Wróciliśmy do domu. Byłem przerażony ostatnim wydarzeniem. Przez moją nieuwagę Madelaine mogła umrzeć. Jak mogłem być tak nieodpowiedzialny? Z drugiej strony zastanawiałem się nad tym dlaczego ta wybiegła na ulicę. I jej słowa odnośnie mamy...ta sytuacją była mocno niepokojąca. Po powrocie opowiedziałem o wszystkim Nataszy, która zdążyła wrócić od przyjaciółki. Ona również była zakłopotana tą sytuacją. Na szczęście nie mieliśmy czasu na zastanawianie się nad tą sprawą, bo po obiedzie przyszli do nas ludzie z MOPSU, którzy mieli zadecydować o losie Madelaine. Po obejrzeniu domu jedna kobieta postawiła porozmawiać z dziewczynką, a druga z nami. Siedzieliśmy w salonie odpowiadając na każde pytanie zadane przez pracownice. Po chwili rozmowy obie kobiety zabrały głos, a dziewczynki poszły do innego pokoju.
- Jeśli chodzi o wasze środki to są wystarczające by zająć się Madelaine.- powiedziała z lekkim uśmiechem.- Dziewczynka oczywiście będzie potrzebować dużo uwagi...
- Wiemy o tym. Z resztą mamy sześcioletnią córkę, więc wiemy jak zajmować się dzieckiem.- przerwała jej Natasza.
- Rozumiem. Nie widzę przeszkód do tymczasowej adopcji dziewczynki. Oczywiście do czasu aż policja nie namierzy biologicznych rodziców Madelaine.- mówiła podając nam jakiś papier.- Proszę się podpisać i zgodnie z prawem dziecko będzie mogło zostać u państwa na czas rozwiązania sprawy zaginięcia.
- A jeśli nie uda się policji namierzyć rodziców Madelaine to co stanie się z małą?- spytała Nat, podczas gdy ja podspisywalem się na dokumencie.
- Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli zdąży się taka sytuacja to zostanie ona wysłana do domu dziecka, gdzie zamieszka.- powiedziała, a ja podałem żonie dokument, na którym miała złożyć podpis.- Jakieś jeszcze pytania?- spytała patrząc na mnie, na co ja pokiwałem głową. Gdy dopełniliśmy formalności kobiety wyszły, a Nat patrzyła na mnie wyczekująco.
- Co?- spytałem zdziwiony.
- Jesteś dziwnie milczący.- stwierdziła.- Dalej myślisz o tym incydencie na placu zabaw?
- Aż tak to widać?- spytałem, a ta prychnęła.- No tak, kłamać to ja umiem, ale nie ciebie. Nie wiem co mam myśleć.
- Wyszła na ulicę, usiadła na niej i mówiła ,,mama"?- skróciła, na co ja przytaknąłem. Miałem wrażenie, że mówi to tysięczny raz. Przetarłem oczy zmęczony tym tematem.- Policja sprawdzała zaginięcia na terenie Beacon Hills?
- Tak, w okolicach też.
- I nic?
- Inaczej już byśmy działali.- rzuciłem sakrastycznie, ale widząc zamyśloną minę żony postanowiłem ją przytulić i zachęcić by skupiła się na dzieciach, a nie na poszukiwaniu...od tego jest policja. Już miałem ręce na jej biodrach, gdy ta spojrzała mi głęboko w oczy.
- Może powinniście szukać wypadków samochodowych w okolicy?- zaproponowała, a ja oniemiałem.
- Boże...samochód, jezdnia...- mówiłem jak w transie, po czym założyłem buty, wziąłem klucze do jeepa i kurtkę oraz skierowałem się do wyjścia.
- Gdzie idziesz?- spytała zatrzymując mnie.
- Na komisariat.- odpowiedziałem, po czym cmoknąłem ją w usta.- Jesteś genialna.- rzuciłem i wyszedłem z domu. W zaledwie parę minut dojechałem na miejsce. Bez słowa udałem się do biura ojca, który widząc mnie był lekko zdziwiony.
- Miałeś wpaść wieczorem.- powiedział wypełniając jakieś papiery.
- Trzeba sprawdzić ostatnie kolizje i wypadki w okolicy Beacon Hills.- rzuciłem bez tłumaczeń, na co ojciec posłał mi pytające pytanie.- Długa historia, ale Nat podsunęła mi pomysł. Skoro nikt nie zgłasza zaginięcia Madelaine to znaczy, że coś się stało.
- Obstawiasz wypadek?
- Nie tylko obstawiam. Jestem prawie pewien. Co więcej Madelaine musiała być w aucie ze swoimi rodzicami. Stąd trauma i jej dziwne zachowanie.- mówiłem na jednym wdechu.
- To znaczy?
- Usiadła dzisiaj na jezdni i powtarzała ,,mama".- wyjaśniłem, a po minie szeryfa widziałem, że wziął to na poważnie. Zawołał swoją prawą rękę i w trójkę zaczęliśmy szukać informacji o ostatnich wypadkach samochodowych.*Natasza
Po wyjściu Stilesa poszłam wraz z dziewczynami na ogród. Było bardzo ciepło więc zaproponowałam zabawy na dworze, podczas gdy ja będę plewić kwiatki. Patrzyłam chwilę jak Madelaine i Heather biegały przed psem, po czym wzięłam się za robotę. Słyszałam ich śmiechy oraz piski, gdy gonił ich Wilk. Po chwili poczułam jak jedna z nich wskakuje mi na plecy.
- Co robicie?- spytałam widząc obok Madelaine.
- Baw się z nami!- krzyknęła Heather, która leżała na moich plecach.
- Muszę to skończyć.- wyjaśniłam, na co obie jęknęły zawiedzione.- Ale tylko jedna runda.- rzuciłam, a słysząc to dziewczynki pisnęły z radości i pobiegły na środek ogrodu. Poszłam za nimi, a widząc ich radość od razu się rozweseliłam. Zwłaszcza widząc uśmiechniętą twarz Madelaine, której nie miałam okazji wcześniej zauważyć.- To w co się bawimy?- spytałam, na co obie się zastanowiły.
- Może w chowanego?- rzuciła moja córka, a wraz z Madelaine przytaknęłyśmy.- Szukasz pierwsza.
- Dobrze...więc chowamy się na terenie ogrodu i domu. Nie wychodzimy przed dom.- wyjaśniłam zasłaniając oczy dłońmi.- Jeden, dwa, trzy...- zaczęłam liczyć, a w obok mnie rozległy się szepty i kroki.- ...Dwadzieścia. Szukam!- krzyknęłam, po czym wbiegłam do domu. Przeszłam przez salon przeszukując wszystkie możliwe tam kryjówki. Następnie sprawdziłam kuchnie i łazienkę, aż w końcu weszłam na piętro. Sypialnia. Otworzyłam szafę i wytrzepałam kołdrę, pod którą mogły się schować. Uklękłam obok łóżka, po czym zajrzałam pod nie.- Mam cię!- krzyknęłam widząc moją córkę. Ta jęknęła zawiedziona wychodząc z kryjówki.
- Gdzie Madelaine?- spytała.
- Jeszcze nie wiem.- odpowiedziałam wstając z podłogi. Przeszłyśmy całą górę, po czym wróciłyśmy do ogrodu.- Madelaine?!- zawołałam lekko zdenerwowana. Bałam się, że ta znów wyszła na ulicę, ale po chwili uspokoił mnie jej głos.
- Tu jestem!- zawołała z góry. Podniosłam głowę i zobaczyłam, jak ta kurczowo trzyma się gałęzi jabłoni.
- Madelaine, jak tam weszłaś?- spytałam z uśmiechem, po czym pomogłam jej zejść. W ramach odpowiedzi wzruszyła ramionami.- Wygrałaś.- wysyłałam, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Drugi raz widziałam, że jest szczęśliwa. Ten niecodzienny widok pojawił się na zaledwie parę minut. Ta wspaniałą chwilę przerwała wiadomość od Stilesa. Znalazł ich, znalazł jej rodziców.Heeeeeej
Nowy rozdział i...nową książka ♥️😘 właśnie dodałam prolog do mojej nowej książki pt: Live to be with you♥️ koniecznie wpadajcie i zostawcie gwiazdkę

CZYTASZ
Remember I still love You | Stiles
Short Story𝐾𝑜𝑛𝑡𝑦𝑛𝑢𝑎𝑐𝑗𝑎 ,,𝑅𝑒𝑚𝑒𝑚𝑏𝑒𝑟 𝐼 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑦𝑜𝑢" 𝑆𝑡𝑖𝑙𝑒𝑠 𝑖 𝑁𝑎𝑡𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑗𝑎̀ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑎. 𝐼𝑐ℎ 𝑧̇𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑎𝑙𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑒𝑙𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒, 𝑎𝑧̇ 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎...