-To było niezłe-stwierdziła z podziwem Iriana siedząc na swoim łóżku w sypialni gryfonek.
-Zasłużył. A zresztą muszę przyznać, że miałaś co do niego całkowitą rację-westchnęła Emma.
-Ja zawszę mam rację, wątpisz w to?-zaśmiała się Iriana.
-Jesteś głupi!-Dziewczyny usłyszały poirytowany głos dochodzący z korytarza po czym trzaskanie drzwiami. Gryfonki rzuciły sobie zdziwione spojrzenia po czym wyszły z pokoju. Od razu zauważyły Jamesa stojącego u dołu schodów do dormitorium dziewcząt.
-Czy możecie powiedzieć Lily żeby tu jeszcze na chwilę przyszła?-zapytał chłopak śmiejąc się pod nosem. Emma i Iriana pokiwały głowami i ruszyły w stronę sypialni, którą dzieliły Lily, Marlene, Dorcas i Cadence. Zapukały do drzwi, mówiąc że Potter prosi Lilę na słówko.
-Ah, to wy-zdziwiła się Meowdes otwierając dziewczyną.
-James...-zaczęła Iriana.
-Nie!-krzyknęła Lily z głębi pokoju.
-W porządku-wzruszyły ramionami Iriana i Emma po czym wróciły na schody.
-I co?-zapytał Potter z nadzieją.
-Nie wyjdzie do ciebie-odparła Emma. Dziewczyny poszły do części wspólnej dormitorium, gdzie rozsiadły się na kanapie.
-Hej Ina-W pokoju zjawił się Syriusz.
-Cześć, jak udał się wam żart na Severusie? Nie było go na klubie eliksirów-zapytała Iriana.
-Lepiej niż dobrze... Jego włosy były całe poklejone tą zieloną mazią-zaśmiał się Black.
-Chciałabym to zobaczyć-stwierdziła Ina wyobrażając sobie ślizgona całego w śluzie gumochłona.
-Co powiesz na mały wypad dziś wieczorem?-zaproponował chłopak.
-Czemu by nie-uśmiechnęła się Iriana. Syriusz odwzajemnił uśmiech i wraz z Jamesem pobiegł do sypialni. Gryfonki spędziły jeszcze trochę czasu w dormitorium, przyglądając się grze drugoklasistów w szachy czarodziei po czym również udały się do łóżek. Jednak Ina wcale nie zamierzała zasnąć. Nawet nie przebrała się w piżamę. Położyła się na pościeli i nasłuchiwała sygnałów od chłopców.
-Co ty robisz Iriana?-zapytała Dorcas wchodząc do pomieszczenia.
-A co ty tu robisz? To nie twoja sypialnia-odparła Iriana zdenerwowana głupim pytaniem koleżanki.
-Chciałam porozmawiać z Alicją-powiedziała Meowdes.
-Tu jestem-przerwała im Alicja wchodząc do pokoju. Przywitała się z przyjaciółką, a potem usiadły na łóżku i zaczęły rozmawiać.
-Możecie gadać trochę ciszej?-poprosiła Iriana bojąc się, że nie usłyszy sygnału od kuzyna. Koleżanki skinęły głowami i zaczęły szeptać. Po pół godziny Dorcas opuściła pomieszczenie, a reszta współlokatorek smacznie zasnęła. Black zaczęła zastanawiać się dlaczego tak długo nie dostaje żadnego znaku od Syriusza więc po cichu wymknęła się z sypialni i ruszyła w stronę części wspólnej. Nie było tam nikogo (z wyjątkiem jakiegoś piątoklasisty, który zasnął nad zadaniem domowym). Iriana poszła do dormitorium chłopców i w kilka sekund znalazła się w sypialni huncwotów.
-Co to jest?!-niemalże pisnęła na widok wielkiej akromantuli stojącej na środku pokoju.
-Prezent dla pana von Wanberdung'a-uspokoił ją James.
-Działa na tej samej zasadzie co nasz Bazyliszek... Pamiętasz Bal Bożonarodzeniowy klubu Ślimaka?-zapytał Remus.
-Jasne że pamiętam... Tego nie da się zapomnieć-zaśmiała się Iriana przypominając sobie wydarzenia, które miały miejsce w grudniu. Sztuczny bazyliszek faktycznie robił wrażenie.
-Pracowaliśmy nad nim cały miesiąc-powiedział James wskazując na pająka.
-Nieźle nam wyszedł-odparł zadowolony Peter.
-Bardzo realistycznie... Ale właściwie po co wam on?-zdziwiła się Iriana.
-Widzisz... Pan von dziwaczny, ten od OPCM szczyci się, że zwalczył tyle akromantul ile mogłoby się nam tylko przyśnić... Więc chcemy sprawdzić czy faktycznie ma racje-wytłumaczył Syriusz opierając się o łóżko.
-Dobry pomysł tylko... Jak zamierzacie to zrobić?-Iriana spojrzała na sztucznego pająka. Wyglądem i rozmiarem bardzo przypominał bestię, z którymi mieli doczynienia w Zakazanym Lesie.
-Ukryjemy go dobrze w sali pana Wanberdung'a i na lekcji niespodziewanie uwolnimy-odpowiedział Remus, podczas gdy James wyskoczył zza łóżka udając ośmionożnego potwora. Przyjaciele wybuchnęli śmiechem.
-Cii!-uciszyła ich Iriana sama nie mogąc powstrzymać się od chichotu-Jeszcze ktoś nas nakryje-dodała.
-Ina ma rację, uciszcie się-zarządził Syriusz.
-Jak go zaniesiemy?-spytała Iriana patrząc na olbrzymiego pająka.
-Sam pójdzie-odparł Remus podnosząc różdżkę i rzucając jakieś zaklęcie na sztuczną akromantule po czym kierując jej ruchami. Iriana wzdrygnęła się na widok ruszającej się bestii, wyglądała ona aż zbyt realistycznie.
-No to kto ma ochotę na przejażdżkę na akromantuli?-zaśmiał się James wskakując na makietę i machając ręką w powietrzu, udając że trzyma w niej lasso tak jakby był kowbojem. Przyjaciele znów wybuchnęli śmiechem.
-Cii-hihihihihi-próbowała ponownie uciszyć ich Iriana, sama nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Złaź James, musimy ukryć ją pod peleryną niewidką-przerwał zabawę Remus. Potter podał mu płachtę i okryli makietę. Niestety przedługaśne nogi wystawały spod spodu.
-Cóż, nic na to nie poradzimy-westchnął Syriusz po czym grupka opuściła pokój. James i Iriana szli przodem, sprawdzając czy droga jest pusta, Remus i Syriusz prowadzili akromantule zaklęciami, a Peter szedł na końcu spoglądając za siebie. Z pokoju wspólnego gryfonów do klasy Obrony Przed Czarną Magią był całkiem spory kawałek, natomiast sztuczny pająk poruszał się w wyjątkowo wolnym tęmpie (i była to chyba jedyna rzecz, która odróżniała go od tych pradziwych). Huncwoci wraz z Iną ostrożnie przemieszczali się korytarzem gdy usłyszeli kroki za sobą.
-Filch!-syknęła cicho Iriana chowając się za jednym z kamiennych posągów stojących przy ścianie. Równie szybko zdążyli ukryć się huncwoci, jednak pająk nadal został na środku korytarza. Chłopacy popatrzeli na siebie po czym James wyciągnął rękę zza kamienego gargulca i zdjął z akromantuli pelerynę niewidkę, zarzucając ją na siebie i przyjaciół, a Remus ruszył akromantule w stronę woźnego kroczącego korytarzem. Chwilę później gryfoni usłyszeli przerażony krzyk Filcha i oddalające się kroki.
-To było świetne-zaśmiała się Iriana. Huncwoci i Ina ruszyli dalej korytarzem, przyśpieszając tempa. Wiadome było, że woźny zbudzi kogoś by odnaleźć akromantule i pozbyć się jej z zamku. Na szczęście już kilka zakrętów dalej znaleźli się w sali OPCM. Ostrożnie i dokładnie ukryli ich sztucznego pająka między pudłami.
-Jutro na lekcji będzie zabawa-uśmiechnął się Syriusz, jeszcze raz spoglądając w stronę kryjówki akromantuli po czym grupka opuściła klasę i pobiegła pod peleryną niewidką do dormitorium. Następnego dnia Iriana wstała bardzo wcześnie ciesząc się nadchodzącym żartem, który szykowała razem z huncwotami. OPCM mieli już na drugiej godzinie lekcyjnej więc nie musiała nawet długo czekać. Wraz z przyjaciółmi weszła do klasy kilka minut przed dzwonkiem by sprawdzić, czy pająk jest na swoim miejscu. Wspólnie ustalili, że akromantulą będzie kierować Remus wraz z Irianą, ponieważ to im nejlepiej to wychodziło. Gdy lekcja się rozpoczęła i profesor von Wanberdung zaczął opowiadać o dziwacznych stworzeniach zwanych Przyczajaczami, gryfoni ruszyli do akcji. Iriana i Remus uważnie sterowali ośmionożną bestią, w taki sposób że powoli wyłaniała się ona ze swojego ukrycia. Wystarczyła chwila by reszta uczniów oraz nauczyciel zorientowali się o obecności akromantuli w pomieszczeniu. Większość ślizgonów i kilku gryfonów wybiegło w popłochu z klasy, a reszta przyglądała się zwierzęciu z przerażeniem.
-Arania Exumai!-krzyknął nauczyciel nieco wstrząśnięty nagłym pojawieniem się zwierzęcia. Zaklęcie nie podziałało, ponieważ makieta nie była prawdziwym pająkiem. Iriana i Remus kierowali akromantulą tak, by coraz szybciej zbliżała się do profesora.-Expulso!-wrzasnął pan Wanberdung, a ośmionożne stworzenie odleciało do tyłu, jednak po chwili podniosło się i znów zaczęło iść w stronę nauczyciela. Huncwoci i Iriana musieli powstrzymywać się od wybuchnięcia śmiechem. Nauczyciel wyglądał raczej na przerażonego i zszokowanego niż doświadczonego w tego typu sytuacjach. Niestety ich zabawa szybko została przerwana...
-Expelliarmus! Expelliarmus!-krzyknął Snape z końca sali. Różdżki wyślizgnęły się z rąk Iriany i Remusa, a akromantula bezwładnie opadła na podłogę. Profesor von Wanberdung obrócił się w stronę uczniów, wyglądając na jeszcze bardziej zszokowanego niż przed chwilą.
-C-co to ma znaczyć?-zapytał spoglądając na rozbrojonych uczniów. Wyjątkowo szybko domyślił się ich chytrego podstępu. Chwilę później do sali wbiegła McGonagall i kilku innych nauczycieli pędząc na pomoc.
-Co tu się wydarzyło?-zapytała profesor Minerwa.
-Pańscy wychowankowie postanowili zakpić sobie ze mnie-stwierdził nauczyciel OPCM. McGonagall posłała gryfonom zdziwione spojrzenie po czym zaprowadziła ich do swojego gabinetu. Uczniowie szczegółowo wyjaśnili co miało miejsce w sali OPCM za co dostali szlaban aż do świąt Wielkanocnych.
-Było warto-zaśmiała się Iriana, krocząc korytarzem z huncwotami po opuszczeniu gabinetu nauczycielki transmutacji.
-Kiedyś to powtórzymy-dodał Syriusz.
YOU ARE READING
Pewnego razu w Hogwarcie...
Teen FictionOpowieść o trzech przyjaciółkach uczących się w Hogwarcie w erze huncwotów. Może być trochę nudnawa dla osób, które nie wiedzą kim w rzeczywistości są bohaterki... Pisane dla zabawy.