Rozdział 66

293 26 2
                                    

- Co ty tu robisz?- spytałam odrywając się od mojego wujka.
- Mam...małe problemy i potrzebuje waszej pomocy. Gdzie rodzice?
- W pracy. Maddie w szkole.
- A ty czemu nie w szkole?- spytał podejrzliwie, a ja westchnęłam pokazując mu zabandażowane nadgarstki.- Co się stało?
- Sama chciałbym widzieć.- stwierdziłam, po czym weszliśmy do środka domu, aby nikt nie słyszał naszej rozmowy. Wujek Theo to jedna z nielicznych osób, które rozumieją moje sny i to, co się ze mną czasem dzieje. Oczywiście nikt nie powiedział mi dlaczego on i mama tyle o mnie wiedzą.- Miałam znów te sny.
- Co widziałaś?
- Wilkołaki w lesie...z bronią. Strzelali do innych wilkołaków. Potem poczułam jak wchodzą na mnie robaki, więc zaczęłam je ściągać.- opowiadałam. Reaken patrzył na mnie jakby przetrawiał każde moje słowo.- Obudził mnie tato. Powiedział, że krzyczałam przez sen. Mama zabandażowała mi nadgarstki, bo były całe obdrapane. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, przecież nigdy tak nie miałam. Zawsze po takich snach miałam bóle głowy i na tym się to kończyło.
- Widocznie to coś ważnego.- stwierdził zastanawiając się.
- A wujek przyjechał tu, bo...?- spytam powoli.
- Gonią mnie.
- Kto?
- Stado łowców.- wyjaśnił, a ja przypomniałam sobie jeden z moich ostatnich snów. Śnił mi się Theo, który uciekał przez łowcami. Jak mogłam o tym zapomnieć.- Tak czy siak muszę jechać do Scotta i twojego taty.
- Po co ci oni?
- Żeby wiedzieli, że coś się szykuje. Idą tutaj, do Beacon Hills. I mordują wszystkich, nie tylko wilkołaków. Banshee, chimery, kojotołaki...wszystkich.
- Chwila, chimery?- spytałam, a ten widocznie zdębiał.- Kim są chimery?
- Nikim, tak mi się powiedziało. Muszę jechać.- powiedział, po czym wyszedł z domu. Ja jednak wciąż w głowie miałam tą nazwę...chimera. Przejrzałam cały internet w poszukiwaniu czegokolwiek o chimerach. Jedyne co znalazłam to znacznie tego słowa. Oznacza ono połączenie dwóch gatunków. Wtedy wpadłam na pomysł. Pobiegłam do pokoju ojca, w którym miał różne papiery związane z pracą oraz książki, głównie te o mitologii. Zaczęłam przeglądać okładki, aż natrafiłam na jedną napisaną po łacinie. Przetłumaczyłam jej tytuł. ,,Bestiariusz". Wyjęłam ją z szafki i otworzyłam pierwszą stronę. Cały tekst był napisany po łacinie, a między stronami znajdowały się kartki z przetłumaczonym na angielski tekstem. Wzięłam książkę i udałam się do swojego pokoju, gdzie pogrążyłam się w lekturze.

*Stiles
Usłyszałem pukanie do drzwi mojego gabinetu. Poderwałem się podnosząc głowę z biurka. Przetarłem zmęczone oczy słysząc, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Obróciłem się i zobaczyłem Reakena.
- Theo?- spytałem zdziwiony.- Chyba jednak muszę wypić kawę.
- Ciebie też miło widzieć, choć nie przychodzę z dobrą nowiną.- stwierdził, na co ja wstałem go uściskać. Gdy to zrobiłem włączyłem czajnik, chcąc zrobić sobie gorący, pobudzający napój.
- To znaczy?
- Mamy problemy.
- Mnie to mówisz? Od czwartej jestem na nogach, a moja córka przez sen się okaleczyła.- mówiłem poprawiając włosy.
- Wiem, byłem u was.
- Świetnie, więc wiesz, że mam ciężko dzień.
- Przynajmniej nie musiałeś uciekać przed stadem łowców.
- Stadem... łowców?- spytałem.
- Łowcy, którzy stali się wilkołakami, ale zamiast się zabić jak wszyscy łowcy po ugryzieniu, postanowili założyć stado i zabijać inne istoty nadprzyrodzone.- wyjaśnił, a ja rzuciłem mu pytające spojrzenie.
- Możesz...możesz powtórzyć, bo dzisiaj wolniej łapie.- rzuciłem sarkastycznie.
- Stiles, oni idą po nas. Po Scotta, Nat...po wszystkich.
- Wiesz ile razy w swoim życiu słyszałem coś podobnego? Średnio co pół roku.- stwierdziłem, na co ten przewrócił oczami.- Na razie muszę ratować stan psychiczny Heather, a łowcy...stado łowców niech się wali.
- Nawet jeśli skrzywdzą Heather i Nataszę?- spytał, a ja westchnąłem.
- Posłuchaj, nikt nie skrzywdzi nikogo z moich bliskich. Od wielu lat trzymamy się z dala od problemów i o dziwo dobrze nam to wychodzi. Scott i Lydia również nie mieszają dzieci w sprawy łowców, potworów i takich tam.
- Ale wasze dzieci to już nie dzieci. A ponad połowa z nich to istoty nadprzyrodzone, które są na celowniku tych z New Jersey. Nie wiesz do czego są zdolni.- mówił poważnie. Usiadłem na obrotowym krześle myśląc nad jego słowami.- Musimy powiedzieć Scottowi, Malii, Lydii i reszcie.
- Reszcie?
- Derekowi, Masonowi, Coreyowi... wszystkim.
- Z doświadczenia wiem, że lepiej unikać problemów, a nie spotykać się w jednym miejscu, w którym wystarczy, że zjawią się łowcy i wszystkich nas rozstrzelają.
- Rób jak chcesz. Ja i tak z nimi pogadam.- rzucił, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Złapałem się za głowę rozważając jego słowa.
- Theo!- krzyknąłem wychodząc za nim.
- Co?- spytał obracając się w moją stronę.
- Poczekaj, wezmę kluczyki od jeepa.- powiedziałem zmęczony, na co ten lekko się uśmiechnął.

*Natasza
Po lekcjach do szpitala przyszła Madelaine, która co jakiś czas pomagała mi w sprzątaniu sal i układaniu leków. Tak było i tym razem, jednak ja miałam zamiar wykorzystać, że jesteśmy same.
- Maddie?- spytałam, gdy układałyśmy pudełka leków na półkach.
- Tak?
- O co wam poszło z Heather?
- O nic.- odpowiedziała smutno.
- Skarbie, wiem, że macie swoje tajemnice. Ja też w waszym wieku je miałam. Ale martwię się o Heather. Odcina się od przyjaciół, z tobą się kłóci i jeszcze te jej sny.
- Ja też się o nią martwię.- wyszeptała.- Ale nie mogę ci powiedzieć. Obiecałam jej, że nikomu nie powiem.
- To pomiń nazwiska... powiedz mi tylko, czy ma jakieś problemy? Chodzi o Willa?- spytałam, na co ta westchnęła.
- Zakochała się w kimś z wzajemnością.
- W Willu?
- Nie, w kimś, w kim nie powinna.
- Dlaczego nie powinna?- dopytywałam.
- Bo Ally też go kocha. Heather boi się, że ją straci, jeśli to wyjdzie. Spławiła tego chłopaka, a on teraz jest z Ally i...
- Chodzi o Liama, prawda?- spytałam, a Maddie rzuciła mi błagalne spojrzenie.
- Heat mnie zabije, jeśli się dowie, że ci powiedziałam.
- Czyli, że kocha Liama, ale Ally też go kocha?
- Tak. Jest jeszcze ten Will, który kocha Heather, ale ona nie kocha jego.
- Wolniej, wolniej...to znaczy, że tylko Liam i Heather odwzajemniają uczucie do siebie? Przecież jeśli Will i Ally się nie dowiedzą o nich to cała czwórka będzie cierpieć.
- Mówiłam jej to, ale ta wmawia sobie, że kocha Willa, bo boi się stracić przyjaciółkę.- wyjaśniła, a ja skrzyżowałam ręce na piersiach.- Wtedy się pokłóciłyśmy.
- Muszę z nią porozmawiać.
- Nie, mamo. Ona się domyśli, że to ja ci powiedziałam i mnie znienawidzi.
- Dobrze... rozumiem.- powiedziałam uśmiechając się do córki.- Dokończysz? Muszę zadzwonić.
- Jasne.
Wyszłam z pomieszczenia, po czym napisałam smsa do pewnej osoby.

,,Dzień dobry. Możemy się spotkać przed szkołą po twoim treningu? Muszę z tobą porozmawiać."

Po chwili otrzymałam odpowiedź.

,,Dobrze...będę czekać koło 18 na parkingu."


Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz