Pierwszy dzień nauki po przerwie świątecznej był trudny dla wszystkich uczniów i nie tylko. Po dwóch tygodniach beztroski i lenistwa, przyszedł czas na powrót do szkolnej rzeczywistości oraz rzetelnej i ciężkiej nauki. Lekcje mijały mozolnie, za oknem prószył śnieg a w głowach uczniów było całkowite zamieszanie. Niektórzy z nich zachowywali się jakby jeszcze nie zdążyli pojąć, że święta się skończyły i trzeba brać się za robotę. Drugi semestr zapowiadał się niezwykle pracowicie, także dla pierwszoroczniaków.
Emma szła powoli między półkami w bibliotece. Miała w rękach duży stos książek, który był coraz bliższy runięcia z hukiem na podłogę. W pewnym momencie straciła panowanie nad przedmiotami, które niosła i wypadły jej z rąk. Dziewczyna miała już krzyknąć "przepraszam" w stronę biurka pani Pince i rzucić się na ziemię by je pozbierać jednak zorientowała się, że książki bezgłośne zatrzymały się nad ziemią. Podniosła brwi ze zdziwienia i spojrzała przed siebie. Stał przed nią wysoki, przystojny brunet trzymając w ręce różdżkę. To on sprawił, że książki zamiast runąć na ziemię, spokojnie lewitowały tuż nad nią.
-Jestem Gilbert. Gilbert Blythe. A ty?-chłopak uśmiechnął się. Obraz w oczach Emmy zaczął powoli się rozmazywać. Ślizgon odpłynął gdzieś daleko wraz z niezliczonymi regałami książek...-Emma?-Gryfonkę wybudził z krótkiej drzemki łagodny głos.
-Co, ja? Gdzie?-Emma zerwała się z ławki.
-Zasnęłaś... Źle się czujesz? Mamrotałaś coś przez sen-powiedziała Iriana.
-Pani Black, pani Taylor. Czy mogłyby panie skupić się na lekcji?-krótką konwersacje przerwał nieco zirytowany profesor Flitwick.
-Tak proszę pana. Przepraszamy...-odpowiedziały jednocześnie dziewczynki. Jednak obie z nich były zbyt zajęte myśleniem o innych rzeczach by skupić się nad czymkolwiek innym. Iriana myślała nad planem włamania się do gabinetu profesora Crankshaw'a, by wygrać nieszczęsny zakład z Qi'rą, a Emma? Cóż... Od pewnego czasu coraz bardziej była napadana przez myśli o ów przystojnym ślizgonie i nie mogła się od nich opędzić. Zaklęcia i uroki były ostatnią lekcją tego dnia, nie licząc wieczornej astronomii więc uczniowie z niecierpliwością oczekiwali dzwonka zwiastującego koniec zajęć. Gdy ten rozbrzmiał na korytarzach, zrobiło się tłocznie i klasy w kilka minut całkowicie opustoszały. Emma z Irianą przepychały się przez tłum w stronę pokoju wspólnego gryfonów. Dotarły na miejsce i rzuciły torby w kąt sypialni.-Mogę ci jakoś pomóc?-zapytała Emma patrząc na swoją przyjaciółkę w pośpiechu kartkującą jakąś książkę.
-Nie, muszę zrobić to sama. Inaczej nie będzie uczciwie-odparła szybko Iriana i po chwili zniknęła za drzwiami. Emma miała bardzo złe przeczucia dotyczące całej tej sytuacji. Wiedziała, że Iriana za wszelką cenę będzie chciała udowodnić Qi'rze, że jest od niej lepsza i nie cofnie się przed niczym, nawet największym ryzykiem.✭
Iriana biegła przez chwilę długim holem prowadzącym z klatki schodowej ruchomych schodów w stronę szklarni. Wyjęła z kieszeni zwinięty kawałek mapy pożyczonej od Syriusza. Przystanęła i zaczęła uważnie przyglądać się mapie i sprawdzać swoje położenie. Znajdowała się w bardziej zacisznej i rzadziej uczęszczanej części zamku co bardzo ułatwiało jej zadanie. Zaczęła powoli iść w stronę wejścia do gabinetu, uważnie rozglądając się dookoła. Nikt nie nadchodził. Nacisnęła klamkę. Zamknięte... Wzięła do ręki różdżkę i wycelowała w zamek:
-Alohomora!
Niestety drzwi ani nie drgnęły. Postanowiła spróbować jeszcze raz:
-Alohomora duo!
Nadal nic.
-Emancipare! Liberare! Dunamis!-Iriana zaczęła strzelać zaklęciami w pośpiechu. W pewnym momencie usłyszała ciche kliknięcie. Udało się!-pomyślała zadowolona. Jak na razie wszystko szło zgodnie z jej planem. Weszła do środka. Gabinet wyglądał dość nietypowo. Wszędzie leżały jakieś przedmioty poprzykrywane czarnymi płachtami, przez duże okno wpadała do środka struga światła. W pomieszczeniu nie było żadnych książek, ani innych nauczycielskich przedmiotów.
-Apsik!-Irianie zakręciło się w nosie od dziwnego, mocnego zapachu ziół oraz psiej sierści i latającego wokoło kurzu. Dziewczyna rozglądała się dookoła. Korciło ją by odkryć jedną z wielkich płacht ukrywających, tajemnicze duże przedmioty jednak coś w środku ją powstrzymywało. Zaczęła szukać przedmiotu, który byłby wystarczającym dowodem na to, że była w tym miejscu. Nagle usłyszała za sobą dziwny dźwięk. Brzmiał jak powolne otwieranie nie naolejonych zawiasów. Obróciła się szybko ale nie zauważyła niczego niepokojącego. Penetrowała wzrokiem każdy kącik pomieszczenia aż dostrzegła, iż na jednym z pudeł leży pióro z grawerem R. Crankshaw. Atrament na jego końcu był zaschnięty i wyglądało na dawno nieużywane więc Iriana uznała, że będzie on idealnym dowodem a jednocześnie nikt nie zauważy zniknięcia ów przedmiotu. Gdy nachyliła się by go podnieść znów usłyszała dźwięk zawiasów i kilka szmerów.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
TeenfikceOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.