Start: 20.04.2018 | 2S: 01.03. 2020
Koniec: 09.02.2020 | 2S: 29.03.2021
*Czyli jak Park Jimin zakochuje się w tobie i stara uszczęśliwić pokazując ci swoją miłość na różne sposoby*
To jest cringe. Cringe i jeszcze raz cringe, ale muszę to skońc...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
🌹Dawca!🌹
Następny dzień nie był gorszy od poprzedniego. Z myślami krążącymi wokół córeczki wstałam z łóżka i musnęłam ustami śpiącego Jimina. Ten to prześpi dziś cały dzień, ale nie będę się teraz tym przejmować. Niech wyśpi się, bo i tak nie może spać przez stres. Dobrze, że jest silny i nie załamuje się tak jak ja, gdy widzi Hae w coraz gorszym stanie. Boli mnie serce, gdy widzę jej zapadnięte oczy i coraz bardziej wklęsłe policzki.
Każda matka chciałaby dobrze dla swojego dziecka. W moim przypadku dzieci.
Gdy tylko opuściłam stopy na zimne panele poczułam niemały ruch pod sercem.
Bliźniaki chyba zrobiły sobie zapasy w moim brzuchu, co wcale nie było niczym dobrym. Coś czuję, że będę miała obitą wątrobę, albo chociaż nerki. Nie ważne co, ale to boli, a to nie jest zbyt miłe uczucie. Nie ważne.
Przywiozłam Hae do domu, by nie męczyła się już w szpitalu. Lekarka powiedziała, że może wypuścić ją na kilka dni, ale po tym mam z powrotem odwieść ją z powrotem. Mała była przeszczęśliwa, że mogła pobyć z nami w domu i nie czuć tego mdłego zapachu lekarstw czy oglądać ten znudzony biały odcień szpitalnych ścian. Dobrze chociaż, że oddział na którym przebywała miał swoją salę dla dzieci i Hae mogła tam przebywać. Co prawda nie wszystkie dzieci tam przychodziły, ale zawsze coś...przynajmniej mogła przebywać wśród innych dzieci czy rówieśników.
-Gdzie tata? - zapytała Hae zaraz po przekroczeniu progu drzwi do naszego mieszkanka. - Co z dzidziusiami?
-Tatuś śpi, a chłopcy rozrabiają tak jak zawsze - klęknęłam przy córce chcąc zdjąć z niej nie wygodną kurtkę. Uśmiechnęłam się do niej, gdy poczułam jej chude ramiona, którymi mnie objęła.
-Dziękuję Mamusiu, że przywiozłaś mnie do domu... - szepnęła mi do ucha, a ja objęłam ją i pogłaskałam po prawie łysej głowie.
-Y/N? Haeun? - zapytał Jimin stojąc za mną w progu.
-Tata! - krzyknęła dziewczynka i rzuciła się biegiem do swojego tatusia. - tęskniłam za tobą!
Jimin klęknął i rozłożył ramiona, by zachęcić dziewczynkę, by wskoczyła mu w objęcia. I tak się stało. Jimin podniósł Hae i obcałował całą jej zmęczoną twarz. Nie mogłem przestać patrzeć na ten widok. Jimin to naprawdę kochany ojciec.
-Moja kochana królewna - Hae oparła się o jego ramię. - A jak moja ukochana?
-Jest w porządku - uśmiechnęłam się ciepło, a chłopak ułożył swoją dłoń na moim policzku. Wtuliłam się w niego i wzdychnęłam.
-Gdybym mógł cofnąć czas... - zaczął płaczliwym głosem Jimin i zabrał rękę. Wtulił w siebie dziewczynkę po czym usiadł na krzesełku zaraz obok drzwi.
-Co masz na myśli? - zapytałam zdezorientowana.
-Bo to moja wina - oskarżył się Jimin. - Gdybym wcześniej zauważył objawy Hae nie doszłoby do tego.
-Kochanie, ale to było nieuniknione...to nie była nasza wina... - starałam się pocieszyć chłopaka, ale przerwał mi odgłos telefonu.
-Odbierz... - dałam telefon mężczyźnie. Spojrzał na mnie i otarł łzy. Jeszcze raz spojrzał na mnie i nacisnął zieloną słuchawkę.
Nie słyszałam o co chodzi i z kim on rozmawia, ale sądząc, że na jego twarzy pojawia się uśmiech śmiem sądzić, że informacja jest naprawdę dobra.
-Dziękuje jeszcze raz i do widzenia! - zakończył rozmowę i odłożył telefon.
-Z kim tak długo rozmawiałeś?o co chodzi? - starałam się wypytać go o każdy szczegół, ale Jimin jedyne co robił to głaskał włosy Hae i szeptał, że wszystko będzie dobrze.
Nagle doznałam olśnienia...
-Znaleźli dawcę! - krzyknął Jimin i odłożył Hae na podłogę. - Mają ją! Dawcę z Polski...nie mogę uwierzyć, że Hae wyzdrowieje!
Z szoku usiadłam na podłodze i wybuchłam płaczem. Hae przytuliła się do mnie i wyszeptała.
-Czyli będę mogła zostać z wami na zawsze? - zapytała skromnie i zaczęła bawić się moimi włosami.
Przytuliłam ją natychmiast.
-Na zawsze skarbie...- Jimin spojrzał na nas rozczulony. - Na zawsze i jeden dzień dłużej.