałożyłam grubą, bluzę moro z kapturem, czarne rurki, czarne skarpetki oraz tego samego koloru Adidas'y. Związałam włosy w wysoki kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam ze sobą pieniądze, telefon, klucze tudzież prowiant. Zamknęłam dom i wsiadłam na motor. Jechałam do lasu, ale skręciłam w inną uliczkę i zostawiłam tam motor. Już wolę żeby zabiły mnie niedźwiedzie niż jakieś narkotyki. Ruszyłam w kierunku lasu. Weszłam bardzo głęboko i akurat zaczynało się ściemniać. Weszłam na drzewo i usiadłam na nim. Po bardzo długim oczekiwaniu zasnęłam.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz