Emma, Elena i Iriana siedziały w swoim przedziale. Na siedzeniach obok nich leżały bagaże oraz klatki z sowami. Pociąg odważnie sunął po torach mijając zieleniące się lasy, łąki, góry i pagórki. Dopisywała ładna pogoda, słońce świeciło i wiatr lekko powiewał, kołysząc drzewami. Zapowiadała się naprawdę długa jednak przyjemna podróż.
-Któżby mógł się spodziewać, że wakacje miną aż tak szybko-stwierdziła Emma, głaszcząc swoją kotkę leżącą jej na kolanach i wpatrującą się w kufry.
-Szybko ale bardzo przyjemnie-zauważyła Elena.
-Zazdroszczę wam. Ja nawet nie mogłam wyrwać się z domu-przyznała Iriana. Przez chwilę zapanowała cisza, dziewczyny przysłuchiwały się dźwiękowi pędzącej lokomotywy parowej, ciągnącej za sobą wagony.
-Masz mole w szafie?-zapytała Emma przyuważając małe dziurki na bocznej ściance walizki Eleny.
-Nie-zaprzeczyła puchonka, próbując zasłonić otwory w kufrze. Rozmowę przerwało stukanie kółek wózka ze słodyczami pchanego przez uśmiechniętą kobietę w różowym fartuszku.-Coś dla Was dziewczynki?-zapytała pani zaglądając do ich przedziału.
-Tak, poprosimy pudełko fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta, trzy czekoladowe żaby, pudełko miętowych ropuch i motyle skrzydła w cukrze-odpowiedziała Iriana podając kobiecie galeon. Już po chwili dziewczyny rozpływały się w smaku nadzwyczajnych słodyczy. Nagle ni stąd, ni zowąd kotka zeskoczyła z kolan Emmy i rzuciła się na walizkę leżącą na siedzeniu naprzeciwko.
-Kicia!-zawołała z niezadowoleniem Emma, próbując powstrzymać kota przed poszarpaniem kufra. Bagaże spadły z siedzenia i upadając na ziemie jeden z nich się otworzył. W mgnieniu oka wybiegło z niego małe puchate stworzonko. Było niewiele większe od chomika, miało długi różowy ryjek oraz słodkie ciemnobrązowe oczy. Jego jasne futerko pokrywały czarne i karmelowe łatki. Kot zaczął je gonić po całym przedziale robiąc dookoła straszny zamęt i rozgardiasz. Klatki z sowami oraz bagaże pospadały z siedzeń, a gdy szalona gonitwa przeniosła się na stolik również pudełka po słodyczach znalazły się na ziemi. Małe stworzenie, a za nim kot kilkukrotnie okrążyli całe pomieszczenie po czym udało się je schwytać.
-Co to na brodę Merlina jest?-zapytała Iriana, próbując sprowadzić otoczenie do ładu.
-To niuchacz... Mały niuchacz... Powinnam Wam o tym powiedzieć wcześniej-odpowiedziała zmartwiona Elena.
-Czy ty na prawdę chcesz trzymać to coś?-zdziwiła się Iriana. Elena pokiwała głową i gdy udało im się przywrócić porządek dookoła siebie, wyjęła z torby podróżnej małą butelkę z mlekiem, po czym założyła na nią częściowo spłaszczony gumowy smoczek i zaczęła karmić niuchacza. Tymczasem Emma skończyła odkładać bagaże z powrotem na siedzenia i uspokajać kota.
-Nie wiem czy to dobry pomysł... Tak w ogóle skąd ty go wzięłaś?-zdumiała się.
-Kupiłam go od goblina, który używa ich do poszukiwania skarbów. Ostatnio rozmnożyły się i nie był już w stanie się wszystkimi zająć. Chciał mi opchnąć wszystkie z tego miotu ale to byłoby dla mnie o kilka za dużo-opowiedziała Elena, kończąc karmić małą puchatą kulkę przypominającą nieco krzyżówkę kreta z dziobakiem.
-Wydaję mi się, że to już jest o jeden za dużo-stwierdziła Emma-Moje rodzeństwo kiedyś przyniosło niuchacza do domu. Był trochę większy i miał coś z łapką. Dopóki nie był się w stanie ruszyć było w porządku ale pewnego dnia uciekł ze swojej klatki i zamienił dom, prawie że w ruinę.
-Ale da się go jakoś wychować-przekonywała Elena.
-Właśnie że nie-zaprzeczyła Emma.
-Zgadzam się z Emmą-przyznała Iriana.
-Gdzie ty zamierzasz go trzymać?-zapytała Emma. Elena wskazała na największą ze swoich walizek z otworami po bokach, później otworzyła ją. Oczom dziewczyn ukazało się wnętrze kufra, porządnie wysłane siankiem z przymocowaną miseczką.
-No to przynajmniej ma gdzie mieszkać...-uznały zgodnie gryfonki. W tym momencie na korytarzu pojawił się perfekt Slytherinu. Dziewczynom w pośpiechu udało się ukryć niuchacza w walizce. Chłopak spojrzał do środka i wyprostował się by jeszcze bardziej wyeksponować odznakę perfekta znajdującą się na jego piersi. Elena siedząca najbliżej wejścia lekko uchyliła drzwi. Ślizgon uważnie rozglądnął się po przedziale po czym rzucił pretensjonalnie:
-Posprzątajcie ten papierek leżący pod stolikiem.
Emma bez słowa nachyliła się i podniosła śmieć, który musiały przeoczyć sprzątając po armagedonie, który przeszedł tędy kilka minut wcześniej. Perfekt wyglądał jakby już miał pójść dalej gdy dodał snobistycznie:
-A ten kot powinien być w klatce, jeszcze narobi niepotrzebnego bałaganu.
-Gdybyś wiedział co tu się działo przed chwilą-syknęła po cichu Iriana, najwyraźniej poirytowana wywyższającym się zachowaniem ślizgona, jednak ten na szczęście nie usłyszał tej uwagi ponieważ poszedł doprowadzać do ładu pierwszoroczniaków biegających po korytarzu. Hogwart Express był już coraz bliżej swojego celu. Za oknem zaczęło się już ściemniać jednak mimo to przyjaciółki nie przestawały żywo dyskutować.Późnym wieczorem uczniowie jak i nauczyciele znaleźli się w Hogsmeade. Wszyscy zaczęli wysiadać z pociągu. Na stacji powitał ich Rubeus Hagrid - gajowy oraz strażnik kluczy w Hogwarcie. Zabrał pierwszoroczniaków do swoich łódek, by mogli przeprawić się przez jezioro. Emmie, Elenie i Irianie od razu przypomniało się, jak to one płynęły łódką do zamku. Miłe wspomnienia powróciły momentalnie przez co dziewczyny przez całą drogę karetami wyglądały przez małe okienko, przypatrując się sentymentalnie światełkom migającym na tafli wody. Niebo było bezchmurne, a tysiące gwiazd błyszczało na ciemnogranatowym tle. Na wzniesieniu widziały wyraźny zarys średniowiecznego zamku, czekającego na ich przybycie. Dziewczyny czuły jakby wracały do miejsca, w którym przygoda spotyka się ze spokojem, a nauka z odpoczynkiem. Hogwart był dla nich czymś więcej niż szkołą. Był to dla nich drugi dom.
Starsi uczniowie wcześniej dotarli na miejsce i z niecierpliwością wyczekiwali przybycia pierwszoroczniaków. Nie tyle interesowała ich ceremonia przydziału, jak uczta, która miała odbyć się po niej. Siedząc przy stołach wszyscy radośnie witali swoich kolegów i koleżanki.
-Agnes! Iris!-uradowała się Elena widząc swoje kumpelki przy stole puchonów.
-Elie!-krzyknęły z radością dziewczyny, entuzjastycznie gestykulując. Elena przywitała się również z siedzącym kilka osób dalej Edwardem Skamanderem, machając do niego z uśmiechem. Niebawem do Wielkiej Sali przybyli pierwszoroczniacy wraz z profesor Minerwą McGonagall. Wystrój tego miejsca zrobił na nich piorunujące wrażenie. Rozglądali się dookoła po stołach pokrytych półmiskami ze smakowitym jedzeniem, przy których siedzieli starsi uczniowie oraz zadzierali głowy by przyjrzeć się tysiącom lewitujących świec, unoszących się pod gwieździstym zaczarowanym sklepieniem. W końcu przyszedł czas na uroczystą ceremonię przydziału. Profesor McGonagall wyczytywała po kolei imiona i nazwiska młodych czarodziei, a oni podchodziły do Tiary, która decydowała o ich dalszym losie. Każdy z domów z optymizmem, a także głośnymi wiwatami witał nowych kolegów i koleżanki. Zgodnie z przewidywaniami Iriany i Syriusza, Regulus trafił do Slytherinu. Po krótkiej przemowie dyrektora, uczta powitalna rozkręciła się na dobre.Z pięknie zdobionych półmisków błyskawicznie znikały najróżniejsze smakowitości, takie jak między innymi befsztyki, pieczone kurczęta, kotlety schabowe i jagnięce, kiełbaski, bekony, steki, ziemniaki gotowane i pieczone, frytki, pudding Yorkshire, strudle, marchewka, sosy oraz miętówki. Nim uczniowie się obejrzeli przyszedł czas na deser, na który skrzaty zaserwowały im bloki lodów we wszystkich smakach, jakie można sobie było wymyślić, strucle jabłkowe, tartę melasową, tartę z kremem custard, tartę dyniową, czekoladowe przekładańce, polane czekoladą eklerki, pączki nadziewane konfiturą, biszkopty z kremem, truskawki, marmoladki i budyń ryżowy. Po posiłku uczniowie z pełnymi brzuchami udali się do swoich pokojów wspólnych. Wyczerpani po długiej podróży oraz ciekawi nowych przygód szybko zapadli w głęboki sen.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.