Zanim doszliśmy do domu dostaliśmy wiadomość od Malii, że Scott wyszedł bez słowa dwie godziny temu i do tej pory nie wrócił. Stiles szybko domyślił się gdzie jego przyjaciel może się znajdować. Skierowaliśmy się więc do kliniki weterynaryjnej, gdzie ten często pomagał Deatonowi w jego obowiązkach. Ledwo weszliśmy, gdy usłyszeliśmy tuczące się szkło. Weszliśmy głębiej do drogiej sali, a tam ujrzeliśmy zgubę.
- Cześć.- rzucił Stiles, a Scott bez słowa na nas spojrzał i zaczął zbierać odłamki szkła z podłogi.- Malia do nas pisała. Martwiła się o ciebie.
- Nie potrzebnie.- stwierdził znudzonym tonem.
- Wszystko dobrze?- spytałam, choć wiedziałam jak bezsensownie to brzmi. Tak, tylko straciłem swoją betę, którą traktowałem jak syna.
- A jak myślisz?- spytał z wyrzutami, którymi uderzył mnie w twarz. Głupia Natasza.- Liam nie żyje, a mogłem coś zrobić...- westchnął z bólem.- Znowu ktoś umiera i to jest moja wina.
- Jak już to moja.- wyszeptałam smutno.
- To ja jestem alfą. Powinienem przewidzieć niebezpieczeństwo.
- Scott...- zaczął mój mąż.- Każdy z nas mógł coś zrobić, żeby temu zapobiec. Ale to już się stało i nic z tym zrobić nie możemy. Co najwyżej możemy zatrzymać łowców i nakopać im do tyłków. Inaczej mogą zabić mnie, ciebie lub każdego, kogo zechcą.
- Jak? Jak chcesz ich zatrzymać? Niepostrzeżenie weszli z bronią na salę weselną, grozili nam nią i otoczyli budynek. Są cholernie zorganizowani.
- Ale my też jesteśmy.- stwierdziłam, a chłopaki przyznali mi rację. Zrobiłam krok do przodu, aby stanąć przed alfą.- Musisz nam pomóc. Musisz wziąć się w garść. Wszyscy przeżywamy śmierć Liama, ale niech jego śmierć nie pójdzie na marne.- dodałam, na co Scott lekko się uśmiechnął. Staliśmy tak kilka sekund, po czym ten złapał mnie za ramię i spojrzał na Stilesa.
- Macie jakiś plan?- spytał.
- Nie, ale liczymy, że ty coś wymyślisz.- wyjaśnił mój mąż.
- Przyszliście tu, żebym ja coś wymyślił?- zaśmiał się McCall.- Przecież ty tu jesteś od planu.
- Ja...- urwał Stylinski najwidoczniej gubiąc się w słowach przyjaciela.- Nie mam planu.
- Powinniśmy zwołać resztę.- stwierdziłam.
- Racja, zadzwoń do Theo i Lydii, a ja do Malii.- powiedział nasz przyjaciel, więc szybko wyciągnęłam telefon.
- A ja?- spytał zdziwiony Stiles.
- Pisz do Dereka.
- A ten nowy... Alex?- spytałam alfę, a ten ciężko westchnął.
- Nie jest gotowy. Dopiero uczy się panować nad przemianą. Damy radę sami.- wyjaśnił mi, a ja o więcej nie pytałam. Widząc, jak ten odżył po naszej wizycie czułam ciepło na sercu. Nie mogłam znieść, gdy ten się zadręczał. Teraz wrócił nasz stary, dobry Scott McCall. Po kilku minutach dołączyli do nas nasi przyjaciele, którzy zdziwili się nagłą poprawą u alfy. Zwłaszcza Malia odetchnęła z ulgą widząc go myślącego o czymś innym niż o śmierci bety.- Musimy ich wytropić.- zaczął Stiles.- Założę się, że dom obok Theo nigdy nie był ich kryjówką, a jedynie chwilową bazą.
- Jak chcesz ich wytropić?- spytał Reaken.- Przecież nic o nich nie wiemy.
- Sami nas znajdą.- stwierdziła Lydia.
- Coś długi czekają.- rzucił Derek.- Wiedzą, że mogą nas wykończyć, a czekają.
- Na nasz ruch.- dodał Scott zgadzając się z Halem.- Pewnie domyślają się, że będziemy chcieli ich zaatakować.
- Powinniśmy spotkać się z Monroe.- wtraciłam się.
- Żeby nas zabiła?- spytał zdziwiony Derek.
- Może wie coś o tych łowcach. W końcu też są od Gerarda.
- A może współpracują?- spytała Malia.
- Wątpię. Gdy się z nią widzieliśmy była wiarygodna. Mówiła, że nic nie wie o groźbach i o wypadku Stilesa.- wyjaśniłam przypominając sobie spotkanie z łowczynią.- Mówiła coś o innych łowcach. Założę się, że wie kim są i gdzie się ukrywają.
- Tak po prostu mamy jechać i z nią pogadać?- spytał Theo.
- A czemu nie?- spytał Stiles.- Każdy lubi ploteczki o innych łowcach.- rzucił sarkastycznie.- Przecież to oczywiste, że nie pójdziemy tam na herbatkę. Wciąż uczy w szkole, więc zagadają do niej Mason i Corey. Szkoła jest monitorowana, więc Monroe nic głupiego nie zrobi.
- Też chce z nią rozmawiać.- nalegałam, ale po minie Stilesa wiedziałam, że ten nie jest za tym pomysłem.
- To...ryzykowne.- powiedział mój mąż.
- Wiem. Ale ostatnim razem nawiązałam z nią kontakt.
- Kurka.- rzuciła Malia.- Racja. Mówiłaś coś, że ze względu na to, co powiedziałaś może ci się odwdzięczyć, albo w przyszłości nam pomóc.
- Co jej powiedziałaś?- zdziwił się Derek.
- Że współczuję jej straty bliskiej osoby.
- Gerarda?- spytał Stiles, a ja westchnęłam.
- Był dla niej ważny. Idę z chłopakami do szkoły i koniec.- uparłam się, na co Scott i reszta posłali Stylinskiemu wymowne spojrzenie. Ten wzruszył ramionami na znak, że jak chce to mogę iść. Uśmiechnęłam się widząc ten gest. Wiedział, że ze mną nie wygra.
- Szeryf i jego ludzie szukają informacji o tym ich szefie?- spytał Scott, a Stiles przytaknął.
- Robią, co mogą.
- Może powinniśmy sprawdzić jeszcze raz ten dom, w którym była Cora?- zaproponowała Lydia.
- Nic tam nie będzie.- stwierdził Theo.
- Albo przeciwnie.- wtrącił się Hale.- Może myślą, że tam nie pójdziemy, bo to zbyt oczywiste.
- Nic. Tam. Nie. Będzie.- powtórzył Reaken, który chyba wciąż nie przepadał za Derekiem.- Mam ci to powiedzieć po hiszpańsku?- spytał, na co Stiles się zaśmiał.- Co?
- Nic tylko, że... Derek dobrze zna hiszpański, więc lepiej się zastanów co powiesz, żeby się nie zbłaźnić.- rzucił, a my również się zaśmialiśmy.
- Śmiało.- zachęcił go Hale, ale ten podniósł ręce poddając się, więc wróciliśmy do głównego tematu rozmowy.
- Ja bym tam poszedł. Nie zaszkodzi sprawdzić tego budynku, a zapewne tego się nie spodziewają.- wyjaśnił nam Scott.
- Robi się późno.- stwierdziła Lydia patrząc na zegarek na ścianie.
- Racja...jutro to ogarniemy.- dodał, po czym wszyscy się zebraliśmy i skierowaliśmy się do wyjścia. Na zewnątrz było ciemno i mokro. Deszcz odbijał się od naszych butów zostawiając na nich smugi wody. Zaczekajmy iść do samochodów, każdy do swojego, gdy usłyszeliśmy wystrzał z broni, a po chwili krzyk Scotta.- Schowajcie się!
Tak też zrobiliśmy Stiles, Derek i ja schowaliśmy się za samochodem Theo, a właściciel auta i Scott za futryną kliniki. Dziewczyny z kolei ukryły się za jakimiś garażami. Strzały były coraz bliżej i nic nie zapowiadało, by łowcy chcieli nas oszczędzić...tym razem.Moi kochani
Wybaczcie mi dwudniową nieobecność, ale musiałam pewne rzeczy przemyśleć ♥️ przed nami duża akcja w najbliższych rozdziałachWg mamy już 3 tys. Wyświetleń tej książki, a poprzednich części prawie 34 tys.
Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu i dziękuję wam za tak liczne odsłony moich książek 😘😘😘 w dalszym ciągu zapraszam was do komentowania, gwiazdkowania i obserwowania mnie na wattpadzie 😇
CZYTASZ
Remember I still love You | Stiles
Kısa Hikaye𝐾𝑜𝑛𝑡𝑦𝑛𝑢𝑎𝑐𝑗𝑎 ,,𝑅𝑒𝑚𝑒𝑚𝑏𝑒𝑟 𝐼 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑦𝑜𝑢" 𝑆𝑡𝑖𝑙𝑒𝑠 𝑖 𝑁𝑎𝑡𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑗𝑎̀ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑎. 𝐼𝑐ℎ 𝑧̇𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑎𝑙𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑒𝑙𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒, 𝑎𝑧̇ 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎...