41

716 14 1
                                    

Melanie POV

Wzięłam na kolana laptop i zaczęłam szukać mebli na sprzedaż.

***

Po kilku godzinach kupiłam wszystko w co powinnam zaopatrzyć mieszkanie. Usiadłam na podłodze, która była moją chwilową kanapą, i zaczęłam zastanawiać czy powinnam powiedzieć o tym Nathan'owi. Mogę wam powiedzieć, że Amanda zapłaciła za wszystko co najpotrzebniejsze: mam zrobioną całą łazienkę, prąd i wodę.

Dzięki Ci suko nazywająca się moją matką.

Mieszkanie miało mały korytarzyk, łazienkę, dwa pokoje, kuchnię połączoną z salonem oraz balkon. Nie było w nim praktycznie nic, ale przynajmniej mam pole do popisu. Kiedy tak siedziałam na dupie usłyszałam telefon. Wzięłam go do ręki i sprawdziłam kto dzwoni o 23:04. Domyślacie się kto? Oczywiście, że Nathan. Wstałam i odebrałam połączenie.

- Słucham? - powiedziałam wychodząc na balkon.

- Gdzie ty do cholery jesteś? Szukam Cię wszędzie i mówią mi, że Cię nie ma. Nawet do tego twojego przyjaciela dzwoniłem! - odparł podnosząc głos.

- Moja mamusia nie powiedziała Ci, że wywaliła mnie z domu? - rzekłam przesłodzonym głosem.

- Podaj adres, będę tam za 10 minut max.

- Ja sama nie wiem gdzie to jest - westchnęłam. - Poza tym po co miałbyś tu przyjeżdżać?

- Bo stęskniłem się za tobą i chcę Cię zobaczyć.

- Nathan - powiedziałam lekko się śmiejąc. - Jutro zobaczysz mnie w szkole i będziemy mogli tu razem przyjechać. Dobrze?

- Dobra skarbie, ale mam jeden warunek.

- Słucham Cię.

- Dasz mi buzi - odparł naśladując mój głos.

- Co tylko zechcesz - zaśmiałam się. - Pójdę już chyba spać.

- A masz na czym?

- Mam podłogę, ubrania i mam kocyk! - powiedziałam jak mała dziewczynka.

- Na pewno mam nie przyjeżdżać.

- Na pewno. Poradzę sobie.

- Do zobaczenia jutro i słodkich snów skarbie.

- Nawzajem.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz