Zguba /50/

16 2 0
                                    

-Cześć!-przywitała przyjaciółki Elena dosiadając się do nich. 
-Hej! Jak się masz?-odpowiedziała z uśmiechem Emma. 
-Wspaniale... Skończyłaś już może czytać kolejną część Anety z kwiecistego pagórka? Właśnie dokończyłam pierwszą część i na prawdę mnie wciągnęła-powiedziała Elena oddając gryfonce wcześniej porzyczoną od niej książkę. 
-Jestem na samym końcu... Dosłownie kilka stron. Jutro ci ją przyniosę-odparła Emma.
-Będę ci bardzo wdzięczna!-ucieszyła się Elena. Gryfonka zaczęła szperać w torbie w poczukiwaniu książki, jednak nigdzie jej nie było. Musiałam zostawić ją w dormitorium - pomyślała, po czym udała się tam żeby sprawdzić. Przeszukała uważnie całą sypialnie, jednak nigdzie jej nie było. Po kilkukrotnym sprawdzeniu pod łóżkiem i w szafce oraz kufrach stwierdziła, że musiała zostawić ją w innym miejscu. Szybko przypomniała sobie, iż czytała ją pamiętnego dnia przed wyruszeniem na "przechadzkę" do Zakazanego Lasu. Korzystając z ostatnich piętnastu minut długiej przerwy pobiegła na błonia pod drzewo, koło którego siedziała wraz z przyjaciółkami. Tam również nie było ani śladu po zgubie. Gryfonka słysząc dzwonek w pośpiechu wróciła do zamku. Całą lekcję histori magii przesiadziała próbując sobie przypomnieć gdzie mogła zostawić jedną ze swoich ulubionym książek, podczas gdy profesor Binnis opowiadał o mrożących krew w żyłach atakach obskurusów w XIX wieku (choć jego opowieść można było określić raczej mianem nudnej albo nieożywionej, niczym sam nauczyciel). 
-Wszystko w porządku, Emma?-zapytała Iriana. 
-Tak... Tylko... Nie wiem gdzie zostawiłam moją książkę, pomożesz mi ją poszukać?-odpowiedziała Emma. 
-Tak-odparła Iriana i po lekcjach dziewczyny odwiedziły wszytskie miejsca, w których mogła znaleźć się książka. 
-Nigdzie jej nie ma...-westchnęła Iriana wykończona bieganiem po całym zamku. 
-Sprawdźmy jeszcze na błoniach-poprosiła Emma. 
-Tyle zachodu po jakąś książkę? Proszę cię...-pokręciła głową Iriana-Sama się znajdzie. Tak już jest z rzeczami-dodała. 
-Dobrze... A więc sama poszukam-odparła Emma odchodząc w stronę wyjścia z budynku. Błąkała się tak godzinę po rozległych błoniach po czym stwierdziła, że dalsze poszukiwania nie mają sensu i ze spuszczoną głową wróciła do szkoły. Szła powoli nie zwracając uwagi na otaczające ją osoby. Seria książek o Anecie z kwiecistego pagórka była zdecydowanie jej ulubioną lekturą, a w biblioteka Hogwartu niestety nie posiadała ani jednego egzemplarza opowieści o zielonowłosej czarodziejce. To oznaczało, że jeżeli Emma nie odnajdzie książki będzie musiała czekać aż do wakacji by dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy jej ulubionej postaci. Do tego jak na nieszczęście skończyła czytać w kulminacyjnym momencie, chwilę przed rozstrzygnięciem losu romansu Anety i Gabriela. Emma była załamana i całkowicie straciła nadzieję na odnalezienie zguby. Szukała już przecież praktycznie wszędzie. Jej ponure myśli przerwało nawoływanie:
-Hej! Ty! No... Zmarkotniała!
Gryfonka zdziwiła się, że ktoś zamiast po imieniu woła do niej "zmarkotniała", jednak było to całkiem słuszne gdyż właśnie tak się czuła.
-Słucham?-odparła Emma odwracając się w stronę wołającego. 
-Wszystko w porządku?-zapytał wysoki ślizgon. Dziewczyna rozpoznała go w kilka sekund... Był to nikt inny jak Gilbert Blythe. 
-Ta-ak-odpowiedziała Emma kiwając głową, nieco onieśmielona widokiem przystojnego chłopaka, w którym skrycie się podkochiwała. 
-Dlaczego błąkasz się po korytarzach zamiast korzystać z pięknej pogody?-spytał ślizgon patrząc za jedno z wielkich okien, wychodzących wprost na słoneczne błonia. 
-Właśnie wróciłam do zamku...-odpowiedziała nieśmiało Emma. 
-Ja również... Całkiem nieźle sobie radzisz w eliksirach-powiedział chłopak z uśmiechem.
-Dziękuję... Ty również-odparła gryfonka oblewając się rumieńcem. 
-Dziękuję... Jestem Gilbert Blythe, a ty?-zapytał ślizgon nieco zbity z tropu zdawkowymi odpowiedziami dziewczyny.
-Emma Taylor-uśmiechnęła się gryfonka. 
-Tyle się znamy, a ja nawet nie znam twojego imienia-zaśmiał się Gilbert. 
-Znamy się?-powtórzyła ze zdziwieniem Emma. 
-Tak... Znaczy o ile wpadnięcie na kogoś na korytarzu można nazwać poznaniem-odparł Blythe. 
-Racja-zaśmiała się Emma przypominając sobie sytuację z początku roku. Para szła przez chwilę korytarzem w całkowitej ciszy. Przez wielkie okna na korytarz wpadały wesołe promienie słońca oraz oddalone krzyki bawiących się na błoniach dzieci.
-Będziesz na jutrzejszym spotkaniu klubu eliksirów?-przerwał po chwili milczenie Blythe.
-Tak jak zawsze-odpowiedziała Emma z uśmiechem. Wtedy na końcu korytarza pojawili się inni ślizgoni zmierzający w stronę Gilberta.
-Muszę lecieć... Miło się rozmawiało, do zobaczenia jutro-stwierdził chłopak i odbiegł w stronę kolegów. 
-Do zobaczenia-odparła Emma i skręciła w jeden z korytarzy prowadzących do biblioteki.

Pewnego razu w Hogwarcie...Where stories live. Discover now