-Gdzie idziesz?-zapytała Alicja widząc Irianę wychodzącą z sypialni. Było już bardzo późno.
-Ciszej-uciszyła ją Iriana patrząc na inne współlokatorki, które smacznie spały.
-Przecież jest kwadrans do północy-zaczęła półgłosem Alicja.
-Wiem i niezbyt mnie to obchodzi-przerwała jej Iriana i wybiegła z sypialni. Koło kominka już czekali na nią przyjaciele.
-Czas nastraszyć nieco Śmiecierusa-uśmiechnął się do niej Syriusz.
-Tak-przytaknęła Iriana z psotnym wyrazem twarzy. Chwilę później gryfoni wymknęli się z pokoju wspólnego zarzucając na siebie pelerynę niewidkę. W piątkę było pod nią bardzo niewygodnie, jednak musieli sobie jakoś poradzić. Zwartym krokiem poszli w dół po schodach rozglądając się na około. Puste korytarze oświetlane były w połowie przez wiszące na ścianach pochodnie a w połowie przez światło księżyca wpadające przez wielkie okna. Zamek nocą wyglądał wyjątkowo tajemniczo.W pewnym momencie chłopacy skręcili w jeden z bocznych korytarzy ciągnąc za sobą Irianę.
-Co wy robicie?-zapytała zdziwiona.
-Skrótem będzie szybciej-szepnął Syriusz po czym ruszyli w stronę jednego z kamiennych posągów. Chwilę rozkminiali jak otwierało się tajemne przejście, a gdy się udało popędziły wąskimi schodkami w dół.
-Ciemno tu trochę-stwierdziła Ina opierając się o ścianę by się nie przewrócić.
-Ale kilka razy szybciej-odparł James.
-I nikt nas nie przyłapie-dodał Remus. Kilka minut później byli już na parterze przed wejściem do Wielkiej Sali. Skręcili w stronę lochów. Po chwili zatrzymali się i schowali za rogiem, słysząc skrzypienie drzwi wejściowych. Ktoś wszedł do zamku. Iriana lekko wychyliła się zza ściany by sprawdzić kto to. Holem kroczyła wyjątkowo wysoka zakapturzona postać, jedyne co wystawało spod czarnej peleryny to spiczasty długi nos. Postać odwróciła głowę w stronę dziewczyny a ta momentalnie schowała się z powrotem za ścianę depcząc przy tym kuzyna. Syriusz chciał się odezwać jednak Iriana zakryła mu usta dłonią. Serce biło jej jak oszalałe. Wcale nie ze strachu przed nakryciem, a z przerażenia przed ową postacią, która wkroczyła do zamku. Czy mógł to być śmierciożerca? Czy zauważył ją mimo peleryny? Co zakapturzona postać robi o tej godzinie w zamku? Dziwne myśli i przeczucia przesunęły się przez głowę Iriany. Zimny dreszcz przeszył ją od czubka głowy aż po palce stóp. Po chwili słychać było głośne kroki. Gryfoni wsłuchiwali się w nie uważnie. Na szczęście oddalały się. Kilka minut później na holu znów nastała całkowita cisza.
-Kto to był?-zapytał szeptem Syriusz.
-Nie mam pojęcia, idźmy już-odparła Iriana wskazując na lochy. Huncwoci wraz z przyjaciółką popędzili schodami w dół. Tak jak się spodziewali, w sali eliksirów siedział samotnie Severus stercząc nad kociołkiem i szepcząc coś do siebie. James i Syriusz kiwnęli do siebie głowami na znak, że zaczynają psoty.
-Auuuuuu!-zawył jeden z nich. Reszta nie mogła powstrzymać się od śmiechu, ledwo udało im się przytłumić chichoty.
-To ja duch miłości!-powiedział drugi udając niski basowy ton.
-Przychodzę do ciebie w sprawie Lily Evans!-dodała Iriana naśladując chłopców.
-Kim jesteś!? Co tu robisz?-odparł Snape. Jego reakcja była bliska paniki.
-Przychodzę do ciebie w sprawie Lily Evans!-powtórzyła Iriana ledwo wstrzymując się od śmiechu.
-Kim jesteś?-zapytał Severus jeszcze bardziej zdenerwowany.
-Duchem miłości!-rzekł Syriusz. Niestety Peter nie mogąc się powstrzymać parsknął głośno śmiechem. Ślizgon domyślił się co tak na prawdę się dzieje i momentalnie wycelował różdżkę w stronę wejścia. Gryfoni przesunęli się o kilka korków w bok zanim ten zdążył rzucić jakiekolwiek zaklęcie.
-Przyszło wam na żarty w środku nocy-oburzył się zdenerwowany Severus-Ja wam pokażę-dodał i zaczął rzucać zaklęciami w przypadkowe miejsca. Za dziesiątym razem trafił wprost w Remusa, a ten przewracając się ściągnął pelerynę niewidkę z reszty. Gryfoni rozpierzchli się po pomieszczeniu celując swoje różdżki w Severusa. I tak nie mieli chociażby najmniejszej przewagi. Snape rzucił jedno krótkie w dodatku niewerbalne zaklęcie a w ułamku sekundy w klasie rozbłysło światło po czym powaliło przeciwników na ziemię.
-Tacy jesteście mądrzy?-zadrwił Severus. Iriana wycelowała w jego kociołek i zaklęciem wysadziła go w powietrze. Eliksir rozprysnął dookoła, oblewając przy tym Snape'a. Na jego nieszczęście znajdowała się tam mocno parzącą substancja. Gryfoni korzystając z okazji gdy Severus próbował zaklęciem zmyć z siebie drażniącą miksturę, wybiegli z sali i popędzili na wierzę. Tym razem użyli innego skrótu jednak równie skutecznego.
-To było genialne!-zachwyciła się Iriana gdy znaleźli się już w dormitorium.
-Tak! Wyszło nam to lepiej niż się spodziewaliśmy-przyznali chłopcy śmiejąc się. Później wszyscy udali się do łóżek. Następnego ranka czekała ich nielada niespodzianka. Przy śniadaniu zauważyli, że twarz Śmiecierusa jest pokryta cała wielkimi bąblami.
-To chyba od tego eliksiru-powiedziała zadowolona Iriana.
-Na pewno od tego-zapewnił ją Syriusz. Wszyscy mieli niezwykle dobre humory.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.