Opowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.
Elena siedziała w ogromnym żółto-czarnym fotelu w pokoju wspólnym hufflepuff'u, próbując nauczyć się na pamięć wszystkich dat wojen olbrzymów. W pewnym momencie zauważyła, że Edward Skamander czyta jakieś bardzo stare wydanie proroka codziennego. Na jego okładce czarnymi wytłuszczonymi literami pisało: "Niemiecki badacz Johann Yorck von Wanberdung podejrzewany o kontakty ze szmalcownikami i handlowanie jajami Akromantul!". -Co czytasz?-zapytała próbując zagadać do chłopaka w sprawie gazety. -Jakiś stary prorok codzienny... Może sprzed trzech lub czterech lat, kiedy jeszcze mieli kolumnę poświęconą magicznym stworzeniom. Piszą tu ciekawe rzeczy o chochlikach kornwalijskich...-odpowiedział perfekt. -Będę mogła ją pożyczyć?-poprosiła Elena. -Jasne, jak skończę czytać to ci ją dam-Edward uśmiechnął się i wrócił do lektury. Elena była bardziej niż przekonana, że jest to klucz do zagadki nowego profesora OPCM. Pół godziny później biegła już po schodach w stronę wierzy gryffindoru z czasopismem w ręku.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
-Czy mogłabym wejść?Bardzo proszę! Mam coś ważnego do przekazania moim przyjaciółkom-błagała Grubą Damę, która upierała się, że nie może wpuścić dziewczynki nawet jeżeli bardzo chce. Na szczęście na korytarzu zjawili się huncwoci i zgodzili się otworzyć wejście koleżance. -Iriana! Emma!-zawołała Elena wbiegając do ich sypialni machając gazetą nad głową. -Jak ty tu weszłaś?-zdziwiły się gryfonki na widok puchonki w ich pokoju wspólnym. -Chłopacy mnie wpuścili, ale to nie ma teraz znaczenia. Patrzcie na to-Elena pokazała im okładkę gazety. -Niemiecki badacz Johann Yorck von Wanberdung podejrzewany o kontakty ze szmalcownikami i handlowanie jajami Akromantul! Przyłapany na przewożeniu niebezpiecznych towarów z jednego końca wyspy na drugi. Wcześniej wyrzucony z rodzimego kraju przez Niemieckie Ministerstwo Magii za hodowle i badania nad erklingami-przeczytała na głos Iriana. -Skąd to wzięłaś?-zapytała Emma ze zdziwieniem. -Od Skamandera-rzuciła krótko Elena. -Wiedziałam! Wiedziałam! A wy nie chciałyście mi wierzyć!-uradowała się Iriana. -Teraz musimy się dowiedzieć, co kombinuje w Hogwarcie-odparła Emma. -Wydaje mi się, że wystarczy sprawdzić co jest powodem jego spóźnień na kolacje-stwierdziła Iriana-To jak? Dziś wieczorem?-dodała. -Niech ci będzie... Ale jak wpakujemy się w jakieś kłopoty-zaniepokoiła się Emma. -Spokojnie, mamy przecież to-Iriana wskazała na łóżko. -Mamy łóżko? To jest twój tajny plan?-zaśmiała się Elena. -Niee!-Iriana chwyciła do ręki po czym okryła się peleryną niewidką. -Aaaa! To ja rozumiem-odparła Elena, następnie wybuchając śmiechem. Dziewczyny czekając z niecierpliwością na kolację wzięły się za pisanie kilkunastostronicowego eseju na temat odtrutek na najpopularniejsze trucizny. Skończyły kwadrans przed szóstą. Postanowiły zejść na dół i odnaleźć nauczyciela, po czym śledzić go aż do kolacji. W celu dowiedzenia gdzie się znajduję ruszyły do pokoju nauczycielskiego znajdującego się na parterze. Poprosiły kamienne gargulce, strzegące wejścia do pomieszczenia o wywołanie jakiegoś nauczyciela. -W czym mogę wam pomóc?-zza posągu po chwili wyłoniła się profesor McGonagall, opiekunka gryfonów a zarazem nauczycielka transmutacji. -Szukamy profesora Wanberdunga-odpowiedziały uczennice. -Myślę, że jest w swoim gabinecie, na trzecim piętrze-odparła nauczycielka. -Dziękujemy!-zawołały dziewczyny oddalając się w stronę schodów. Szybko znalazły się na wskazanym korytarzu i czekały cierpliwie. Okryły się też peleryną niewidką żeby nikt ich nie zauważył. Po półgodziny oczekiwania, z jednego z pomieszczeń wyłonił się wysoki mężczyzna okryty czarną peleryną. Przyjaciółki nie miały wątpliwości, że jest to on. Profesor żwawym krokiem ruszył w stronę północnej części zamku, a przyjaciółki tuż za nim. Wanberdung błąkał się po korytarzach i schodach, jednak dziewczynki ani na chwilę nie traciły go z oczu. -Myślicie, że domyślił się, iż ktoś go śledzi?-zapytała szeptem Elena. -Na to wygląda, chce nas zgubić-stwierdziła Iriana. -To co robimy?-zdenerwowała się Emma. -Nic. Dalej idziemy za nim-zarządziła Iriana przyśpieszając kroku, tak jak zrobił to nauczyciel. W pewnym momencie skierował się w stronę wyjścia do szklarni (a przyjaciółki okryte peleryną niewidką tuż za nim).
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Wanberdung wszedł do jednego ze szklanych pomieszczeń, tego najbardziej oddalonego od zamku. Iriana, Emma i Elena zostały na zewnątrz, przyglądając się mu przez brudną szybę. -Nic nie widać-poirytowała się Ina przecierając rękawem szkło, jednak to niewiele dało a jedynie zwróciło uwagę nauczyciela. Dziewczyny zamarzły w bezruchu czekając na dalszy rozwój wydarzeń ale na szczęście nauczyciel szybko odwrócił się i wrócił do wyciągania czegoś spod długiego stołu znajdującego się w szklarni. Przyjaciółki stały, mrużąc oczy w celu zobaczenia co się dzieje w środku. Nic to nie dało. Sterczały tak okryte peleryną przez może godzinę lub dłużej, aż Wanberdung wrócił do zamku. Wtedy one bezszelestnie wślizgnęły się do szklarni i zajrzały pod stół. Nic tam nie było. -Przecież wyciągał coś stąd! To nie mogło zniknąć!-powiedziała Iriana. -Zaczekaj...-Emma weszła pod blat i zaczęła ręką dotykać podłogi. W pewnym momencie natknęła się na jakieś pudełko ukryte pod płachtą z włosów demimoza (która działała podobnie jak peleryna niewidka, tylko po pewnym czasie traciła swoje magiczne właściwości). Wysunęła je spod stołu i odkryła. Oczom dziewczyn ukazała się drewniana skrzynka. Szybko udało im się ją otworzyć zaklęciem Alohomora. W środku znajdowały się przeróżne przedmioty, eliksiry i inne rzeczy, których przeznaczenie nie było uczennicom do końca znane. -Nic specjalnego...-stwierdziła Elena marszcząc brwi. -No to czemu nie schował tego w swoim gabinecie?-zapytała Iriana podejrzliwie. -Wydaje mi się, że coś stąd dziś wziął-powiedziała Emma przyglądając się zawartości skrzyni. -Czyli znów jesteśmy w ślepym zaułku... Tak jak rano... Czemu zawsze gdy jesteśmy tak blisko wszystko musi się psuć?-westchnęła Iriana. Emma zamknęła pudełko, okryła je płachtą i wstawiła ponownie w miejsce, w którym znajdowało się ono wcześniej. -To robi się coraz bardziej podejrzane...-rzekła Iriana-Najpierw w nocy chodzi po zamku, dziś korzystając z okazji, że nikogo nie było skradł się do lochów a teraz jeszcze ta skrzynia. -To co robimy?-zapytała Elena. -Próbujemy dalej-zarządziła Iriana-Ale teraz czas na kolacje... Dziewczyny ruszyły w stronę Wielkiej Sali. Nie wiedziały co myśleć o dziwnych zachowaniu nowego nauczyciela, zdarzeniach nie trzymających się siebie oraz tajemnicy, którą z pewnością skrywał tajemniczy czarodziej...