66

563 17 0
                                    

Melanie POV

Wyszłam na balkon odpalając papierosa. Z moich oczu ciekły łzy, które świadczyły o mojej słabości. Spaliłam 4 papierosy, a potem weszłam do mieszkania. Czyli wspólna wigilia poszła się jebać. Odnalazłam mój bardzo pęknięty telefon i wybrałam numer mojego przyjaciela-idioty. Gdy odebrał pociągnęłam nosem.

- No cześć - mruknęłam siadając na ziemi.

- Powiedz po prostu kogo mam zajebać. Wiem, że coś się stało.

- Nikogo. Po prostu... Nieważne, pójdziesz dzisiaj ze mną na jakąś imprezę? Chcę się schlać do nieprzytomności.

- Dobra, zaraz będę. Ogarnij się trochę - mówił wszystko tak bezuczuciowo. Jakby musiał ze mną rozmawiać, ale tego nie chciał. Mam nadzieję, że nie stracę też jego. Przebrałam się, pomalowałam, uczesałam i czekałam na Brad'a. Niestety jak go nie było, tak go nie ma. Sprawdziłam telefon odczytując wiadomość.

Bradby: Sorry mała, ale nie mogę przyjechać. Jestem zajęty.

Ja: Okej, żaden problem

Westchnęłam cicho i wyszłam z mieszkania. Zadzwoniłam do Luke'a. Może chociaż on będzie miał dla mnie czas.

- No co tam moja ulubiona? - zapytał zapewne uśmiechnięty.

- Przejdziesz się ze mną? Zrozumiem jeśli nie masz cz...

- Oczywiście, że mam - przerwał mi. - Gdzie chcesz się spotkać?

- Może przy tym sklepie - zaproponowałam.

- Mogę być za 20 minut.

- Okej, to do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Szłam przed siebie aż doszłam do umówionego miejsca. W duchu modliłam się, aby chociaż on się zjawił. Na szczęście moje modlitwy podziałały i chłopak czekał na mnie w umówionym miejscu. Mam nadzieję, że nie widać moich czerwonych oczu. Podszedł do mnie i przytulił.

- Cześć Luke - powiedziałam chowając twarz w jego torsie.

- Hej Mad, po co chciałaś się spotkać?

- Pogadać - wysiliłam się na uśmiech. - Jeśli chcesz możesz wrócić do domu.

- I tak nie mam co robić, więc spędzenie z tobą czasu mi raczej nie zaszkodzi. Poza tym zerwała ze mną dziewczyna.

- Przykro mi - mruknęłam przypominając sobie wejście Nathan'a do domu z tym plastikiem.

- Życie toczy się dalej, a co się u ciebie działo? Nie wyglądasz zbyt dobrze pomimo makijażu.

- Nie będę zrzucać na ciebie swoich problemów.

- Mów, pobawię się w osobistego psychologa.

- Może lepiej żebyś nie wiedział po prostu. Jeśli chciałbyś to możemy pójść na jakąś imprezę albo coś.

- Powiesz mi później, a na imprezę mogę się zgodzić. Wiem gdzie jest zajebisty klub - uśmiechnął się.

- To idziemy - odparłam będąc ciągnięta przez chłopaka w nieznanym mi kierunku.

Zatrzymaliśmy się przed dość dużym budynkiem z dużą ilością neonów, a potem weszliśmy do środka. We wnętrzu było jeszcze ładniej niż klub wyglądał z zewnątrz. Luke został pociągnięty gdzieś na parkiet przez jakąś dziewczynę, a ja poszłam do baru. Zamówiłam sobie mocnego drinka i czekałam aż barman mi go da. Oczywiście nie obyło się bez zaczepek z jego strony. Odwróciłam się na krześle i patrzyłam na tańczące osoby. Mój wzrok wyłapał Nathan'a całującego się z jakąś laską.

Czy w tym mieście jest na tyle mało klubów, że musiałam trafić na niego akurat w tym?

Westchnęłam cicho dopijając napój do końca. Patrzyłam dalej na parkiet, a moje serce normalnie łamało się na kawałki. Chociaż w rzeczywistości nie jest to możliwe. Bradby, Oliver, Luke oraz Nathan siedzieli przy stoliku z jakimiś dziewczynami. Spuściłam głowę w dół, a spod zamkniętych oczu wypłynęły łzy. Otarłam je wierzchem dłoni i zaskoczyłam z krzesła. Wzięłam do ręki telefon pisząc SMS'a do Luke'a.

Ja: Przepraszam, ale muszę wyjść. To pilna sprawa

Widziałam jak chłopak odczytuje wiadomość śmiejąc się. Potem odczytuje ją na głos, a całe towarzystwo jakby zamiera w bezruchu. Później zaczynają śmiać się razem z chłopakiem.

Good kind of madnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz