Siedziałam z podkulonymi nogami w salonie McCallów. Maddie i mama przeżywały śmierć ojca. Ale co one mogły wiedzieć? To ja słyszałam jak krzyczy moje imię. To ja czułam jak mnie osłania i jak odchodzi z jego życie. Byłam przy nim, aż do końca. Co mogła wiedzieć Maddie, która nawet nie jest jego córką? Wzbierał się we mnie gniew na cały świat. Nie ból, nie smutek. Tylko potworny gniew.
Obok mnie siedział Liam, Ally, Maddie i Ian. Wszyscy byli równie skołowani. Młodsza część grupy przytulała się, a Liam co chwilę zerkał sprawdzając mój stan. Ja jednak nie reagowałam. Patrzyłam ślepo przed siebie odtwarzając śmierć ojca w głowie. Nikt nic nie mówił. W kuchni krzątała się ciotka Malia, która zadeklarowała mieć nas na oku, póki wujowie, mamą o ciotka Lydia nie wrócą z kostnicy. Przy okazji mieli poinformować o wszystkim dziadków.
Siedziałam jak na skazanie. Jakbym czekała, aż ktoś strzeli mi w łeb. W rzeczywistości czekałam na decyzję, którą miałam podjąć w swojej głowie, czy przerwać to błędne koło i się otrząsnąć.*Natasza
Załatwiliśmy konieczne sprawy, w tym te w kostnicy oraz na komisariacie. Jednocześnie poinformowałam teścia i mamę o śmierci Stilesa. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Weszłam do domu i zastałam córkę klęczącą nad zimnym ciałem jej ojca. Z tego wszystkiego najbardziej niepokoiła mnie Heather. Od zabrania Stilesa nie odezwała się oni słowem. Była jakby nieobecna. Gdy wróciliśmy do mieszkania, od razu podeszła do nas Malia.
- I co? Załatwiliście wszystko?- spytała, a ja Scott przytaknął gestem głowy. Mój wzrok zawędrował na Heather, która wciąż tkwiła na kanapie.
- Odezwała się?- wyszeptałam do przyjaciółki.
- Nie. Liam próbował z nią porozmawiać, ale ta wciąż jest zamknięta w sobie.
- Muszę z nią porozmawiać.
- Ty zły pomysł Tasha.- odezwał się Theo.- Sama ledwo się trzymasz.
- Theo ma rację.- powiedziała Lydia kładąc rękę na moim ramieniu.
- Póki sprawa się nie rozwiąże możecie na nas mieszkać.- zaproponowała Malia.
- Przecież nie macie tyle miejsca. Nie będziemy wam robić kłopotu...
- Przecież Heather może spać z Liamem, Madelaine z Ianem, a ty na kanapie.
- A co z Theo?- spytałam patrząc na przyjaciela.
- O mnie się nie martw. Coś sobie znajdę. Ważne żebyście były bezpieczne.- wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się smutno.
- Theo, może pojedźcie po jakieś ubrania dla dziewczyn, kometyki. Tylko uważajcie tam.- rzucił Scott, więc my skierowaliśmy się z powrotem na zewnątrz.
- Scott?- wyszeptałam łapiąc go za rękę i tym samym zatrzymując się.- Porozmawiasz z Heather? Ktoś musi to zrobić.
- Zajmę się tym. Jedź.- powiedział łagodnie, na co ja przytuliłam go, a następnie pojechałam z Theo do mojego domu.*Heather
- Zostawicie nas?- odezwał się wujek Scott, który stanął obok kanapy. Wszyscy oprócz mnie wstali i udali się do innego pomieszczenia. Czułam, że kanapa ugina się pod ciężarem wuja, jednak nie byłam w stanie na niego spojrzeć.- Tato został zabrany do kostnicy. Zajmą się nim. Byliśmy też w domu pogrzebowym. Będzie leżał obok swojej matki.- wyjaśnił łagodnie przyglądając się palcom.- Na komisariacie powiedzieli, że będziesz musiała złożyć zeznania. Oczywiście nie ma pośpiechu, ale musisz to zrobić. Dla taty. Znajdą tych, którzy was ostrzeliwali i...- urwał widząc, że zerkam na niego wściekła.- Wiem, że cierpisz, ale Stiles chciałby, żebyś się trzymała i wspierała Maddie oraz mamę. A my będziemy wspierać ciebie.
- Nie potrzebuje wsparcia.- rzuciłam wstając z kanapy. Weszłam po schodach, a następnie skierowałam się do łazienki, jednak zanim tam dotarłam weszłam do sypialni wujostwa. Rozejrzałam się, aż dostrzegłam zdjęcie, które było wśród innych na komodzie. Na tym, które rzuciło mi się w oczy widnieli moi rodzice, ciotka Lydia i McCallowie. Chwyciłam za ramkę. Obróciłam je kilka razy w dłoniach, po czym rzuciłam nim o podłogę. Szkło z hukiem się roztrzaskało, a kawałek kolorowego papieru wygrzebałam z jego odłamków. Trzęsące się dłonie nie pozwalały mi wyjąć go bez zadrapań, przez co skaleczyłam się w kilku miejscach. Nie przejmowałam się jednak tym. Wzięłam zdjęcie i zapłakana spojrzałam na uśmiechniętą twarz ojca.
- Heather?!- krzyknęła ciotka Malia, a do pokoju wbiegła cała jej rodzina, Maddie oraz Allison z mamą, którzy przyglądali się mi. Spojrzałam na nich. Byli przerażeni, jednak gdy dostrzegli zdjęcie w moich rękach od razu się uspokoili. Jako pierwszy podszedł do mnie Liam. Złapał mnie za policzki i wbił wzrok w moje oczy. Nie wytrzymując napięcia uroniłam kolejne łzy, a ten widząc to przytulił mnie do siebie.
- Liam, weź Heather do swojego pokoju. Posprzątam tu i zrobię jej herbatę ziołową.- powiedziała łagodnie Malia, na co chłopak bez słowa pociągnął mnie do sąsiedniego pomieszczenia.*Natasza
Pod moim domem było mnóstwo policjantów, którzy sprawdzali odciski palców oraz inne ślady bandytów. Wraz z Theo podeszliśmy do wejścia, jednak żeby wejść do środka musieliśmy powołać się na mojego teścia. Słysząc to nadzorujący sprawą mężczyzna wpuścił nas do środka. Poszłam najpierw do kuchni, w której dalej była krew Stilesa oraz ogólny bałagan.
- Proszę tylko niczego nie dotykać w kuchni oraz innych pomieszczeniach znajdujących się na parterze.- upomniał nas policjant, po czym się oddalił.
- Leżał tu.- wyszeptałam klękając obok czerwonej plamy na podłodze.- Obok klęczała Heather. Gdybyś widział jej minę... była przerażona. Zdruzgotana.
- To tragedia dla całej waszej trójki.- stwierdził łagodnie Theo, na co ja wstałam.
- Maddie jakoś się trzyma, ale Heather...nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
- Ty też nie jesteś w najlepszym stanie.
- Owszem. Wiesz dlaczego?- spytałam zerkając na zniszczenia w moim domu.- Nie chodzi o jego śmierć. Tylko o to, że stało się to tak późno. Wiele lat temu, jeszcze przed narodzinami Heather czułam, że Stiles umrze. Wiedziałam o tym. Ale on przeżył. Już zdążyłam o tym zapomnieć i...odszedł. Mogłam nie iść na te cholerne zakupy, albo zabrać go ze sobą.
- To jest morderstwo. Planowali to od dawna i nic nie mogłaś z tym zrobić.
- Wiem, ale...- wyszeptałam podciągając nosem.- Byliśmy rodziną. Przez 18 lat byliśmy szczęśliwi, a teraz jego już nie ma. Jestem sama.
- Ej, nie jesteś sama.- powiedział łapiąc mnie za ręce.- Masz nas. Jesteśmy stadem. Jesteśmy rodziną. A rodzina w takich chwilach się wspiera.- dodał, na co ja wytarłam mokre policzki. Objęłam go za szyję, a Theo przyciągnął mnie do siebie, co wywołało u mnie jeszcze większą rozpacz. Tak samo przytulał mnie Stiles.*Heather
Siedziałam na łóżku mojego chłopaka. Dalej trzymałam zdjęcie zabrane z rozbitej ramki. Liam siedział obok mnie obejmując mnie i całując w głowę. Jakby to miało mi pomóc. W rzeczywistości czułam się jeszcze gorzej. Nie chciałam, żeby ktokolwiek ze mną wtedy był. Chciałam być sama i patrząc w to wesołe zdjęcie z młodości moich rodziców.
- Heat, proszę. Porozmawiaj ze mną.- wyszeptał mi do ucha wycierając ręką mój rozgrzany policzek.- Martwię się o ciebie. Naprawdę. Kocham cię i nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
- Nie zrozumiesz.- odpowiedziałam ledwo słyszalnie, jednak ten dzięki swoim zdolnością bez trudu mnie usłyszał.
- Czego nie zrozumiem?- spytał zakładając mi włosy za ucho.
- Tego co czuje.
- Wiem o tym, ale może tobie będzie lepiej, gdy komuś o tym powiesz.
- Będzie mi lepiej, gdy mordercy mojego ojca umrą w męczarniach.- rzuciłam patrząc ślepo w ziemię.
- O czym ty...?- zaczął, ale przerwało mu pukanie do drzwi, przez które weszła jego matka.
- Przynosiłam ci coś na uspokojenie.- powiedziała ciocia Malia podając mi kubek herbaty.
- Co to?- spytał Liam.
- Herbata ze środkiem uspokajającym. Powinnaś się zdrzemnąć, a to ci pomoże.- wyjaśniła, na co ja wzięłam łyk letniego już napoju. Ciotka usiadła na krześle przy biurku oczekując, aż wszystko wypije. Gdy to zrobiłam, odłożyłam kubek na stolik i ułożyłam się w łóżku. Wtedy kobieta wstała, by dokładnie okryć mnie kołdrą.- Odpocznij.- wyszeptała posyłając mi łagodny uśmiech. Następnie spojrzała na Liama, który dalej siedział na łóżku.- Zejdź potem na dół.
- Dobrze.- powiedział, po czym pani McCall wzięła puste naczynie i wyszła.- Zostać z tobą, dopóki nie zaśniesz?- spytał, a ja lekko przytaknęłam głową. Chłopak położył się w łóżku obok mnie, tym samym przyciągnął moje ciało do swojego. Czułam jego ciepło, jego perfumy i jego unoszącą się klatkę. Moje powieki stały się ciężkie, aż bezwładnie opadły, a ja pogrążyłam się w ciemnej otchłani snów.
CZYTASZ
Remember I still love You | Stiles
Conto𝐾𝑜𝑛𝑡𝑦𝑛𝑢𝑎𝑐𝑗𝑎 ,,𝑅𝑒𝑚𝑒𝑚𝑏𝑒𝑟 𝐼 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑦𝑜𝑢" 𝑆𝑡𝑖𝑙𝑒𝑠 𝑖 𝑁𝑎𝑡𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑗𝑎̀ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑎. 𝐼𝑐ℎ 𝑧̇𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑎𝑙𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑒𝑙𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒, 𝑎𝑧̇ 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎...