30

944 16 0
                                    

Melanie POV

Zgięłam je i schowałam do kieszeni. Weszłam do domu kierując się do pokoju. Weszłam, zamknęłam drzwi na klucz i wyciągnęłam plecak. Wysypałam z niego książki. Wzięłam kilkanaście dolarów, powerbanka, kabel, bluzę, klucze. Telefon schowałam do kieszeni, bilety też tam mam. Wyjęłam urządzenie i zadzwoniłam do koleżanki mojej mamy. Zaczęłyśmy rozmawiać aż w końcu zapytałam czy mogłaby podwieźć mnie na lotnisko. Na szczęście zgodziła się i będzie za 5 minut. Założyłam plecak, a później wyszłam na korytarz. Zeszłam na dół, a następnie stanęłam przy drzwiach.

- Serio się wyprowadzasz? - usłyszałam za sobą.

- Nie rozwal domu, bo moi rodzice Cię zabiją - powiedziałam na odchodne i wyszłam. Kobieta akurat na mnie czekała. Włożyłam walizkę do bagażnika i ruszyłyśmy. Po 38 minutach byłyśmy na miejscu. Wyjęłam mój bagaż. - Dziękuję za podwózkę i do widzenia.

- Do widzenia - odparła z uśmiechem.

Weszłam na lotnisko i sprawdziłam o której jest najbliższy odlot do Hiszpanii. O 18:50 czyli jestem grubo przed czasem. Aktualnie jest godzina 17:20, więc mam dużo czasu. Oddałam walizkę i usiadłam na krześle. Postanowiłam napisać do tej suczy.

Ja: Jeszcze 1,5h do odlotu, szykuj się

Bradby: Mięśnie mam rozruszane, więc powinienem się utrzymać. Jeśli o to Ci chodzi

Ja: Miałam na myśli czekoladę, ale dobrze, że o tym też pomyślałeś

Bradby: Wiem, mam przygotowaną

Ja: Nawet nie wiesz jak ja za tobą tęsknieee

Bradby: Ja musiałem spławiać wszystkich chłopaków, którzy się ciągle o Ciebie pytali, więc dla mnie było jeszcze ciężej

Ja: Też Cię kocham, ale muszę kończyć, bo zaraz samolot :**

Bradby: Nie mogę się doczekać!!! :***

Wstałam z krzesełka i wyjęłam jeden z biletów. Podeszłam do bramki, sprawdzili moje rzeczy i mnie, a później zabrali bilet. Wsiadłam do samolotu i zapięłam pasy. Ułożyłam się wygodnie i po chwili zasnęłam.

***

Obudziła mnie stewardessa. Wzięłam swój plecak do ręki i odpięłam pas. Wstałam kierując się do wyjścia z samolotu. Wyszłam i odebrałam walizkę. Przeszłam przez całe lotnisko, a później z niego wyszłam. Zamówiłam taksówkę, która po chwili przyjechała. Podałam kierowcy adres, a ten ruszył. Kilka minut potem byliśmy. Zapłaciłam mu, wyjęłam walizkę i podeszłam do domu mojego przyjaciela. Zadzwoniłam dzwonkiem i odeszłam kilka kroków. Widziałam jak patrzy przez wizjer, odklucza drzwi i je otwiera. Upuściłam wszystkie rzeczy i na niego wskoczyłam. Tak jak pisał mi wcześniej utrzymał się na nogach. Po chwili z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

- Ja tak za tobą tęskniłam - powiedziałam pociągając nosem.

- Nie płacz, mała. Rozmażesz sobie make-up.

- Pieprzyć makijaż - odparłam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Kocham jego zapach. Po chwili zeskoczyłam z niego i spojrzałam w jego oczka.

- No chodź - powiedział ze śmiechem i rozłożył ręce. Kilka sekund później byłam w jego ramionach. Kiedy już się trochę uspokoiłam odsunęłam się, wzięłam walizkę i plecak. - Czekaj, daj mi to.

- Nie musisz...

- Ale chcę - przerwał mi. - Pamiętasz gdzie mam pokój, prawda? - zapytał, a ja pobiegłam na górę do jego azylu.

- Zmieniłeś łóżko - powiedziałam zniesmaczona. - Tamto było lepsze.

- Ale w tym wygodniej będzie nam spać - rzekł i położył moją walizkę przy szafie. Wziął moje ciało na ręce, a później rzucił na łóżko.

- Jest wygodniejsze, ale i tak wolałam tamto. Było bardziej nasiąknięte twoimi perfumami - powiedziałam i wtuliłam twarz w poduszkę. - Wiesz, chyba wykrakałeś.

- Jesteście razem?! - wykrzyknął szczęśliwy.

- Nie, ale on się jakoś dziwnie zachowuje. Dzisiaj po szkole jak przyszedł do domu to zaczął być taki... Miły. A uwierz to jest bardzo rzadkie zjawisko.

- Oj, mała, mała. On Cię lubi. Tak lubi lubi.

- Zamknij twarz - powiedziałam śmiejąc się. Przewróciłam się na plecy, ale spadłam z łóżka i jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. - Widzisz? Tamte łóżko było lepsze.

- A weź ty. Idziemy spotkać się z tym twoim przystojniakiem. Ubieraj ciuszki i robimy makijaż - zrobiłam dziwną minę nie rozumiejąc o kogo mu chodzi. - Debilko, chodzi o Lucas'a.

- Aaa o tego. Ja go nawet nie lubię, ale ty chyba go lubisz - poruszyłam brwiami. - Wy coś ten teges?

- No taaak. On jest zajebisty w łóżku.

- Domyślam się - burknęłam, a on zrobił wielkie oczy.

- Moja święta dziewica, nie jest już dziewicą?

- Dalej jestem dziewicą, spokojnie - powiedziałam i podniosłam ręce w geście obrony. - Ja tam wolałabym spotkać się z Hunk'iem. On zajebiście całuje.

- Wiem.

- Czy jest w tym mieście ktoś kogo nie przeleciałeś?

- Wszystkie dziewczyny - powiedział, a na jego policzki wstąpiły rumieńce.

- A weź ty. Co robimy?

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz