Good kind of madness

52

Melanie POV

Lekko uchyliłam powieki, a moim oczom ukazali się Oliver oraz Nathan. Uśmiechnęłam się delikatnie i spróbowałam się podnieść, ale Nath zatrzymał mnie.

- Leż na razie, zaraz wrócę - powiedział wychodząc.

- Mogę zadać Ci pytanie? - powiedziałam patrząc na blondyna. Kiwnął głową, ale ja wolałam się upewnić. - Ono jest dosyć nietypowe.

- Mów.

- Jesteś gejem? - zapytałam prosto z mostu, a chłopak się zaśmiał. - Przepraszam, że o to pytam, ale wyglądasz...

- Tak - przerwał mi, a ja zmarszczyłam brwi. - Jestem homoseksualistą, a ty jesteś pierwszą osobą, która zauważyła to bez niczyjej pomocy.

- Dzięki, mój przyjaciel też jest gejem mogę Ci go przedstawić jak chcesz - powiedziałam, a po chwili do pokoju wszedł Nath z moim kubkiem w dłoni.

- Wypij - mruknął podając mi naczynie. Wypiłam wszystko duszkiem i oddałam mu kubek. - O co chodziło z twoją matką?

- Jak już mówiłam jestem wpadką, a ona na każdym kroku mi o tym przypomina. Niedawno weszła tutaj i zostawiła karteczkę z napisem: nigdy Cię nie chcieliśmy. Po tym incydencie zmieniłam zamki, a ona się teraz wściekła i dalej chyba słyszałeś.

- Miałyście bardzo interesującą konwersację - stwierdził śmiejąc się. - Ej mam pytanie - machnęłam ręką żeby kontynuował. - Możemy zrobić u Ciebie Boże Narodzenie?

- Co masz na myśli? - zapytałam patrząc w międzyczasie na blondyna.

- Mam na myśli to, czy możemy tutaj całą ekipą zrobić święta?

- Oli, ty, ja, Matt, Isaac, Blake, Nao, Iv i Mad - wymienił, a ja się zamyśliłam.

- I Bradby - dodałam uśmiechając się, a chłopaki zmarszczyli brwi. - Ten mój przyjaciel - mruknęłam, a później powiedziałam bezgłośnie do Oliver'a "gej". Blondyn uśmiechnął się i pokazał mi kciuka w górę. - Co robimy?

- Idziemy jeść - burknął Nath i wyszedł z pokoju.

- A temu co? - zapytałam wstając. Jednak opadłam na łóżko nie mogąc utrzymać się na nogach.

- Zazdrosny jest - odparł przewracając oczami. - Złap się - powiedział podając mi rękę żebym wstała. Po kilku próbach doszliśmy do kuchni gdzie siedział Nathan.