34

850 15 0
                                    

Melanie POV

Obudziłam się i od razu zeszłam z drzewa, aby maszerować dalej. Idąc nie mogłam wybić z głowy myśli, że to Nathan mi to podawał. Przecież nie mógłby. Prawda?

***

Po kilku godzinach marszu przysiadłam przy drzewie. Wzięłam do ręki telefon, bo chciałam sprawdzić czy ktokolwiek próbował mnie znaleźć. Oczywiście nie było żadnych wiadomości oraz nieodebranych połączeń od rodziców, bo po co?

41 nieodebranych połączeń od Nathan

23 nieodebrane wiadomości od Nathan

32 nieodebrane połączenia od Bradby

13 nieodebranych wiadomości od Bradby

Schowałam telefon i oparłam głowę o pień. Usłyszałam krzyk oraz szelest. Coraz bardziej się zbliżały jednak nie wiedziałam do kogo one należą. Nie widziałam już nic.

***

Słyszałam głosy. Głosy lekarzy, pielęgniarek i Nathan'a. Mówili, że mogę nie przeżyć. Bałam się, bardzo. Jednak nie mogłam otworzyć oczu i zapewnić ich, że wszystko jest okej. Nie miałam na tyle siły by uchylić powieki. Słyszałam też co mówił do mnie Nathan. Zapewniał mnie, że z tego wyjdę, że mnie kocha, że będę zdrowa. Przez cały ten czas trzymał mnie za rękę. Nie chciałam by mnie puszczał, ale to nastąpi. Dzisiaj, przynajmniej tak mówią lekarze. Przez ten cały czas zbieram w sobie siły, aby podnieść powieki. Mam nadzieję, że to mi się uda.

***

Za chwilę mają mi odłączyć aparaturę. Dadzą mi umrzeć. Jestem gotowa by otworzyć oczy. Próbuję. Nie udaję mi się, więc ponawiam próbę. Tym razem skutek jest taki sam. Trzeci raz. Udało się! Uniosłam powieki i widzę biały pokój, Nathan'a trzymającego mnie za rękę. Mogę usłyszeć pikania aparatury. Chłopak mocniej ścisnął moją rękę.

- Nie możesz umrzeć - szepnął.

- Nigdzie się nie wybieram - powiedziałam ledwie słyszalnie. Chłopak uniósł na mnie swój wzrok i z jego oczu zaczęły lecieć łzy.

- Lekarza! Lekarza! - krzyczał na całe gardło aż w końcu do sali wszedł jakiś mężczyzna.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz