Klub eliksirów /37/

15 2 0
                                    

Luty minął w zaskakująco szybkim tempie. Uczniowie powoli zaczynali być zmęczeni ciężką nauką, ponieważ nauczyciele nie dawali im ani chwili wytchnienia. Każdy dzień wyglądał bardzo podobnie: pobudka, śniadanie później biegiem na lekcje, potem do biblioteki odrobić prace domowe i do łóżka. Jednym z takich "normalnych" dni był 29 lutego. Elena wstała z łóżka próbując oprzytomnieć. Zawsze zabierało jej to trochę czasu zanim wyturlała się z pod kołdry oraz włożyła szaty. Później nie tracąc czasu wzięła swoją torbę i ruszyła na śniadanie. Wychodząc z sypialni jej wzrok przykuły nowe plakaty na tablicy z ogłoszeniami. Pierwszy z nich był zaproszeniem do klubu elisksirów:

Nabory do klubu eliksirów! Uwielbiasz warzyć różne eliksiry? Chcesz rozwijać swój talent i poznać tajniki udanych mikstur? Dołącz do nas! Spotkania co wtorek o godzinie 18 w klasie eliksirów. Chętni proszą o zgłoszenie się do profesora Slughorna. 

Elena uważnie czytała każdy z plakatów. Dowiedziała się między innymi o klubie eliksirów, nadchodzącym meczu quidditcha, zgubionym mosiężnym kociołku i ofercie sprzedaży kolekcji kart z czekoladowych żab ale najbardziej jej uwagę przykuło ogłoszenie na temat klubu miłośników magicznych stworzeń:

Klub miłośników magicznych zwierząt szuka nowych członków! Uwielbiasz magiczne zwierzęta? Chcesz dowiedzieć się o nich więcej? Wiesz już co możesz pogłaskać, a co odgryzie ci kończyny jak tylko się do tego zbliżysz? Dołącz do nas! Spotkania co czwartek o godzinie 17 w klasie opieki nad magicznymi stworzeniami. Więcej informacji u profesora Kettleburn'a. 

Dziewczynka ucieszyła się na myśl o dołączeniu do klubu. Postanowiła, że jak tylko znajdzie chwilę dowie się więcej na jego temat żeby móc do niego dołączyć. 
-Klub miłośników magicznych zwierząt? Myślałam, że Dumbledore kazał go rozwiązać-powiedziała wysoka, jasnowłosa puchonka spoglądając na tablicę. 
-Tak? A dlaczego?-Elena zdziwiła się stwierdzeniem dziewczyny. 
-Ponieważ w zeszłym roku jego członków pogryzły jadowite miodożerki. Pani Pomfey miała dużo roboty... Co prawda to nie groźne, ale jednak. Kettleburn powinien bardziej uważać. No i to co ostatnio wywinął profesor, znaczy były profesor Crankshaw. Czy na prawdę w Hogwarcie nie może być normalnego nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami? A ty znasz tą no... Irianę Black?-zapytała blondynka. 
-Tak... Widziałam nawet tego nundu-odpowiedziała Elena. 
-Łoo... Nieźle-puchonka zrobiła wielkie oczy-Twoja koleżanka miała niezwykłe szczęście... Tak na prawdę wszyscy mieliśmy. Gdyby to nie zostało odkryte tak szybko mogłoby się to skończyć gorzej niż atak bazyliszka kilkadziesiąt lat temu...-kontynuowała swój monolog dziewczyna-Słyszałaś o tym? Musiałaś słyszeć. Nadal dziwię się, że nie wsadzili tego no... Rebeusa Hagrida do Azkabanu. Moja mama prawie umarła ze strachu jak dowiedziała się o Marcie. Biedulka... Moja mam była wtedy w 6 klasie. Jej nic nie groziło, no wiesz. Rodzina czystej krwi i tak dalej... Tak po drodze to jestem Mary Blishwick.
-Miło mi Mary... Jestem Elena, Elena Roberts-powiedziała Elena nieco przytłoczona przydługą wypowiedzią koleżanki. Mary jeszcze chwilę opowiadała o tym jak nienawidzi astronomii i chciałaby zostać aurorem jak jej świętej pamięci dziadek po czym obie dziewczyny  poszły na śniadanie. Elenie na szczęście udało się szybko uwolnić od ciągłych monologów Blishwick. Po posiłku puchonka popędziła na lekcje. Tego dnia zajęcia minęły jej wyjątkowo szybko. Jak zawsze popołudniu udała się do biblioteki. Odnalazła stolik, przy którym siedziała Emma i dosiadła się do niej. 
-Cześć! Słyszałaś o klubie eliksirów?-powitała ją przyjaciółka. 
-Hej, tak słyszałam, znaczy czytałam ogłoszenie. Zamierzasz się zapisać?-zapytała Elena. 
-No jasne, że tak i Ina z resztą też-odparła Emma patrząc w stronę biurka pani Pince, koło którego krzątała się Iriana sprzątając jakieś papiery-Nawet udało jej się przełożyć wtorkowy szlaban na sobotę, żeby móc przyjść na spotkanie-dodała. 
-Może ja też przyjdę... Chociaż nie jestem pewna...-stwierdziła Elena. Warzenie eliksirów nie było jej mocną stroną. 
-No to świetnie, czyli jutro we trzy idziemy?-ucieszyła się Emma. 
-Tak-uśmiechnęła się Elena-A co z klubem miłośników magicznych stworzeń?
-No nie wiem... Rozmawiałam o tym z Iną ale ona stwierdziła, że po tym incydencie w gabinecie u Crankshawa ma serdecznie dosyć jakichkolwiek zwierząt na następne kilka lat-zaśmiała się Emma-Ale ja mogę przyjść, żeby chociażby dotrzymać ci towarzystwa. 
Po krótkiej rozmowie dziewczyny wzięły się za pracę domowe, a miały tego całkiem sporo. Emmie dopisywał tego dnia wyjątkowo dobry humor. Może dlatego, że przy śniadaniu ów przystojny ślizgon, o którym myślała prawie cały czas uśmiechnął się do niej? 

Pewnego razu w Hogwarcie...Where stories live. Discover now