Rozdział 78

311 24 2
                                    

*Heather
Stałam na parkingu czekając na wujka. Liam musiał wrócić na lekcje w konsekwencji czego czekałam sama. Założyłam bluzę chcąc zakryć bordową plamę na mojej koszulce. Wyciągnęłam telefon, po czym zadzwoniłam do Ally. Wiedziałam, że nie odbierze, ale postanowiłam nagrać się na jej pocztę głosową. Tak też zrobiłam.
- Po sygnale nagraj wiadomość.- usłyszałam, po czym włączyła się poczta.
- Nie wiem co ty wyprawiasz, ale masz przestać. Na lunchu jakąś dziewczyną oblała mnie sokiem i zwyzywała od suk. Liam pobił się z jakimś chłopakiem. Tego już za dużo Ally. Masz prawo mnie nienawidzić, ale to sprawa między nami. Nie mieszaj w to obcych.- mówiłam wściekła, po czym przygryzłam wargę i dodałam.- Gdybyś była moją przyjaciółką to przynajmniej spróbowałabyś mnie wysłuchać. Ale skoro mnie unikasz to znaczy, że nigdy nią nie byłaś.- rzuciłam wyłączając telefon. Na moje nieszczęście nie byłam wtedy sama.
- Współczuję straty przyjaciółki.- odezwał się głos, na który się spięłam. Za mną stał Mike, który wyglądał na zadowolonego z siebie.
- Odwal się.- rzuciłam wściekła.
- A nie musiało się to tak skończyć. Mogłaś wyluzować i wciąż miałabyś przyjaciółkę.- stwierdził, na co ja miałam ochotę go walnąć.
- Idź stąd, bo ci przywalę.- warknęłam, a ten cicho się zaśmiał. Zrobił krok w moją stronę, na co ja uderzyłam go w policzek. Ten zastygł w miejscu, po czym złapał mnie za nadgarstek i pchnął na ścianę.
- Za kogo ty się uważasz, co?- syknął w moje ucho. Czułam się zagrożona. Chciałam krzyczeć, ale za bardzo się bałam.- Jesteś zwykłą zdzirą, która myśli, że jest wyjątkowa. Wiesz ile takich spotkałem? A wiesz jak kończy się każda z takich spotkań? Nie wiesz, bo i one tego nie pamiętają. Ale jeszcze tego pożałujesz. Nie poddam się tak łatwo i jeszcze będziesz mnie błagać, bym przestał.- rzucił ściskając mój nadgarstek, który wciąż jeszcze nie zagoił się po nocnej panice.
- To groźby karalne, a mój dziadek jest szefem. Ojciec za to pracuje w FBI. Jeszcze jedno słowo, a cię znajdą i trafisz do paki za próbę gwałtu oraz groźby.- powiedziałam ku jego zaskoczeniu, które odmalowało się na jego twarzy.
- O czym ty pieprzysz?
- Nie wiedziałeś?- zaśmiałam się. Nie wiem skąd, ale zebrało się we mnie tyle odwagi ile miałam, a połączona z gniewem jaki w tamtej chwili czułam był po prostu bronią.- Matka jest pielęgniarką więc zrobię autopsję.- dodałam patrząc na obolały nadgarstek. Ten również tam spojrzał i wypuścił moją reke.
- Pożałujesz tego.
- Wątpię. Jeśli coś mi stanie to Liam powie mojemu ojcu kto poprzedniej nocy chciał mnie skrzywdzić. Jak myślisz, co zrobi? Wpakuje cię do więzienia, czy najpierw naszpikuje cię kulami?- spytałam. Czułam niemałą satysfakcję, że ten się boi. Spojrzałam na parking, na którym stał mój wuj, który najwidoczniej przysłuchiwał się naszej rozmowie. Po jego minie widziałam, że był zdziwiony zaistniałą sytuacją. Mój wzrok wrócił do Mike'a, który niechętnie ruszył z powrotem do szkoły. Gdy ten zniknął za drzwiami budynku, ruszyłam do Reakena stającego wciąż przed swoim autem.
- Kto to był?- spytał podejrzliwie.
- Długo tu stoisz?
- Dosyć długo.
- Więc pewnie wiesz kto to był.- stwierdziłam z wyrzutami.- Możemy jechać?- spytałam otwierając drzwi pasażera, ale ten szybko je zamknął przypatrując się mi. Westchnęłam ciężko szykując się na rozmowę.
- Co się stało?
- Mówiłeś, że nie będziesz pytać dlaczego do ciebie napisałam.
- Martwię się.- powiedział łagodnie, a ja prychnęłam.
- Jak wszyscy. Jak Liam, Ally i Maddie. Teraz Ally mnie nienawidzi, Maddie jest w szpitalu, a Liam wczyna bójki chcąc mnie ochronić. Ale nie może tego zrobić. Nikt nie może mnie ochronić.
- Wiesz o czym myślę?- spytał znów łagodnym tonem, w przeciwieństwie do mojego, który wręcz kipił złością.- Że jesteś podobna do matki.
- Dlaczego mi o tym mówisz? Dlaczego zawsze mnie do niej porównujesz?
- Bo jesteś nią. Jesteś tak samo odważna, wierna i mądra jak ona.- wyjaśnił.- Tylko w jednym się różnicie. Ona nigdy nikomu nie groziła.
- Ja też nie.
- Słyszałem co mówiłaś. Myślisz, że twój ojciec poszedł do FBI, żebyś się tym przechwalała? Żeby się ciebie bali?- spytał, a ja odwróciłam wzrok nie mogąc patrzeć na wujka.- Zrobił to, żeby cię chronić. Ciebie, Maddie, mame. Ta nigdy nie pozwoliła by cierpieć komukolwiek. Jej odwaga mnie onieśmielała. Jako jedyna podała mi rękę, gdy upadałem. Robiła to za każdym razem, a upadałem tyle razy, że przez te wszystkie lata nie mogę ich zliczyć. Masz w sobie tą odwagę, ale zamiast kogoś ratować, ty grozisz koledze.
- Nie jest moim kolegą. Chciał mnie zgwałcić.
- I zapewne tego pożałuje. Czy to z rąk Liama, czy twojego ojca. Przez ostatnie wydarzenia czujesz w sobie gniew. Rozumiem cię, ale nie możesz tak robić. Nie zapominaj kim jesteś.- powiedział, a ja znów na niego spojrzałam i choć widziałam go jak przez mgłę postanowiłam kontynuować trudną rozmowe.
- A kim jestem?- spytałam.
- Moją chrzestnicą.- odpowiedział.- Masz w sobie gniew i musisz się go jakoś pozbyć, bo źle się to skończy.
- Jak się go pozbyć?- na to pytanie ten lekko się uśmiechnął.
- Jest wiele możliwości. Możesz uczyć się boksu, biegać, wspinać się...- wymieniał, po czym mi się przyjrzał.- Mam pomysł. Wsiadaj.- nakazał, więc niechętnie usiadłam na miejscu pasażera. Wuj ruszył, a zatrzymaliśmy się dopiero przed sklepem muzycznym, który był w sąsiednim mieście.
- Co tu robimy?- spytałam dotykając palcami obudowę fortepianu, który stał w centrum sklepu.
- Pozbywamy się gniewu.- odpowiedział podchodząc do lady, przy którym siedział  pracownik sklepu.- Chcielibyśmy kupić jakiś instrument. Nie za drogi i nie za ciężki do nauki...jakieś pomysły?- spytał wuj, a mina sklepikarza mnie rozbawiła. Wyglądał na przerażonego lub co najmniej zakłopotanego.
- Może... fortepian?- spytał mnie, a ja pokręciłam głową.
- Nie ogarniam nut.- stwierdziłam.
- A gitara?
- W sumie to nigdy nie próbowałam.
- Może chcesz spróbować?- spytał mężczyzna podchodząc do drewnianej gitary akustycznej, która wisiała na ścianie. Przytaknęłam i chwyciłam za instrument. Pociągnęłam za jedną ze strun, a do moich uchu doszedł delikatny  dźwięk gitary. Chwyciłam za kostkę i zaczęłam lekko przyjeżdżać nią po strunach. Drugą ręką przejeżdżałam po progach gitary, dzięki czemu zmieniałam akordy dźwięku. Spojrzałam na wujka, który się uśmiechał widząc, że mi się podoba.
- To co? Gitara?- spytał, a ja przytaknęłam oddając instrument pracownikowi. Cały dzień spędziłam w domu przy gitarze. Okazało się, że granie pozwoliło mi się wyładować, a przy okazji odkryłam w sobie pasję do muzyki. Wujek Theo był w niebo wzięty wiedząc, że umiem się wyładować, a rodzice, że mam pasje. Dla każdego było to dobre rozwiązanie. No, przynajmniej tak mi się zdawało. Kolejny dzień przyniósł kolejne kłopoty...albo raczej tak myślałam.



Heeeej👋🏻
Wiem, że koniec wakacji i wg, ale dodaje ten rozdziałek, który jest dosyć nietypowy...bo gitara ma u mnie wyjątkowe znaczenie dlatego też będzie ważna dla Heather. Przez te wakacje nauczyłam się grać jako tako na gitarze. Kocham to. Pomaga mi to opanować emocje, które jak już wiecie nie raz wprowadzają mnie w stan depresyjny, a nawet źle myśli o okaleczaniu. Na szczęście gdy biorę do ręki gitarę emocje znikają, a zostaję pasja i ambicja. Ponieważ wszystko to zaczęło się w wakacje to na koniec ich dodaje rozdział, w którym daje wam radę - nie ma co ukrywać w sobie emocji, gniewu, smutku. Wyładujcie się. Czy to przy instrumencie, czy przy worku treningowym. Zróbcie to, a wasze życie odzyska sens. Oczywiście przyjaciele i rodzina też wam pomogą, ale warto znaleźć swój sposób i pozbywać się negatywnych emocji  życzę wam miłej ostatniej wakacyjnej nocy i wspaniałego rozpoczęcia roku, który już jutro się zacznie ♥️ dobranoc 😘😘

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz