Rozdział 40

636 52 12
                                    

             6 lat później
* Natasza
Minęło 6 lat. Co się zmieniło? Właściwie to wszystko. Lydia urodziła córeczkę, która ma tak samo rude włosy jak jej mama. Parish opuścił miasto zanim Ally się urodziła, ale Lydia cieszy się z tego faktu. Jest zdania, że lepiej wychowa ją sama niż przy pomocy ojca, który jej nie chciał.
Scott i Malia mają dwóch synów. Starszy jest i rok młodszy od dziewczynek, a drugi o dwa lata młodszy od brata. Pierwszy na na imię Liam po becie Scotta, z kolei drugi to Ian. O dziwo obydwoje są wilkołakami, a nie kojotołakami, jak myśleliśmy po ich urodzeniu. Wciąż Scott uczy ich kontroli, ale w czasie pełni nie reagują tak intensywnie jak nastolatkowie.
Theo zamieszkał w New Jersey, ale tak jak obiecał często do nas przyjeżdża. Heather jest bardzo do niego przywiązana i cieszy się, gdy ten przywozi jej nowe zabawki. Co do samej Stylinski jest bardzo wygadana po Stilesie i bardzo dobroduszna, co według mojego męża odziedziczyła po mnie. Z wyglądu jest całkowitym odzwierciedleniem syna szeryfa. Duże brązowe oczy, ciemno brązowe włosy i mądry wyraz twarzy. Po mnie ma jedynie malutki nosek, który przy oczach jest ledwo widoczny. Lubimy spacerować po bezpiecznym już mieście. Od wielu lat nikt nie próbował nas zabić, a to dlatego, że wszyscy przestaliśmy się angażować, a po zjednaniu z Monroe, ta obiecała pilnować porządku nadprzyrodzonego w Beacon Hills. Jej ludzie nie raz wymykają się spod kontroli, ale jest to rzadkie i zazwyczaj szeryf jest w stanie to ogarnąć.
Nasz dom również się zmienił. Po przeprowadzce mamy zrobiło się tu dużo miejsca. Owszem, przeprowadziła się i zamieszkała z ojcem Stilesa. Obydwoje znów ułożyli sobie życie prywatne wiążąc się ze sobą. Przynajmniej obyło się bez tłumaczenia Heather, że ma babcie i dziadka, ale nie są oni małżeństwem, bo teraz już są.
Mój stary pokój wyremontowaliśmy dla Heather. Ma tam teraz swój świat. My ze Stilesem zajęliśmy pokój moich rodziców, ale przerobiliśmy go po swojemu. W salonie mamy mnóstwo zdjęć Heather z dziadkami, z Theo i z nami. Stiles okazał się być wspaniałym tatą, choć czasem za dobrym, bo uwielbia traktować Heather jak księżniczkę i nie potrafi niczego jej odmówić. Nie raz się o to kłócimy, ale wtedy patrzę na naszą córeczkę i zdaje sobie sprawę, że kocham ją najmocniej na świecie, a gdy ta przychodzi w trakcie naszej kłótni i ze łzami w oczach siada obok nas tracę chęć do dalszej sprzeczki z mężem. To jest lęk na każdy ból i na każdy żal. Gdy ta mała istotka tuli się do mnie zapominam o całym świecie.
Stiles skończył studia, choć był to głównie czas rozłąki i tęsknoty za nim. Teraz pracuje z ojcem na komisariacie, gdzie zajmuje się sprawami kryminalnymi. Nie raz myślę, że to praca stworzona właśnie dla niego. Ja z kolei jestem po kursie pielęgniarskim i pracuje w szpitalu. Heather w czasie gdy pracujemy jest w przedszkolu, a czasem nocuje u dziadków lub u Lydii. Tak jak myślałam, ona i Ally bardzo się lubią, a przy tym są praktycznie nierozłączne. Co do moich mocy to od sprawy z Andrew nie miałam wizji, a moja zdolność telepatii zniknęła wraz z porodem. Przed długi czas obserwowałem Heather myśląc, że mogła przejąć część mojej mocy, ale ta nie wskazuje żadnych odznak posiadania umiejętności nadprzyrodzonych. Dużo się zmieniło, choć przywiązanie do stada i przyjaciół nie uległy zmianie. Dalej jesteśmy niczym rodzina.

Tego dnia leżeliśmy ze Stilesem w łóżku. Było koło szóstej rano, gdy usłyszeliśmy głośne kroki naszej królewny.
- Mamo! Tato!- krzyczała wskakując na nasze łóżko.- Wstawajcie!
- Co jest? Znowu mucha wleciała do pokoju?- spytał zaspany Stiles.
- Nie.- rzuciła oburzona dziewczynka.- Mam dzisiaj urodziny.- dodała, na co ja cicho się zamawiałam. Ze wszystkich świat łącznie z Bożym Narodzeniem najbardziej lubiła swoje urodziny. Wtedy przyjeżdżał Theo, Lydia i reszta bliskich jej osób. Zawsze powtarzała, że chciałyby codziennie mieć urodziny.
- Jak to? Ostatnio je obchodziłaś.- droczył się z nią chłopak. Heather wskoczyła na mnie chcąc mnie obudzić.
- Nie prawda! Mam je dzisiaj! Jak mogłeś zapomnieć!- krzyczała, a ja dalej cicho się śmiałam.- Mamo?!
- Tak skarbie?- spytałam jakby nigdy nic.
- Tato zapomniał o moich urodzinach.
- Jak mogłeś.- rzuciłam z wyrzutami obejmując mała królewnę.
- Przecież żartuje.- zaśmiał się.- Jakbym mógł zapomnieć.- dodał, po czym się podniósł. Gdy ten wyszedł z pokoju po prezent zobaczyłam na twarzy naszej córki uśmieszek wskazujący, że nie może się doczekać, żeby otrzymać niespodziankę. Nagle zamiast Stilesa do pokoju wbiegł mały piesek rasy golden retriever. Na ten widok Heather pisnęła, a zwierzę wskoczyło na łóżko obok nas.
- Jaki słodki.- powiedziała nieśmiało głaszcząc pieska.
- Jak go nazwiemy?- spytałam wciąż mając córkę na kolanach. Ta zastanowiła się chwilkę.
- Może Wilk?- spytała patrząc na małego kudłatego psiaka.
- Twój wybór. W końcu to twój pies.- stwierdził Stiles, który teraz opierał się i futrynę drzwi. Gdy Heather głaskała swój prezent ja rzuciłam mężowi jednoznaczne spojrzenie. Zawsze tak robiłam gdy byłam wzruszona jego słowami lub zachowaniem wobec małej.- Tato zapowiedział, że wpadną z mamą na kolację.- rzucił w moją stronę.
- To muszę coś ugotować.
- A zrobisz naleśniki na śniadanie?- spytała mnie Heather, a Stiles spojrzał na mnie tym samym błagalnym wzrokiem co jego młodsza wersja.
- Ale zjesz na kolacje brukselkę.
- Ej no!- krzyknęła. Bardzo nie lubi warzyw, co również odziedziczyła po tacie. Czasem myślę, że to bardziej jego dziecko niż moje.- Dobra, ale małą.
- Zgoda.- rzuciłam wstając z łóżka. Narzuciłam na siebie bluzę i wyminęłam męża, który poszedł za mną.
- Wziąłem dzisiaj wolne, więc możemy pojechać gdzieś z małą.- powiedział, gdy weszliśmy do kuchni.
- Nie możemy, bo muszę ugotować coś na kolacje.- stwierdziłam wyciągając z lodówki mleko i sok pomarańczowy, którego wzięłam łyk.
- Zdążysz coś wymyśleć. Z resztą Heather bardzo się ucieszy.
- Obiecałam jej brukselkę.- rzuciłam półżartem.- Możemy wziąć ją do supermarketu, gdzie pomoże mi wybrać wystarczająco małe brukselki.
- Nat...
- Ty też ją zjesz.- stwierdziłam zanim ten zdążył przekonać mnie do zmiany menu.
- Wiesz, że kocham twoje brukselki, ale dziś wolałbym coś bardziej mięsnego.
- Nie ma opcji.- wyszeptałam, na co ten objął mnie od tyłu.
- Jedź z nami.
- A kolacja?
- Daj spokój. Kupimy coś w restauracji i udamy, że ty to zrobiłaś.- wyszeptał mi do ucha. Zawsze umiał okłamać ojca, ale ja niestety nie lubiłam gdy tak robił.- Będzie fajnie.- nalegał, więc wzięłam głęboki wdech.
- Niech będzie.- rzuciłam, na co ten pocałował mnie w tył głowy. Obróciłam się z łapczywym uśmieszkiem.- Ale ty robisz kolację.- dodałam cmokając go w usta. Jego zaskoczony wyraz twarzy mówił więcej niż jakiekolwiek słowa.


Dobry dzień ♥️😜
Zaczynamy nowy etap w książce bo skupimy się na Heather oraz dzieciach naszych bohaterów. Piszcie co o tym sądzicie ♥️😘

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz