Piątek dwunastego września był dniem słonecznym jednak w powietrzu czuć już było podmuch nadchodzącej jesieni. Ostatnią lekcją gryfonów była Historia Magii. Iriana niemalże nie mogła usiedzieć w ławce. Tuż po lekcji wybiegła z klasy, kierując się wprost do Wielkiej Sali na obiad.
- Iri, gdzie ty tak lecisz? - zaczepił kuzynkę Syriusz, dosiadając się do niej.
- Dziś są eliminacje - powiedziała niewyraźnie, przeżuwając kęs pieczeni - do drużyny quidditcha - dodała po przełknięciu.
- Aaa. - Syriusz chwycił się za głowę. - Powiedziałem Simpsonowi, że też będę.
- No to fajnie. Zabawnie będzie - odparła Iriana, popijając sok z dni. Syriusz pokiwał głową.
- Heeej Blaack! - wysoki dziewczęcy głosik odezwał się gdzieś z boku. Iriana i Syriusz obrócili się w stronę niskiej blondynki.
- Hej Jennifer - odpowiedział krótko chłopak.
- Słyszałam, że będziesz dziś uczestniczył w eliminacjach do drużyny - dodała szczerząc swoje nieziemsko białe jednak nie do końca proste zęby.
- Tak, właśnie o tym rozmawiałem z Iną. - Syriusz skinął głową w stronę Iriany.
- Ah, Iną? - skrzywiła się Jennifer i zmierzyła wzrokiem gryfonke.
- Tak, to moja kuzynka Iriana - powiedział Black.
- Aa, kuzynka. Miło mi cię poznać Ino, to wielki zaszczyt. - Jennifer wyciągnęła rękę do Iriany, tym razem znów szczerząc się nienaturalnie. Black niechętnie podała dziewczynie rękę.
- Tak Jennifer... My musimy już iść... - stwierdził Syriusz, odciągając Irianę od stołu.
- Kto to? - zapytała zmieszana Iriana gdy ci opuścili zamek.
- Jennifer - odparł krótko Syriusz.
- Nie o to pytam, przecież już wiem jak się nazywa - powiedziała Ina, posyłając Syriuszowi badawcze spojrzenie.
- Poznaliśmy się w bibliotece kilka dni temu - westchnął Syriusz - wpadła na mnie z książkami i rozsypała je po podłodze. Jak pomogłem jej je pozbierać, stwierdziła że jestem najmilszym chłopakiem w całej szkole i jeżeli chcę możemy się zaprzyjaźnić.
- Hmmm... Bardzo dziwne. Lily mi kiedyś opowiadała, że każdym tanim mugolskim romansie każda historia miłosna zaczyna się właśnie tak - powiedziała Iriana.
- Jeżeli to wydaje ci się dziwne, to muszę zdziwić cię jeszcze bardziej faktem, że jest to piąta dziewczyna, która w tym tygodniu wpadła na mnie z książkami - odpowiedział Syriusz.
- Ty mówisz na poważnie? - zdumiała się Iriana.
- Tak. A trzy inne jakimś cudem przewróciły się na mnie idąc prostym korytarzem - dodał.
- Słucham?! - Iriana nie ukrywała zdziwienia.
- Tak to prawda - potwierdził James doganiając Blacków idących błoniami-Gdyby tylko Lily tak na mnie wpadła...
- To z pewnością rozwiązałoby wszystkie twoje rozterki - stwierdziła Iriana.
- Być może - przewrócił oczami Potter.Trójka gryfonów powoli zmierzała w stronę boiska do qudditcha gdzie czekał już na nich John Simpson, kapitan drużyny gryfonów oraz jeden z lepszych graczy w składzie. Wyróżniał się swoim uporem i chęcią do ćwiczeń. Jego strategie także sprawdzały się całkiem nieźle oraz był lubiany przez innych zawodników, choć nie przez tych z przeciwnych drużyn.
- To wszyscy? - zapytał gdy Iriana, James i Syriusz znaleźli się na boisku.
- Chyba tak - odparła Black.
- W takim razie zaczynamy - stwierdził Simpson - Dave, powiedz im co mają robić.
- Tia... - rzucił krótko Dave, krępy chłopak z szóstego roku, patrząc na ochotników - każdy z was bierze miotłę, z tamtych o tam - powiedział wskazując na miotły leżące na trawie - bierzecie po jednym tłuczku, rzucacie w obręcz z odległości około piętnastu stóp, jak traficie bierzecie następny i robicie to samo z odległości trzydziestu stóp. Kto nie da rady wylatuje - wyjaśnił zwięźle Dave.
- No ruchy ruchy, nie mamy całego dnia - klasnął w dłonie John. Dziesiątka ochotników rzuciła się po miotły, a następnie wzbiła się w górę wraz z tłuczkami. Wszyscy z wyjątkiem niskiej dziewczyny z piątego roku, wykonali zadanie bezbłędnie.
- Oh, przykro mi Marinet... Nie poddawaj się. Może w przyszłym roku się uda - powiedział John, klepiąc zrozpaczoną dziewczynę po ramieniu. Gdy ta opuściła boisko znów odezwał się Dave:
- Tia. Co roku ma się udać, a jakoś się od trzech lat się jej nie udaje.
- Zamknij się już Dave. To była rozgrzewka, teraz czas na właściwe zadanie - przerwał Simpson - Każdy z was przejdzie specjalny tor przeszkód, dzięki któremu sprawdzimy waszą sprawność fizyczną. Dokładnie przyglądajcie się temu co robię, bo będziecie musieli to powtórzyć.
Po tych słowach John wsiadł na miotłę i wzbił się w górę. Gdy to zrobił, w przestworza zerwały się również leżące na ziemi tłuczki. Simpson zaczął manewrować by uniknąć zderzenia z nimi po czym popędził w stronę obręczy. Po drodze złapał lewitujący kafel i cisnął w nim w jedną z bramek. Następnie obrócił się i stanął na pozycji obrońcy skutecznie odpierając atak samolatających kafli.
- Brawo! - zaklaskała w dłonie publiczność złożona z reszty drużyny, ochotników i kilku gryfonów z ciekawością przyglądającym się wszystkiemu z trybun.
- No teraz czas na... - Dave spojrzał na stojących przed nim chętnych. - Ty chodź - powiedział i wskazał na Syriusza. Black poleciał w górę i powoli ruszył w stronę obręczy. Tłuczki latały wokoło prawie zrzucając go z miotły. Syriusz chwycił za kafel i cisnął nim w obręcz. Trafił, po czym stanął i próbował odeprzeć atak.
- Raz, dwa, trzy... Cztery... - John liczył wpuszczone w obręcze kafle. Gdy Syriusz wylądował, w powietrze wzbił się inny gryfon z drugiej klasy. Ten niestety nawet nie dotarł do bramek gdyż został brutalnie zrzucony przez jeden z tłuczków. Następny zaś, nawet nie trafił kaflem do obręczy po czym oberwał aż dwoma tłuczkami. Dwóch następnych ze względu na latające wokoło tłuczki nawet nie wzbiła się w powietrze. Kolejny ochotnik z niewiadomego powodu zniknął w między czasie (prawdopodobnie przerażony trudnym zadaniem) więc jako następny w powietrze wzbił się Patrick Smuggler. Wyróżnił się tym, że perfekcyjnie unikał spotkania z tłuczkami i trafił do obręczy jednak nie zdołał obronić ani jednego gola. Wtedy przyszedł czas na Irianę. Bez problemu ominęła tłuczki jednak żeby dorzucić kafla musiała podlecieć nieco bliżej bramki. Podczas obrony nie sposób było aby którykolwiek z kafli znalazł się obręczy.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Ficção AdolescenteOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.