Emma i Iriana udały się do biblioteki by odrobić pracę domowe. Miały na to zaledwie dwie godziny ponieważ tego wieczoru odbywało się spotkanie klubu eliksirów. Dziewczyny zajęły pierwszy wolny stolik przy wejściu i zabrały się za pisanie esejów, które miały do oddania następnego dnia.
Emma nie mogła skupić się na nauce. Co chwilę rozpraszali ją przechodzący uczniowie lub myśli o wczorajszych wydarzeniach. Czas mijał nieubłaganie, a odrabianie zadań nie szło najlepiej.
-Ehh- głęboko westchnęła Emma po zrobieniu przypadkowo plamy atramentem na nowym arkuszu pergaminu.
-Znowu? To już trzeci raz dzisiaj-zaśmiała się Iriana zaklęciem usuwając tusz z kartki.
-Nie mogę się skupić-powiedziała Emma.
-Myślisz cały czas o tym ślizgonie?-zapytała podejrzliwie Iriana.
-Nie, skądże-odparła Emma mimo tego, że nie było to do końca prawdą. Pani Pince rzuciła gryfonką niezadowolone spojrzenie, dając im do zrozumienia, że rozmawiają zbyt głośno.
-Przepraszamy-niemal szepnęły dziewczyny po czym wróciły do nauki. Po kilku minutach drzwi biblioteki otworzyły się, a do środka weszła roześmiana grupka ślizgonów. Emma momentalnie podniosła wzrok znad pergaminu, a gdy zorientowała się kto wszedł do pomieszczenia, ukryła się za stosikiem książek leżących na stole. Powoli wodziła wzrokiem za chłopakiem idącym między regałami, aż w końcu mijającym ją i Irianę oraz kierującym się dalej wgłąb sali.
-Uff-westchnęła z ulgą, że ślizgon nie zauważył jej po czym wróciła do pisania eseju. Pół godziny później gryfonki postanowiły skończyć naukę i wybrać się do lochów na spotkanie klubu eliksirów. Uprzątnęły stół, przy którym pracowały, zebrały pergaminy oraz udały się uliczką między regałami do wyjścia.
-Auć!-Emma potknęła się o coś i spojrzała pod nogi. Na ziemi pod jej stopami leżał nieco zniszczony podręcznik od transmutacji. Gryfonka nachyliła się i podniosła książkę. Od razy w oczy rzuciły się jej wyryte na okładce w dolnym rogu inicjały "G.B.".
-Na prawdę? Czy to przypadek?-szepnęła do siebie niezadowolona Emma po czym wzięła ze sobą "Transmutację dla utalentowanych" i opuściła bibliotekę. Po drodze do lochów gryfonka przyglądała się swojemu znalezisku. Przekartkowała kilka razy podręcznik i zauważyła, że jedna ze stron ma w nietypowy sposób zagięty róg, tak jakby ktoś chciał ją zaznaczyć. Wyprostowała kartkę i od razu w oczy rzucił się jej obrazek przedstawiający transmutację szczura w ropuchę. Gdy tylko zobaczyła rysunek płaza, przypomniał się jej wczorajszy incydent związany z krukonem. Od razu się w niej zagotowało. Czuła jednocześnie narastającą falę złości jak i smutku. W głębi duszy miała nadzieję, że autorem wybryku zeszłego dnia nie był Gilbert Blythe. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Gryfonki dotarły do lochów chwilę przed rozpoczęciem spotkania. Zajęły swoje stałe miejsca i przygotowały już kociołki. Emma wyczekiwała aż w sali pojawi się ślizgon, żeby oddać mu jego zgubę ale także powiedzieć mu w twarz co o nim sądzi. Gilbert wraz ze swoimi kolegami dotarł do sali spóźniony przez co gryfonka musiała poczekać do końca spotkania by przekazać mu książkę (i jej zdanie o nim). Slughorn jak zawsze zaczął od (za)długiego wstępu oraz objaśnienia dzisiejszych zadań po czym uczniowie wzięli się za pracę. Emma uważnie przysłuchiwała się rozmową przy stole za nią. Mimo głośnego bulgotania eliksiru w jej kociołku słyszała śmiechy i opowieści o "zbrzydniałym szczurze, który właściwie stał się obleśną żabą" i "zrozpaczonym dzieciaku z pierwszej klasy". Emma czuła jak jej złość narasta z każdą chwilą. Mimo starań skupienia się na wrzącej miksturze nie mogła odciągnąć myśli od rozmowy ślizgonów. Wiedziała że zaraz wybuchnie.
-A ty Emmo, lubisz płazy?-zapytał rozbawiony Blythe odwracając się w stronę dziewczyny. Emma nie wytrzymała. Momentalnie chwyciła najgrubszą książkę na stole (akurat była to "Transmutacja dla utalentowanych") po czym w ułamku sekundy odwróciła się i z impetem przyłożyła Gilbertowi w głowę. Cios był celny i wyjątkowo mocny. Po chwili chłopak podniósł bolącą głowę i zmieszany popatrzył na dziewczynę.-P-powiedziałem coś nie tak?-zapytał zdziwiony kątem oka spoglądając na kolegów za sobą. Byli równie zdezorientowani i z przerażeniem przyglądali się rozwojowi sytuacji. Emma milczała jedynie ze złością patrząc na ślizgona.
-Wszystko w porządku?-przerwał Slughorn podchodząc do uczniów. Wyczuł zamieszanie ale na szczęście nie widział całego zdarzenia gdyż salę wypełniały gęste zielone opary bulgoczących mikstur gotujących się w kociołkach.
-Tak, panie Horacy-Gilbert odwrócił się w stronę swojego stołu posyłając smutne i zaskoczone spojrzenie gryfonce. Emma również zwróciła się do swojego kociołka odkładając książkę obok. Do końca spotkania nie odzywała się do nikogo, choć trzeba przyznać że była całkiem zadowolona z tego co zrobiła. Należało mu się pomyślała. Gdy spotkanie dobiegło końca, a uczniowie sprzątali swoje stanowiska i opuszczali salę, Emma niepostrzeżenie wsunęła podręcznik transmutacji do torby Gilberta i wybiegła z pomieszczenia.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.