Rozdział 83

317 22 12
                                    

Weszłam do domu, z którego dało się słyszeć lecącą muzykę i odgłosy mycia naczyń.
- Mamo?- spytałam zerkając zza progu.
- Nie ma jej.- odezwał się mój ojciec, który jak się okazało sprzątał po śniadaniu.- Poszła do sklepu po składniki na obiad.
- Jest bardzo zła?- powiedziałam opierając się o ścianę. Ten spojrzał na mnie z kamienną twarzą.
- Jest, ale trochę ją ubłagałem, by nie robiła ci akcji.
- Dziękuję...
- Ale nie zmienia to faktu, że się martwiliśmy.- przerwał mi wycierając mokre ręce w spodnie.
- Wiem, przepraszam. Zasnęłam u Liama i...
- U Liama czy z Liamem?- spytał, a ja otworzyłam usta by coś powiedzieć, jednak zdałam sobie sprawę, że nie wiem co mam powiedzieć.- Rozumiem wszystko, też byłem w twoim wieku i też robiłem wiele rzeczy. Ale na następny raz poinformuj nas, że będziesz u niego nocować.
- Tak, oczywiście...skąd w ogóle wiesz o mnie i Liamie?- wypaliłam.
- Cóż, i ja, i wujek Scott zdziwiliśmy się waszym nocnym spotkaniem.
- Wujek na nas nakablował?- rzuciłam, a ten rozłożył ręce.
- Tylko przy okazji wspomniał.
- Tak? Przy okazji czego?- spytałam, na co ojciec przygryzł wargę.- Wiedziałam.
- Skoro odważyliście się na kolejny krok w waszym związku, to powinniśmy o tym wiedzieć.
- A dziadek wiedział o twoich schadzkach z mamą?
- Zazwyczaj tak. Kilka razy nawet nas przyłapał.- stwierdził, na co ja się zaśmiałam.- Ale nie zmieniaj tematu.- upomniał mnie poważnym tonem.- Z mamą uzgodniliśmy, że to ja z tobą porozmawiam.
- O czym?
- O zabezpieczeniach, ginekologach i przedwczesnych ciążach...
- O nie, proszę cię. Nie będziemy i tym rozmawiać.- przerwałam mu modląc się, by temat się urwał.
- Wolisz porozmawiać z mamą?
- Nie, ja...wiem wszystko, co powinnam wiedzieć, więc nie potrzebuję tej rozmowy.- wyjaśniłam, na co Stylinski skrzyżował ręce na torsie.
- Czyżby?
- Owszem. Z resztą nie zamierzam być nastoletnią mamą.
- A gdybyś wpadła?
- Boże, tato...- wyszeptałam błagalnym tonem.
- Chce wiedzieć, czy myślałaś o konsekwencjach pewnych decyzji?
- Zawsze o nich myślę. A co do seksu, to zrobiliśmy to tylko raz, więc nie ma szans, żebym zaszła w ciążę.
- Czego oni was uczą w tej szkole?- szepnął sam do siebie. Nagle jedna myśl weszła mi do głowy i nie byłam w stanie jej wyrzucić.
- Tato?- spytałam, na co ojciec spojrzał na mnie wyczekująco.- Ja byłam planowanym dzieckiem?
- Co to za pytanie? Przecież to nie ma znaczenia, czy dziecko jest planowane, czy nie. Kocha się je tak samo mocno.
- Więc możesz odpowiedzieć.- stwierdziłam, a Stylinski podszedł bliżej mnie łapiąc mnie za ramiona.
- Nie planowaliśmy mieć dziecka tak wcześnie, ale ani na chwilę nie zwątpiliśmy w to, że to cud i będziemy cię kochać.- wyjaśnił z uśmiechem.- Ani na chwilę.- powtórzył, po czym przytulił mnie do siebie.
- Czyli byłam wpadką?- spytałam odsuwając się od ojca.
- Cudem.- poprawił mnie, a ja prychnęłam.
- Dlatego tak nalegacie na zabezpieczenia.- rzuciłam z uśmiechem.- W sumie to wiele moich znajomych...- mówiłam słowotokiem, jednak ojciec zdawał się mnie nie słuchać. Wpatrywał się tylko ślepo w okno, podczas gdy ja toczyłam monolog.
- Heather!- krzyknął nagle i zasłonił mnie ciałem pchając tym samym na podłogę. Rozległy się strzały z broni oraz dźwięk rozbijanych okien. Zatkałam uszy, po czym krzyknęłam przerażona tą sytuacją.

*Natasza
Wyszłam ze sklepu, który znajdował się kilka przecznic od naszego domu. W rękach trzymałam siatki z zakupami, a mijając przechodniów uśmiechałam się wesoło. To był dobry dzień, choć po trudnej nocy wiedziałam, że czeka mnie rozmowa ze starszą córką. Wszystko wskazywało na piękny jesienny dzień, który wręcz pachniał. Tak było, aż usłyszałam krzyk Heather. Odbijał się echem w mojej słowie. Zatrzymałam się na końcu pasów, po czym rozluźniłam dłonie, a zakupy rozsypały się po chodniku. Bez zastanowienia pobiegłam w stronę mojego domu.

*Heather
Po kilku minutach hałasu zapanowała cisza, choć dotarła do mnie dopiero po chwili, bo wciąż słyszałam odgłos strzał i tłuczonego szkła. Odsunęłam ręce od uszu i rozejrzałam się po parterze. Wszędzie było szkło i resztki rozwalonych przedmiotów. Spojrzałam w stronę ojca, który leżał obok mnie na podłodze. Oddychał ciężko i nerwowo, co nie uszło mojej uwadze.
- Tato?- spytałam zachrypniętym głosem. Ten podniósł głowę spoglądając mi w oczy.- Boże, tato!- krzyknęłam widząc jak z jego pleców sączy się krew. Podniosłam się do pozycji klęczącej i obróciłam go na plecy, a to co zobaczyłam całkowicie mnie zamurowało. Kule, które w niego trafiły przeleciały na wylot, przez co ten mocno krwawił.- Nie, nie, nie...- wyszeptałam próbując uciskać rany na jego torsie. Ojciec jednak złapał mnie za ręce powstrzymując jakąkolwiek pomoc.
- Kwiat...uszku...- mówił ledwo słyszalne słowa.- Nie... rób... będziesz... później...
- Co?- spytałam zapłakana. Nie rozumiałam, nie docierało do mnie nic, ci mówił. Jednak ten nic już nie powiedział. Jego ręka, która wcześniej przytrzymywała moje dłonie osłabiła uścisk, a następnie upadła bezwładnie na podłogę.- Tato...tatusiu...- wyszeptałam, gdy drzwi od domu się otworzyły i stanęła w nich moja mama. W pierwszej chwili zamarła, po czym osunęła się na kolana obok nas i przyłożyła dwa palce do szyi ojca sprawdzając jego puls.- Mamo?- spytałam drżącym od płaczu głosem. Po jej policzku spłynęła łza, a ja przyłożyłam dłoń pokrytą krwią rodzica do ust ukrywając głośny szloch. Mama przyciągnęła mnie do ciebie siadając na piętach. Nasz płacz odbijał się po pustym domu. Dopiero po kilku minutach moja rodzicielka wzięła się w garść i wezwała karetkę. Następnie zadzwoniła do wujka Scotta. Słyszałam, co mówi, jednak nie byłam w stanie wstać, mówić, czy choćby myśleć. Klęczałam obok ojca, który wyzionął ducha. Wtedy przyrzekłam sobie go pomścić.
W niecałe dziesięć minut do naszego domu wbiegł wujek Scott. Nie musiał sprawdzać pulsu. Już z daleka nie słyszał jego bicia serca. Chwilę Rozmawiał z mamą, po czym przykucnął obok mnie.
- Heather?- spytał patrząc mi w oczy.- Chodź ze mną.
- Nie...- wyszeptałam spoglądając na ojca.
- Zaraz zajmą się nim ratownicy. Chodź, musisz się uspokoić.
- Ale on...
- Idź kochanie.- wyszeptała moja mama gładząc moje włosy. Nieświadoma niczego wstałam przy pomocy wujka i wraz z nim wyszłam przed dom. Usiedliśmy na schodach, choć ja nawet nie czułam ich zimnych kamieni. Po prostu tam siedziałam, ale tylko ciałem. Mój umysł odtwarzał strzelaninę. Było to silniejsze ode mnie i nie mogłam tego zatrzymać. Nawet gdy służby zabrały ciało ojca, a my otrzymaliśmy leki uspokajające, ja wciąż słyszałam strzały i ostatnie słowa Stilesa Stylinskiego.

Cześć kochani ♥️
Nie wiem jak wy, ale ja płaczę...wiem, że chcecie mnie teraz zabić, ale musiałam to zrobić, to zmieni naszą główną bohaterkę, czyli Heather. Planowałam to od dawna. Najpierw miał umrzeć Liam, potem Theo, albo Nat. Ostatecznie musiałam zabić Stilesa, bo to jego śmierć mogła tak wpłynąć na jest. A jak, to dowiecie się w kolejnych rozdziałach.

Ps: żeby uczcić pamięć tego shipa - napiszcie w komentarzu waszą ulubioną scenkę z Natiles (Nat+Stiles)
Moje to chyba:
- Poród Nataszy ♥️
- Rozmowa Stilesa z ojcem Nat (po ten wielkiej spinie)♥️
- Gdy ta została uratowana od potwornych doktorów ♥️
- I oczywiście tytułowe słowa ,,Pamiętaj, że cię kocham" ♥️♥️
🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙🚙

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz