67

555 15 0
                                    

Melanie POV

Wyszłam z klubu kierując się do szkoły, która na razie jest zamknięta. Śnieg zaczynał padać, co dawało piękny efekt. Idąc mijałam wielu ludzi. Widziałam też kilka grup dzieci lepiących bałwany. Pary zakochanych całowały się na ławkach albo pod drzewami. Te wieloletnie małżeństwa chodziły trzymając się za ręce. Otarłam łzę wypływającą z mojego oka i szłam dalej przed siebie. Po kilkunastu minutach marszu doszłam do celu. Weszłam na dach budynku, a potem na wyższą jego część. Usiadłam na krawędzi spuszczając nogi w dół. Spojrzałam w dal.

- Dlaczego? - zapytałam sama siebie przysuwając się bliżej "otchłani". - Czemu oni?

Siedziałam tak na krawędzi przez dłuższy czas. Zdjęłam ręce ze śniegu i położyłam je na kolanach. Zaczęłam się ześlizgiwać, więc zamknęłam oczy. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie i ciągnie w tył. Niechętnie podniosłam powieki. Obraz lekko mi się zamazywał. Zdjęłam z ciała czyjąś rękę i ponownie przysunęłam się do krawędzi.

- Odsuń się - usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.

- Bo co? Nic nie jesteś w stanie mi zrobić - warknęłam. Zaczęłam machać nogami, co skutkowało tym, że powoli zaczynałam się zsuwać. - Chyba, że zepchnąć. Było by mi to na rękę.

- Powiedziałem ci, że masz się odsunąć i podejść do mnie. Zrób to do cholery.

- Nie - mruknęłam odchylając delikatnie głowę w tył. Patrzyłam na spadające płatki śniegu. Później miałam wrażenie, że spadam, ale dalej siedziałam na śniegu.

- Melanie, czy tego chcesz czy nie masz do mnie podejść.

- A co będę z tego mieć?

- Wytłumaczenie Nathan'a dlaczego z tobą zerwał.

- Znudził się mną, nie chciałam się z nim pieprzyć - zaczęłam wyliczać. Chłopak fuknął tylko i podszedł do mnie. Odciągnął ponownie w tył, odwrócił i wpił się w moje usta. Z przyzwyczajenia zamknęłam oczy nawet nie patrząc na jego twarz. Położył dłoń na mój kark przyciągając bliżej i jednocześnie pogłębiając pocałunek.

- Nadal cię kocham, Melanie - szepnął na chwilę odrywając się ode mnie. Nie byłam w stanie wcześniej rozpoznać jego głosu. Był inny. Niekontrolowanie z moich oczu wypłynęły łzy. W pewnym sensie mnie okłamał, ale jednak wrócił mówiąc, że kocha. Zgubiłam się w tym wszystkim. Odsunęłam się od niego mocno zaciskając powieki. Położyłam dłoń na jego torsie i delikatnie odetchnęłam.

- Zostaw mnie - szepnęłam. Chłopak zabrał rękę z mojego ciała, a potem przysunął się bliżej przytulając mnie. - Dlaczego to zrobiłeś? - załkałam. - Nawet Luke mnie zostawił idąc do ciebie. Czemu musisz być takim pierdolonym dupkiem? - nie odzywał się. - Nienawidzę cię - warknęłam przyciskając twarz w jego klatkę piersiową. - Tak cholernie cię nienawidzę. Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie raniłeś nie odzywając się. Zniszczyłeś mnie gdy wyszedłeś z domu wymawiając to zdanie, ale najbardziej zabolało mnie to gdy wszedłeś z tym czymś do mojego domu - mówiłam płacząc. Wszystkie słowa, które wychodziły z moich ust były prosto z kawałków mojego serca. - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że nie jesteśmy razem. Sam to zakończyłeś.

- Kocham cię, skarbie.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz