43

745 17 0
                                    

Melanie POV

Weszliśmy na moje piętro. Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka.

- Meble będą pojutrze - powiedziałam i ruszyłam w stronę salonu. - Jak Ci się podoba moje gniazdko?

- Jest... Puste - stwierdził.

- Tyle to ja wiem. Mógłbyś mi powiedzieć coś o czym nie mam pojęcia? - zapytałam idąc na balkon. Chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.

- Pomogę Ci tu urządzić - szepnął mi na ucho. - Pokaż mi jakie meble zamówiłaś i pomyślimy jak tu wszystko zrobić. Dobrze skarbie?

- Musiałbyś mnie puścić - odparłam, a Nath zabrał ręce. Usiadłam na moim posłaniu i wzięłam laptopa. Znalazłam wszystko co zamówiłam i poklepałam miejsce obok siebie. Szatyn usiadł, a później zabrał mi urządzenie. - Nie musisz mi pomagać.

- Ale chcę - mruknął i wziął się za studiowanie każdej strony internetowej. - Widzę, że postawiłaś na ciemne kolory.

- Kolory mojej duszy.

- Moim zdaniem fajnie by było zrobić jaśniejsze ściany. Wtedy będzie ładny kontrast - powiedział nawet na mnie nie patrząc. - Jedziemy po farby.

- Nie chce mi się dzisiaj - stwierdziłam i spojrzałam na niego z ukosa. - Poza tym to nawet nie zdążymy zrobić dzisiaj jednego pomieszczenia.

- Łazienkę masz już zrobioną, kuchnię też. Wystarczy tylko zaopatrzyć się w rzeczy.

- A czym chcesz to przywieźć?

- Kolega mi pomoże.

- Który?

- Isaac albo Oliver. Przedstawiałem Ci ich, powinnaś pamiętać.

- Jakże mogłabym zapomnieć - powiedziałam sarkastycznie i wstałam. - To idziemy?

Chłopak powtórzył mój ruch i razem wyszliśmy z domu. Nathan stwierdził, że nie chce mu się jechać oddzielnie, więc mam usiąść z nim. Wykonałam jego polecenie i ruszyliśmy. Po kilku minutach byliśmy zapewne pod domem jednego z chłopaków. Zsiedliśmy z maszyny, a Nath zapukał do drzwi. Otworzył nam Oli. Szatyn wszystko mu wytłumaczył i we trójkę wsiedliśmy do auta blondyna. Po około 30 minutach byliśmy pod sklepem z produktami budowlanymi. Czułam się tam wręcz niepotrzebna. Szłam z tyłu i oglądałam kolory farb. W pewnym momencie Nathan objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się niewidocznie dalej oglądając farby.

- A ta? - zapytałam wskazując na niebieską puszkę.

- No nie wiem. Może nie pasować do mebli, a w którym pokoju chciałabyś jej użyć? - zadał pytanie lokowaty.

- Do tego drugiego - mruknęłam nie wiedząc czy chłopak zrozumie.

- To... Jeśli bardzo chcesz to możemy wziąć - westchnął zrezygnowany, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Rozumiem, że mamy ją zabrać?

- Dokładnie tak - powiedziałam.

***

Po godzinie wybraliśmy wszystko co było potrzebne i wsiedliśmy do samochodu blondyna. Włączyliśmy radio i w tym momencie każde z nas "śpiewało" nawet nie znając tekstu. W pewnej chwili dali reklamy, a my zaczęliśmy się śmiać.

- Wy jesteście razem? - wypalił nagle Oli. Ja z Nathan'em spojrzeliśmy po sobie. - Mam rozumieć, że nie?

- Jesteśmy razem - odparł Nath i znowu zaczęliśmy śpiewać.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz