64

562 14 0
                                    

Melanie POV

Weszłam w głąb parku i patrzyłam między drzewa. Ciągnęłam się na przód jak auto, któremu kończy się benzyna. Usiadłam na jednej z ławek i głęboko westchnęłam. Siedziałam tak jakiś czas aż poczułam dłoń na ramieniu. Spojrzałam przez ramię na tą osobę, a adrenalina mi podskoczyła to był ten chłopak od motoru. Uśmiechnął się do mnie "przyjaźnie" siadając na ławce. Delikatnie się od niego odsunęłam mając nadzieję, że tego nie zauważy. Na moje nieszczęście ma jakąś miarkę w oczach. Złapał mnie mocno za udo przyciągając do siebie. Z wielkim trudem próbowałam nie zacząć krzyczeć lub się rzucać. Wiem z doświadczenia, że to się źle kończy. Trzeba zagrać trochę ostrzej. W najlepszym wypadku mu ucieknę i koleś mnie nie złapie, a w najgorszym - zgwałci zostawiając na pewną śmierć. Mam nadzieję, że rozumiesz, że chodzi tu o samoobronę. Usiadłam na nim okrakiem jak najmocniej dociskając miednicę do jego krocza. Gdybym mogła to zwróciłabym zawartość mojego organizmu, ale nie mogę. Tego wymaga obecna sytuacja. Facet jęknął odchylając głowę do tyłu. Położył dłonie na moim tyłku i zaczął poruszać w dogodny dla siebie sposób. Gdy był już na skraju uderzyłam go w twarz zaczynając biec jak najszybciej w głąb parku. Słyszałam krzyki za sobą oraz równie szybki bieg. Zobaczyłam już ulicę, więc przyspieszyłam. Chłopak najwyraźniej to zauważył i również bardziej się rozpędził. Przebiegłam szybko drogę, a w zasięgu mojego wzroku pojawił się monopolowy. Szybko znalazłam się w środku. Mężczyzna też. Podeszłam do kasy patrząc przyjaźnie na osobę siedzącą za ladą.

- Co poleciłbyś mi na urodziny siostry? Będą dość duże, a nie wiem jaki alkohol jest najlepszy na tego typu imprezy - uśmiechnęłam się, co na szczęście chłopak odwzajemnił.

- Moim zdaniem najlepiej jak weźmiesz wszystkiego po trochu. Nie wiesz przecież kto co lubi, prawda? - skinęłam głową. Kasjer wyszedł zza kasy i poszedł w głąb półek. Podążyłam za nim. W tym momencie on jest moją "tarczą" chwilowo. - Jeśli twoja siostra gustuje w mocniejszych to polecam ten. Jest naprawdę dobry - podał mi jedną z butelek. Jakie szczęście, że mam portfel. - Natomiast jeśli woli słabsze to ten będzie dobry - do rąk włożył mi następny trunek. Przyjrzałam się im i zadałam kolejne pytanie.

- A jakiś pomiędzy?

- Daj potrzymam - powiedział odbierając mi jedną z butelek i podając drugą. - To będzie idealne.

- Chyba wezmę wszystkie trzy - uśmiechnęłam się w jego stronę. Chłopak odwzajemnia uśmiech zaczynając kierować się do kasy, a ja za nim. Skasował wszystkie produkty, zapłaciłam i gdy miałam już wychodzić kasjer zatrzymał mnie.

- Może zostań. W nocy dużo osób może chcieć skrzywdzić taką ładną dziewczynę - na szczęście ten facet już wyszedł, ale możliwe, że stoi przed sklepem, więc w pewnym sensie uratował mi życie.

- Jeśli to nie problem to mogę zostać - odwróciłam się w jego stronę.

- Żaden problem - zaśmiał się. - Zapraszam za ladę - usiadłam na miejscu obok niego, a w międzyczasie spojrzałam na plakietkę na jego bluzce. Nazywał się Mike.

- Jak mija Ci dzień? - zapytałam ni stąd ni zowąd i w ten sposób pomiędzy nami wytworzyła się naprawdę emocjonująca rozmowa.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz