Marcowe dni mijały coraz szybciej, pogoda stawała się coraz cieplejsza a uczniowie robili coraz większe postępy w nauce. Iriana nadal prowadziła swoje śledztwo związane z nowym nauczycielem OPCM, jednak mimo pomocy przyjaciółek i tak nie robiła żadnych postępów. Z wyjątkiem jednej rzeczy... Obserwowała coraz więcej dziwnych zachować pana Wanberdunga.
-Czy to może mieć jakieś logiczne wytłumaczenie?-westchnęła leżąc na łóżku i patrząc się na gazetę, którą tydzień temu przyniosła do nich Elena. Najbardziej niepokojącą rzeczą było to, że pewnego razu profesor Wanberdung uderzył się w lewe przedramię i wręcz zaskomlał z bólu, a tajemnicą nie jest, iż właśnie w tym miejscu śmierciożercy mają swoje czarne znaki. Czy to możliwe żeby Dumbledore aż tak się pomylił i zatrudnił poplecznika czarnego pana? To najbardziej intrygowało dziewczynę. Postanowiła więc wszcząć radykalne środki...We wtorek wieczorem, po klubie eliksirów wkradła się do schowka znajdującego się w sali i wzięła z niego Veritaserum. Później na kolacji usiadła najbliżej jak mogła stołu nauczycielskiego. Skorzystała z okazji, że akurat huncwoci robili żart Severusowi, spuszczając mu na głowę łajnobombe co odwróciło uwagę grona pedagogicznego i dolała do kieliszka profesora Wanberdunga eliksir prawdy. Po posiłku udała się wraz z przyjaciółkami za niczego nie świadomym nauczycielem ciągnąc za sobą McGonagall.
-Musi to pani usłyszeć! Musi pani!-zapewniała nauczycielkę, nie mającą pojęcia o co chodzi dziewczynkom. W końcu dotarli do szklarni. Zgodnie z oczekiwaniami dziewczynek profesor "von podejrzany" jak to mawiała Iriana był już na miejscu.
-Co to ma znaczyć?-zapytała pani Minerwa.
-Niech pani zaczeka...-Iriana weszła do szklarni-Proszę pana co pan tu robi!?-krzyknęła.
-Ja...-mężczyzna ze zdziwieniem popatrzył na gryfonke po czym skrzywił się i odpowiedział-Chowam moje zdobycze...
-Panie Johannie? Co ma pan na myśli?-oburzyła się McGonagall patrząc w jego stronę.
-Przyjechałem do Hogwartu, by odnaleźć i odzyskać moje rodzinne pamiątki... Niestety nie było to takie proste-słowa ledwo przechodziły mu przez gardło.
-Nie rozumiem...-pokręciła głową McGonagall spoglądając raz na profesora raz na uczennice. Iriana dla wyjaśnienia wyjęła z kieszeni buteleczkę po Veritaserum, objaśniając nauczycielce jak przez ostatnie tygodnie obserwowała dziwne zachowanie Wanberdunga.
-Czy ma pan jakieś powiązania z śmierciożercami?-zapytała McGonagall podejrzliwie.
-Nie! Skądże?-odparł Wanberdung odsłaniając lewe przedramie-Poparzyłem się ropą czyrakobulwy-dodał wskazując na wijące się lekko i pokryte dużymi, błyszczącymi bąblami pełnymi żółtawego płynu rośliny stojące w doniczkach.
-Chyba powinien się tym zająć dyrektor-zarządziła Minerwa nadal nie do końca pojmując o co w tym wszystkim chodzi. Zaprowadziła dziewczynki i pana Wanberdunga do gabinetu na drugim piętrze ukrytego za wielkim kamiennym posągiem gargulca.
-Cóż się stało Minerwo? Co was do mnie sprowadza?-zapytał ze zdziwieniem Dumbledore, zaskoczony nieoczekiwaną wizytą.
-Iriano, powtórz panu dyrektorowi co mi opowiedziałaś w szklarni-poprosiła McGonagall spoglądając na gryfonke. Iriana jeszcze raz, ale bardziej szczegółowo opisała całą historię związaną z jej dochodzeniem. Dumbledore przez cały czas patrzył na nią przenikliwym wzrokiem znad swoich okularów połówek, a Wanberdung ze zdenerwowaniem przestępował z nogi na nogę.
-A więc jaki był prawdziwy powód twoich spóźnień na kolację?-zapytał nieco rozgniewany Albus patrząc na profesora OPCM.
-Ja... Od wieków ród Yorcków von Wanberdungów kolekcjonował różne wartościowe przedmioty oraz pamiątki jednak kilka lat przed moimi narodzinami stała się okropna rzecz. Zostaliśmy okradzeni, cała kolekcja została zagrabiona przez złodziei, którzy sprzedali ją różnym osobom. Nie byliśmy w stanie jej odzyskać, ale to nie koniec. Gdy miałem siedem lat nasza rezydencja nieopodal Schwarzwaldu spłonęła doszczętnie. Nie mieliśmy już nic. Z wiekiem, gdy dorastałem postanowiłem sobie, że odzyskam wykradzione nam skarby. Tak pod przykrywką badacza czarnomagicznych stworzeń i uroków zacząłem podróżować. Z czasem znalazłem trop zaginionego bogactwa jednak brakowało mi pieniędzy. Zająłem się pracą na czarno. Z początku hodowlą erklingów, a gdy wyrzucono mnie z rodzimego kraju wziąłem się za przemytnictwo. Do Hogwartu trafiłem ponieważ doszły mnie głosy, że tu również dotarły moje rodzinne pamiątki-powiedział Wanberdung z łzami w oczach. Widać było, że opowieść wzbudziła w nim duże emocje. Nie kłamał, przecież wypił wcześniej Veritaserum.
-Ale nadal nie wiemy dlaczego znikałeś wieczorami...-odparł Dumbledore nieco wzruszony smutną historią mężczyzny.
-Szukałem... W lochach, w salach, na wieżach. Przeszperałem każdy kąt, do którego dotarłem, a gdy coś znajdywałem chowałem to... Między innymi do skrzyni w szklarni-odpowiedział Wanberdung. Dumbledore przeniósł wzrok z profesora na uczennice.
-Dobrze się spisałyście-rzekł uśmiechając się delikatnie-Widzę, że nawet jeżeli ja coś przeoczę, zawsze znajdzie się ktoś by w tej szkole nie działy się niepożądane rzeczy.
-Zostaję w-wyrzucony?-zapytał z przerażeniem Wanberdung.
-Nie Johannie, dokończysz nauczanie obrony przed czarną magią w tym roku. I oczywiście, zwrócę ci wszystkie pamiątki twojej rodziny, które przywędrowały do tego zamku-powiedział łagodnym tonem Albus-A Gryffindor i Hufflepuff otrzymają dodatkowe 50 punktów, za to iż ich uczennice stoją na straży dobra i bezpieczeństwa szkoły-uśmiechnął się dyrektor po czym dał znak Minerwie by wyprowadziła dziewczynki.
-Jak na to wpadłyście?-zapytała zdumiona nauczycielka odprowadzając uczennice do dormitoriów.
-Cóż... Tak jakoś wyszło-stwierdziła Iriana uśmiechając się do przyjaciółek. Wszystkie trzy odetchnęły z ulgą, bo już zdążyły na prawdę uwierzyć, że mają do czynienia z niebezpiecznym śmierciożercom. Tej nocy spały o wiele spokojniej niż przez poprzednie dwa tygodnie...

YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.