Elena siedziała w swojej sypialni, porządkując kufer. Czekała na moment, w którym jej współlokatorki opuszczą dormitorium, by móc wypuścić choć na chwilę swojego futrzastego przyjaciela na wolność. Nikt oprócz Emmy i Iriany nie wiedział o jej małym sekrecie, jakim był niuchacz. Każdego dnia Elena musiała trudzić się, aby współlokatorki ani żadne inne osoby nie dowiedziały się o zwierzęciu. Regulamin szkoły surowo zabraniał posiadania przez uczniów jakichkolwiek innych stworzeń niż sowy, koty, szczury, żaby bądź puszki pigmejskie, tym bardziej jeżeli w grę wchodziły zwierzęta umiejące narobić tyle chaosu co niuchacze. Roberts była tego całkowicie świadoma jednak tak bardzo darzyła sympatią swojego małego przyjaciela, że nie sposób było wyobrazić sobie rozłąkę z nim. Niestety tego wieczoru nie zapowiadało się na to, aby jej współlokatorki chciały gdzieś sobie pójść. Siedziały po środku pokoju i dyskutowały o wszystkim o czym tylko się dało, grając w Eksplodującego pasjansa.
- Oh dziewczyny, czy wy też uważacie, że Black jest na prawdę uroczy - westchnęła rozmarzona Christine, odkrywając dwie z kart leżących na podłodze.
- Tak, muszę przyznać że może nawet dorównać Blythe'owi - stwierdziła Jolie.
- Zgodzę się z tym, a co ty myślisz na ten temat Elena? - zagadnęła Iris, odwracając się do koleżanki siedzącej na swoim łóżku i układającej buteleczki ze składnikami do eliksirów w drewnianej szkatułce. Elena cały czas uważnie przysłuchiwała się rozmowie dziewczyn, jednak postanowiła udać, że tego nie robiła.
- A o czym mowa? - zapytała.
- O Syriuszu Blacku, no wiesz, kuzynie tej twojej przyjaciółki - powiedziała Iris.
- Powiedz co o nim sądzisz - dodała Christine.
- Myślę, że jego zachowanie bywa czasami grubiańskie ale oprócz tego wygląda jakby był całkiem w porządku - stwierdziła Roberts, po krótkim namyśle.
- A co sądzicie o Potterze? - przerwała Jolie, rozpoczynając kolejną długą dyskusję na temat kolejnego chłopaka. Elena schowała szkatułkę z ingrediencjami, po czym korzystając z nieuwagi współlokatorek, wyjęła z skrytki swojego futrzastego przyjaciela, ukryła go w kieszeni szaty i opuściła pokój. Pierwszym miejscem do którego mogła się udać, jakie przyszło jej do głowy była kuchnia. Bez zastanowienia wyszła z dormitorium, pędząc w stronę obrazu przedstawiającego miskę z owocami. Połaskotała gruszkę, dzięki czemu otworzyła tajne przejście do pomieszczenia, a następnie prędko weszła do środka. O tej godzinie kuchnia była niemalże pusta. Kilka skrzatów zmywało naczynia po kolacji, natomiast reszta z nich kręciła się gdzieś po zamku robiąc porządki.
- Cześć - przywitała się ze skrzatami Elena. Nie dało się ukryć, że te stworzenia bardzo ją lubiły. Często je odwiedzała i zawsze traktowała z szacunkiem. Dziękowała im za każdą, chociażby najmniejszą przysługę dzięki czemu czuły się doceniane i chętnie jej pomagały.
- Dobry wieczór - odpowiedział jeden ze skrzatów w czerwonym fartuchu.
- Czy mogłabym prosić o miseczkę mleka? - zapytała grzecznie puchonka, uśmiechając się do stwora.
- Naturalnie - rzekł skrzat i popędził po mleko. W tym czasie Elena wyjęła z kieszeni niuchacza i posadziła go na stole. Ten zaczął biegać tam i z powrotem po blacie.
- Uważaj - zaśmiała się Elena, obserwując zwierzątko. Usiadła na podłużnej ławie, podpierając głowę ręką. Była bardzo zmęczona. Po kilku minutach skrzat przyniósł miskę mleka i postawił ją przed puchonką, a ta podsunęła ją niuchaczowi. Zwierzątko zaczęło łapczywie siorbać napój, robiąc przy tym okropny bałagan. Elena popatrzyła na nie z politowaniem, po czym odwróciła się w stronę paleniska. Wesołe płomyczki ognia tańczyły, trzaskając głośno. Gdy skierowała głowę z powrotem w stronę miski z mlekiem, niuchacza już tam nie było.
- Hej! Mały? Gdzie jesteś? - powiedziała, zrywając się z ławy. Rozejrzała się uważnie, najpierw po stołach, później po podłodze, jednak nigdzie nie mogła dojrzeć małego futrzastego przyjaciela.
- Niffler! - zawołała głośno. Skrzaty spojrzały na nią ze zdziwieniem, lecz po chwili wróciły do pracy. Elena zaczęła biegać po kuchni szukając uciekiniera. Nagle usłyszała dźwięk podobny do toczącej się szklanej butelki. Obróciła się i zauważyła niuchacza siedzącego na kredensie.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła w popłochu. Stworzenie wskoczyło na butelkę z iskrzącym się szampanem, po czym odkorkowało ją z impetem.Zwierzątko poleciało w powietrze razem z korkiem oraz strugą spienionego napoju tryskającego z butelki.
- Niffler! - wrzasnęła Elena. Skrzaty przyglądały się całej scenie ze zdziwieniem, a jednocześnie lekkim rozbawieniem. Puchonce udało się schwytać małego rozrabiacza, całego klejącego się od szampana.
- Bardzo przepraszam - zwróciła się do skrzatów. Jeden z nich przerwał mycie naczyń i poszedł sprzątać rozlany trunek.
- Nie wolno tak, nie wolno - powiedziała powoli patrząc na niuchacza, niemalże literując każde słowo. Zwierzątko połypało na nią swoimi wielkimi czarnymi oczyma, po czym ukryło się w kieszeni jej szaty. Elena widząc, że sytuacja jest już opanowana opuściła kuchnie i udała się do pokoju wspólnego. Na szczęście jej współlokatorki nadal zajęte były grą w Eksplodującego pasjansa oraz plotkami więc ta weszła do środka prawie niezauważona. Ukryła niuchacza w jego skrytce, udając że chowa coś do skrzyni, po czym położyła się do łóżka.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.