Wtorek 3 października był typowo jesiennym dniem. Słońce wstało leniwie, jakby od niechcenia. Różnokolorowe liście powoli opadały z drzew. Zrobiło się jakoś chłodnawo. Elena wstając z łóżka wcale nie nabrała chęci do życia. Ten poranek wyglądał jak każdy jej poranek w Hogwarcie. Wstała ubrała się, poszła do toalety, sprawdziła czy w torbie ma spakowane wszystkie książki na dany dzień po czym poszła na śniadanie. Później wróciła po torbę z książkami i popędziła na lekcje. Eliksiry i transmutacja nie należały do jej ulubionych przedmiotów, tego drugiego nie znosiła ze względu na towarzystwo wyjątkowo wrednych i złośliwych ślizgonów. Dopiero po kilku tygodniach uczęszczania na lekcje z uczniami z domu Salazara zrozumiała dlaczego Huncwoci żywią taką niechęć do Snape'a. Wyczekiwała długiej przerwy jednak z drugiej strony obawiała się jak wyjdzie tajny plan "dla dobra prawdy i uczciwości".
-Plan jest taki.-powiedział Syriusz przechadzając się po korytarzu z osobami wtajemniczonymi w ich plan wyciągnięcia prawdy na jaw- Zaciągniemy jakoś Smarkeusa do łazienki jęczącej Marty... Tam z reguły nikogo oprócz niej nie ma więc nie powinno być problemu, następnie napoimy go eliksirkiem i wyciągniemy od niego prawdę. Jak będzie mówił to co oczekujemy zaprowadzimy go do McGonagall i po sprawie.
-Brzmi łatwo ale jak zamierzasz...- zapytała Elena jednak nie zdążyła dokończyć ponieważ chłopacy już byli w drodze do Severusa.
-Dobra chodźmy już do łazienki-powiedziała cicho Iriana i skierowały się korytarzem w tamtą stronę. Powoli uchyliły drzwi.
-Halo? Marto?- zawołała Emma jednak nie otrzymała odpowiedzi.
-Nie ma jej, świetnie- ucieszyła się Iriana. Gdy weszły do środka rozległ się piskliwy głos:
-Co jest w tym takiego świetnego? Aż tak mnie nie lubisz? Tak w końcu jęczącej Marty nikt nie lubi-zapłakała Marta i wskoczyła do jednej z umywalek gdzie zniknęła w odpływie. Chwilę później w toalecie znaleźli się Huncwoci ciągnący za szatę Snape'a.-A teraz powiesz nam jak ślizgoni oszukiwali podczas meczu...- powiedziała Iriana i otworzyła buteleczkę z eliksirem po czym wlała do ust Snape'a prawie połowę jej zawartości.
-Nic wam nie powiem naiwniacy.- rzucił Severus wyrywając się Syriuszowi
-Kiedy eliksir zacznie działać?- zapytała Emma
-Powinien od razu...- zaniepokoił się Remus
-Nie do tego że naiwni to głupi... Nie mieliście żadnego eliksiru.- zadrwił Snape
-O czym ty mówisz? Mów lepiej o tym jak ślizgoni oszukiwali w czasie ostatniego meczu quidditcha! Dalej!- wycedził James
-Nic wam nie powiem. Nie daliście mi żadnego eliksiru. Głupcy...- powiedział Severus- Podmieniłem eliksir... Spodziewałem się co będziecie chcieli zrobić... Nic z tego... W butelce nie było żadnego eliksiru... To po prostu woda...
-Niemożliwe! Gadaj jak oszukiwaliście?- zdenerwował się James
-Snape mów albo to się źle skończy.-zagroził Remus- ostrzegam cię...
-Nic nie zdziałasz Lupin. Dopóki nic nie powiem jestem niewinny. A nic nie powiem. Więc lepiej mnie puśćcie bo to wy będziecie mieć poważne problemy- powiedział pełnym spokoju tonem Severus.
-Co robimy?- szepnęła Iriana do dziewczyn.
-Nie mam pojęcia, ale chyba będzie trzeba go puścić... Jeżeli eliksir faktycznie został podmieniony...- westchnęła Elena.
-Peter, spróbuj eliksiru i spróbuj nas okłamać...- zarządził James. Peter niechętnie wziął łyk płynu z buteleczki i po chwili powiedział:
-Bardzo ładnie pachnie...
-To nas nie obchodzi Peter my chcemy wiedzieć czy eliksir działa...- zirytował się Syriusz.
-Nie... Nie działa... Ten eliksir jest bezwonny...- powiedział Remus zawiedziony.
-Jakim cudem!?- zdenerwował się James. Syriusz puścił Snape'a i ten szybko uciekł z łazienki.
-Jak mogłaś nie sprawdzić wcześniej czy eliksir działa! Daliśmy się oszukać smarkeusowi!- James wydarł się na Irianę
-Skąd miałam o tym widzieć!? Ciesz się że nikt nas tamtej nocy nie nakrył!- odpyskowała Iriana.
-Uspokójcie się!- przerwała Emma- Kłótnia teraz nic nie da... Musimy wymyślić coś innego...
W tym momencie do łazienki nie wiadomo skąd wleciała Jęcząca Marta:
-ChłooOooOoooOooopcy w dziewczęcej toalecie!-zapiszczała. Huncwoci szybko ulotnili się z pomieszczenia, po chwili zrobiły to także poirytowane dziewczyny nie mogąc znieść narzekań ducha.
-Zaraz historia magii...Chodźcie pośpieszmy się może się nie spóźnimy...-zaproponowała Elena i dziewczyny ruszyły w stronę klasy profesora Binnisa.
-Jak on mógł przewidzieć że będziemy chcieli użyć tego eliksiru? Przecież nie może znać legilimencji... I jest prawie niemożliwe by się domyślił... Chyba że... Zrobił to ktoś inny-zasugerowała Iriana patrząc na Elenę oskarżającym wzrokiem-Ktoś kto miał eliksir...
-Słucham? Że niby ja? Czemu miałabym robić coś przeciwko wam?-oburzyła się Elena
-Może dlatego że bałaś się?-oskarżyła ją Iriana-W końcu nie bez powodu trafiłaś do domu borsuka? Nie będziesz taka jak my.-dodała i przyśpieszyła kroku by oddalić się od Eleny.
-Nie zrobiłabym w życiu czegoś takiego! Emma no chyba ty mi wierzysz?-zapytała zaniepokojona
-Wierzę ci... Ale Iriana jest tak zdeterminowana i tak uwzięta że... No wiesz ona już taka jest, niedługo jej minie...-powiedziała wchodząc do klasy historii magii Emma. Reszta lekcji minęła dziewczyną w ogólnym przygnębieniu... Iriana nie mogła znieść kolejnej porażki... Elena była zła za niesłuszne oskarżenia rzucane w jej stronę natomiast Emma czuła kłótnie wiszącą w powietrzu.Resztę dnia dziewczyny spędziły w bibliotece w towarzystwie Huncwotów którzy rzekomo również odrabiali prace domowe (Syriusz spał na książce, James czytał „Quidditch przez wieki" autorstwa Kenniworthy'a Whispa , Remus bazgrolił coś na marginesie swojej pracy którą już dawno skończył (niezbyt się wysilił więc poszło mu dość szybko) a Peter bawił się różdżką).
-Mówię ci że nie podmieniłam tego eliksiru! Po co miałabym to robić?-Elena traciła już cierpliwość
-Przyznaj się! Bo zdobędę następną buteleczkę i napoje nim tym razem nie tylko Snape'a!-zagroziła Iriana
-Dlaczego mam przyznawać się do czegoś czego nie zrobiłam?-zapytała z oburzeniem Elena
-Ale ty to zrobiłaś ja to wiem!
-To znaczy że się mylisz!
-Ja się mylę?
-Tak! Nie masz podstaw żeby mnie oskarżać!
-Dobra wystarczy!-przerwał kłótnie Remus-Posłuchajcie... Nie będziecie się chyba cały czas kłócić o to samo. Zmieńcie temat albo przestańcie.
Dziewczyny posłuchały Lupina... Zaczęły kłócić się o coś innego o wiele mniej istotnego niż samo podmienienie eliksiru na wodę. Biblioteka powoli pustoszała. Po pewnym czasie zmył się James i Peter a później odeszła obrażona Iriana. Remus, Emma i Elena bawiła się w łaskotanie po twarzy piórem śpiącego Syriusza (który łaskotany budził się co chwilę patrząc nieprzytomnie po czym znów zasypiał). W pewnym momencie Elena przypadkiem zrzuciła ze stołu książkę Remusa. Wypadło z niej kilka kartek w tym rysunek z fazami księżyca.
-Interesujesz się astronomią?-zapytała podnosząc książkę i kartki które z niej wypadły
-Tak...Znaczy trochę...-odpowiedział nieco zestresowany. Dziewczyna wzięła do ręki kartkę z fazami księżyca i zaczęła ją czytać.
-Hmm... Ciekawe... Nie miałam pojęcia że niektóre eliksiry da się uwarzyć wyłącznie w czasie pełni...-powiedziała. Remus na słowo "pełni" zareagował bardzo dziwnie. Zbladł i wyrwał Elenie kartkę po czym wsadził ją za okładkę książki.
-No ej... Co się stało?-zapytała jednak nie uzyskała odpowiedzi ponieważ właśnie w tym momencie z głośnym ziewnięciem obudził się Syriusz:
-Czy już jest rano... Regulus wstawaj karaluchu...-powiedział nie do końca przytomnie
-Syriusz, jesteśmy w hogwarcie... i nie nie jest rano-zaśmiała się Emma
-Co ja... Aa... Przepraszam...-odpowiedział i jakby nagle dotarło do niego co dzieje się dookoła.
-Dobrze, ja już idę.-stwierdziła Elena wstając od stołu-Jutro zaczynam obroną przed czarną magią... Dobranoc.-dodała i ruszyła w stronę wyjścia z biblioteki.
-No to my już też chodźmy-stwierdziła Emma-Syriusz wstawaj idziemy do pokoju wspólnego...*:・゚✧*:・゚✧*:・゚✧*:・゚✧*:・゚✧*:・゚✧*:・゚
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.