56

588 14 0
                                    

Melanie POV

Obudziłam się i spojrzałam na godzinę w telefonie. Spałam 15 minut. Wybrałam numer Bradby'ego, wysłałam mu adres i znów oddałam się w objęcia Morfeusza.

***

Pukanie w drzwi oraz ciągłe dzwonienie rozbudziło mnie i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je przecierając oczy, a chwilę później spojrzałam na mojego przyjaciela. Przypomniałam sobie o tym o czym wcześniej z nim rozmawiałam i z moich oczu wypłynęły łzy. Wpuściłam rudzielca do domu. Po dwóch minutach siedziałam na kanapie w ramionach chłopaka.

- Ja go kocham - wyszeptałam łkając.

- Mała, jeśli on Cię kocha to będzie żałował. Poza tym mam wódę i lody, tak jak chciałaś. Zjemy? - zapytał idąc do kuchni po łyżki. Podał mi opakowanie bananowych. Jednak nie dał mi zjeść lodów, bo połowę (czyli około 1litra) zeżarł on. - Pytałaś się go dlaczego to zrobił?

- Kiedy wrócił stwierdził, że "ma swoje potrzeby i przeleciał jakąś laskę w kiblu" - powiedziałam robiąc cudzysłów. - Nawet nie wiesz jak to boli.

- Posłuchaj, kiedy zjemy już lody i ty się prześpisz to zadzwonimy do niego żeby tu przyszedł. Wyjaśnicie sobie wszystko i albo się pogodzicie albo koleś straci pałę.

- Ty to potrafisz poprawić humor - mruknęłam pociągając nosem.

- Się wie - odparł biorąc następne opakowania lodów. Kiedy zjediśmy poszłam do torby z którą przyjechał i wyjęłam z niej wódkę. Wypiłam całą jej zawartość nie odsuwając butelki od ust. - Jak tak dalej pójdzie to będę musiał Cię nieść do łóżka.

- Obym z niego znowu nie spadła - rzekłam odkładając na bok szklaną butelkę. - Tak sobie ostatnio myślałam dlaczego ty jeszcze nie masz chłopaka? Zawsze chciałeś być w poważnym związku, ale praktycznie zawsze to ty zrywałeś. Dlaczego?

- Jak się możesz domyślać-nie byli dobrzy w łóżku. Poza tym nie pasowali do mnie, a ja czekam na tego jedynego.

- Opisz go.

- Blondyn, odrobinę niższy ode mnie, dobrze zbudowany, zaborczy i opiekuńczy, ale to niemożliwe znaleźć kogoś idealnie pasującego do tego opisu. - zamyśliłam się na chwilę, a później wzięłam do ręki telefon.

- Oliver taki jest. Niższy od Ciebie, blondyn, brązowe patrzałki, dobrze zbudowany, a charakter poznasz sam - powiedziałam mrugając do niego okiem. Wybrałam numer Oli'ego i czekałam aż odbierze. Po kilku sygnałach w końcu kliknął zieloną słuchawkę. - Masz czas czy zajmujesz się Nath'em?

- Pokłóciliście się? Dobra będę za pięć minut - odparł szybko i się rozłączył.

- Oli będzie za kilka minut, mówiłam mu niedawno o tobie - mruknęłam, a moje myślenie znowu się wyłączyło. Zmarszczyłam brwi i palnęłam: - A co jeśli Nathan teraz posuwa inną ze złości?

- Mel, nie myśl tak. On Cię kocha, nie zrobiłby tego drugi raz.

- Zrobił jeden, zrobi drugi, trzeci, dziesiąty, piętnasty. Powiem Ci szczerze, że Nath jest dupkiem, którego kocham najbardziej na świecie.

- Zaraz po mnie - dodał mój przyjaciel, a chwilę później rozległ się huk drzwi. - To ten Oliver?

- Chyba tak - szepnęłam, wstałam i wyszłam na korytarz. - Cześć.

- Hej, wyglądasz strasznie.

- Hah, doskonale o tym wiem - powiedziałam. - Jest u mnie mój przyjaciel, ten o którym Ci mówiłam. Chodź - odparłam ciągnąc go za rękę do salonu. - Brad to jest Oli, Oli to jest Bradby - przedstawiłam ich sobie, wzięłam telefon z podłogi i poszłam do pokoju.

Ułożyłam się na łóżku, a później zamknęłam oczy mając w planach sen. Jednak nie było mi to dane gdyż moje urządzenie postanowiło zacząć dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz - Nathan. Wróciłam do salonu i kliknęłam zieloną słuchawkę. Później przełączyłam na głośnomówiący i zaczęłam rozmowę.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz