°44

1K 57 30
                                    

Na dziś to już koniec 😊 zapraszam na maraton w przyszłym tygodniu 💕

Dziękuję za zaangażowanie w poprzednich rozdziałach i za dużą aktywność! ❤️

Dziękuję za zaangażowanie w poprzednich rozdziałach i za dużą aktywność! ❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🌹Szczęśliwe chwile🌹

Przerażona obudziłam się w środku nocy. Szybko wybiegłam z szpitalnego łóżka, by zaraz pojawić się obok kołyski małej Haeun. Na szczęście oddychała spokojnie, a jej małe rączki leżały rozłożone na miękkim różowym kocyku, który miała pod pleckami. Zamknęłam oczy próbując uspokoić skołatane serce. Położyłam dłoń na klatce piersiowej i przysunęłam cicho krzesło by stało bliżej dziecka. Usiadłam na nim opierając się ramionami o ramę kołyski.

-T.I? - odwróciłam się w stronę głosu. - Czemu nie śpisz? - zapytał Jimin, który wstał z rozkładane kanapy i stanął obok krzesła na którym siedziałam. Pochylił się w stronę naszej córki i delikatnie dotknąustami jej główki. Potem cofnął się i dotknął palcem jej czarnych włosków, które najwidoczniej odziedziczyła po ojcu. Chociaż to dobrze, że nie ma po mnie tych dziwnych blond, rzadkich włosów, które wypadają gdy tylko dotkną szczotki.

-Miałam koszmar... - chłopak spojrzał na mnie. - Nie chcę o nim mówić...

-Rozumiem...- położył dłoń na mojej dłoni lekko głaszcząc ją kciukiem. - Ale nie musisz siedzieć przy niej nawet w nocy...musisz się wyspać.

-Czytałam, że dzieci do trzeciego miesiąca życia mogą umrzeć na bezdech...

-Chyba zabiorę ci telefon...nic się nie stanie przecież obydwoje będziemy sprawować nad nią opiekę. Poza tym zobacz... - wskazał na małą opaskę, którą miała przyczepioną do rączki. - Ta opaska monitoruje stan zdrowia. Gdyby miało coś się stać zacznie piszczeć - powoli przyciągnął mnie do siebie i usiadł na moim miejscu po to by za chwilę pociągnąć na swoje kolana. Położyłam swoją głowę w zgięciu jego szyi. Przez chwilę wdychałam naturalny zapach mężczyzny, ale musiałam oderwać się od niego.

-Przypomniało mi się jak się poznaliśmy...-uśmiechnęłam się pod nosem. - Nigdy bym nie pomyślała, że będziesz tym jedynym. Że będziesz tą osobą z którą będę miała rodzinę - oparłam się bokiem o tors Jimina. On tylko wzdychnął i objął moje ciało ramionami.

-Też pamiętam ten dzień. Jungkook nie dawał mi spokoju, bo chciał bym cię poznał...nigdy nie pomyślałbym, że jesteś tą dziewczyną którą spotkałem tego dnia na korytarzu. To był mój drugi najszczęśliwszy dzień - po jakieś chwili, gdy Jimin przestał mówić, nasza córka postanowiła oznajmić nam o swoim istnieniu. Zaczęła płakać tak głośno, że po chwili do pokoju przybiegła pielęgniarka.

-Co się stało?! - spojrzeliśmy na nią zdziwionym wzrokiem..wtedy spojrzeliśmy na plakietkę, która miała przyczepioną do fartucha.

-Praktykantka - szepnęłam do chłopaka. On tylko kiwnął do mnie głową i powiedział.

-Haeun jest głodna spokojnie Pani - przyjrzał się plakietce - Park. - zaśmiał się pod nosem, ale tak by pielęgniarka nie zauważyła.

-Przepraszam...dopiero co zaczęłam naukę i już przydzielili mi nockę - zaczęła bawić się dłońmi ze stresu, a jej twarz przypominała dorodnego pomidora.

-Proszę się tym nie martwić - posłałam jej pocieszający uśmiech. - Nic się nie stało. Rozumiemy to...tak Jimin?

Chłopak wziął na ręce naszą córkę i potwierdził moje słowa kiwnięciem głowy.

-Jeszcze raz przepraszam... - ukłoniła się lekko i wyszła z pomieszczenia.

Kiedy byliśmy już sami zgasiłam światło w sali i zapaliłam małą lampkę nocna.

-Połóż ją na łóżko...muszę dać jej jeść.

-Kiedy wracamy do domu? - zapytał chłopak kładąc małą na pieluszce bokiem by lepiej się jej oddychało.

-Prawdopodobnie dziś po południu. Muszą zrobić Haeun kilka dodatkowych badań - położyłam się obok niej i zaczęłam karmić. Jimin usiadł na fotelu i wyjął telefon by pokazać mi wiadomości od chłopaków.

-Tae powiedział, że zaklepuje sobie bycie chrzestnym - zaśmiał się.

-A Jungkook nie miał nim być? - zapytałam głaszcząc niemowlę po plecach.

-Teraz to już sam nie wiem... - oparł się łokciami o kolana.

-O zobacz! - Jimin przyszedł szybko do mnie. - Zasnęła! Może my też powinniśmy...

-To może wrócę na kanapę - już miał się cofnąć, ale złapałam go za rękę. - Hmm?

-Teraz cię nie puszczę - przyciągnęłam go tak, że położył się za mną. On tylko przysunął się bliżej i przytulił moje ciało do swojego.

-Kocham was... - szepnął mi do ucha i pochylił się nade mną by pocałować czoło swojej śpiącej córki.

-My ciebie też kochamy - poczułam jak chłopak dotyka mojej brody i całuję moje usta.

-Dobranoc...

Dobranoc... - zamknęłam oczy zapadają w sen, bo nic nie jest lepsze niż zasypianie w ramionach swojej pierwszej miłości.

Być z nim °JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz