Rozdział 48

496 45 12
                                    

W przerwie pojechałam do Lydii, która odpisała na moją wiadomość głosową. Allison w tym czasie była w przedszkolu z Heather, więc mogłyśmy śmiało porozmawiać.
- Czyli macie ciche dni?- spytała mnie Lydia, gdy opowiedziałam jej o ostatniej kłótni.
- Chyba tak. Źle się z tym czuję, ale nie chce zaczynać rozmowy, bo za każdym razem spada ona na tematy ciąży i ostatecznie kłótni.- wyjaśniłam mieszając łyżeczką herbatę.
- Przecież chcesz tego dziecka.
- Oczywiście, że chce. Wiem, jak to jest być jedynakiem i nie chce, żeby Heather też czuła się równie samotna.
- Ale?- spytała przyjaciółka, która znalazła mnie na wylot.
- Nie umiem.
- Czego nie umiesz?
- Rozluźnić się.- odpowiedziałam niepewnie.- Wiesz jak patrzyli na mnie u ginekologa? Jak bym była psychiczna. Jestem zdrowa, młoda, a mimo wszystko nie umiem zajść w ciążę, oddać się bliskości ze Stilesem...
- To nie brzmi za dobrze.- stwierdziła poważnie.- Może powinniście gdzieś wyjechać. Wiesz, ty i Stiles. Może musicie odciąć się od pracy, córki i rodziców, którzy pchają was sobie do łóżka. Weźcie sobie wolne, Heather może zostać u nas i jedźcie gdzieś we dwoje. Może tam dasz radę się uspokoić i rozluźnić.
- Nie wiem Lyds.- wyszeptałam opierając głowę o rękę.- On...nie liczy się ze mną. Nie rozumie, że mam problem.
- Mówiłaś mu to?
- Tak, ale stwierdził, że nie napiera, po czym wieczorem napierał.
- Mówię ci. Pogadaj z nim i pojedźcie gdzieś. Zamów bilety.- dodała.

Minęło kilka dni, w czasie których unikaliśmy siebie ze Stilesem. Nie wiem czemu, ale on szedł do pracy, ja również, po czym spotykaliśmy się w domu, jedliśmy kolacje i szliśmy spać. Tak wyglądała nasza rutyna pozbawiona rozmów i pozbawiona namiętności. Pewnego wieczoru postanowiłam przełamać tą barierę, która nas dzieliła i zaczęłam rozmowę o Lydii oraz jej sytuacji w pracy, ale ten rzucił coś w stylu: taka praca, po czym znów zapanowała cisza. Nie wiedziałam co robić, by naprawić relacje między nami. Tego dnia wszystko było normalne, zgodne z naszą rutyną. Stiles leżał już w łóżku, a ja postanowiłam zrobić po raz kolejny krok w jego stronę.
- Stiles?- spytałam stojąc naprzeciw niego.- Masz wolny tydzień, prawda?
- Może.- rzucił obojętnie patrząc dalej w telefon.
- Zarezerwowałam nam miejsce w hotelu w Miami.- rzuciłam prosto z mostu. Ten zdziwiony odłożył telefon i w końcu spojrzał na mnie.
- Co zrobiłaś?- spytał, ale nie wściekły, a raczej zaciekawiony.
- Ostatnio nam się nie układa i pomyślałam, że taki wyjazd dobrze nam zrobi.- wyjaśniłam łagodnie.
- A Heather?
- Zostanie u Lydii.
- To spisek? Chcesz mnie tam zawieść i zabić, a później wrócić tu, żeby związać się z kimś innym?- spytał, ale wyczułam w jego tonie nutkę sakrazmu, więc postanowiłam się chwilę z nim podroczyć.
- Nie, oczywiście, że nie. Później pojadę do Theo do New Jersey i tam wyznam mu od dawna skrywaną miłość.- stwierdziłam żartem, a Stiles szybko to podłapał.
- Nie lepiej, żebyś od razu mnie tu zabiła? Hotele w Miami są drogie.
- Wiem, ale może przynajmniej pozwiedzam tamtejsze plaże. Z resztą mama tam świetne kluby.- stwierdziłam wzruszając ramionami. Patrzyłam w oczy Stilesa, które były uradowane albo przynajmniej mniej smutne niż przez ostatnie dni. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc po prostu położyłam się obok niego, a ten mnie do siebie przyciągnął. Leżeliśmy tak, aż zasnęliśmy. Jednak nie dane było nam się wyspać.
- Mamo?- usłyszałam cichy głos dziewczynki. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Heather stojącą nade mną.
- Co jest skarbie?- spytałam.
- Miałam zły sen.- powiedziała, a ja poczułam jak Stiles siada na łóżku.
- Chodź tu.- rzucił, na co nasza córka wcisnęła się między nas, a Stiles pocałował ją w głowę.- Co ci się śniło?
- Ludzie w lesie.- wyszeptała podciągając nosem.- Mieli broń i celowali w wujka Scotta. Krzyczałam, żeby uciekał, ale ten mnie nie słyszał.
- To tylko zły sen.- zapewniłam ją przytulając jej chude ciałko do siebie. Widziałam zmieszanie na twarzy Stilesa.- Możesz spać z nami, jeśli chcesz.
- Chce.- odpowiedziała, po czym weszła pod kołdrę i przytuliła się do mnie. Stiles znów się położył, ale nie mógł zasnąć tylko patrzył to na mnie, to na naszą córkę. Wręcz widziałam, jak rozmyśla nad jej słowami. Gdy Heather usnęła my wciąż myśleliśmy nad tą sytuacją.
- Masz rację, że coś jest nie tak.- rzucił szeptem.- Nie mogę w to uwierzyć.
- Ona chyba jest jak ja.
- Ale widzi przeszłe wydarzenia?- spytał, na co ja przytaknęłam.
- Ostatnio mówiła o wielkiej jaszczurce.
- Jackson.- stwierdził szybko.
- Właśnie. Powinniśmy ją wtajemniczyć? Malia i Scott zrobili to z chłopakami już dawno.
- Sam nie wiem. Może jeszcze z tym zaczekajmy. Jest za mała.- wyjaśnił, a ja bez słowa się zgodziłam. Wątpię, żeby zrozumiała ten świat. W końcu mi zajęło to jakieś dwa lata, a ona ma dopiero 6 lat.

Dwa dni później odwieźliśmy Heather do Lydii, gdzie miała zostać póki nie wrócimy z wyjazdu. Dziewczynka była podekscytowana nocowaniem u przyjaciółki i chrzestnej, więc mogliśmy śmiało jechać na lotnisko. Pierwszy raz miałam lecieć samolotem i bardzo się stresowałam. Zajęliśmy miejsca, po czym zapieliśmy pasy oraz czekaliśmy na start.
- W porządku?- spytał mnie mąż, wiedząc jak zerkam przez okno.
- Jasne.- rzuciłam głęboko oddychając.
- Wiesz, że latanie jest bezpieczniejsze niż jazda samochodem?- spytał.
- Co? To nie możliwe. Przecież jest tyle katastrof...
- Liczby nie kłamią. A przypomnę ci, że w liceum byłem jednym z najlepszych uczniów.- stwierdził, na co ja prychnęłam.
- Przecież wiem, ale...serio jazda jeepem jest bardziej niebezpieczna?
- Owszem.- rzucił z uśmiechem.
- Proszę zapiąć pasy i wyłączyć urządzenia elektroniczne. Za chwilę samolot rusza.- powiedziała przez mikrofon pracownica samolotu. Spojrzałam w okno, za którym nic się nie zmieniło. Nagle silniki zaczęły brzęczeć, a my ruszyliśmy wzdłuż toru. Byłam przerażona, a to chyba było mocno wyczuwalne, bo poczułam rękę Stilesa na swojej. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam, że ten lekko się uśmiecha. Obróciłam rękę wplatając palce w jego dłoń. Po raz pierwszy od wielu dni poczułam, że Stiles wciąż mnie kocha i że wciąż mu na mnie zależy. Całą drogę trzymał mnie za rękę, a ja usnęłam na kilka godzin opierając głowę o jego ramię.


Heeeeeej misiaczki ♥️🐻♥️
Nowy rozdział, który jest taki słodziutki 😍 piszcie czy też tak myślicie
Mamy już prawie 6 tys. wyświetleń za co baaaaardzo wam dziękuję 😊

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz