Rozdział 15

733 46 12
                                    

Siedzieliśmy tak plotkując o świeżo upieczony ojcu oraz jego pociechy, gdy do pokoju wbiegł Liam i Malia.
- Mamy ich.- rzuciła dziewczyna.
- Kogo?- spytałam jednocześnie z Derekiem.
- Łowców. Miałaś rację, że ukrywają się w starej piwnicy obok domu Theo.- wyjaśnił nastolatek.
- A Cora?- dopytywał Hale.
- Jest w środku.
- Kiedy ją odbijamy?- spytałam, ale wszyscy rzucili mi jednoznaczne spojrzenie.- Idę z wami.- stwierdziłam bezdyskusyjnie.
- A może lepiej odwiedzisz Stilesa?- zaproponował delikatnie Liam, ale ja szybko spiorunowałam go wzrokiem.
- Ci łowcy psują mi życie od kilku tygodni. Jadę i koniec.
- W sumie może nam się przydać się twoją zdolność telekinezy.- poparła mnie dziewczyna.
- To kiedy?- powtórzył moje pytanie Derek.
- Jutro wieczorem.- odpowiedział Scott, który właśnie wszedł do pokoju.

Dzień później szykowaliśmy się do odbicia Hale'ówny z łap łowców. Plan był prosty. Malia, Liam i Theo idą jako pierwsi i zajmują się łowcami przy drzwiach. Derek i Scott wchodzą do środka, pozbywają się kolejnych, a następnie zabierają Core. Ja wraz z Coreyem i Masonem mieliśmy stać na czatach, a gdy wyjdą zabrać ich samochodem Scotta, którym pozwolił mi jechać. Wszystko było świetnie zaplanowane. Gdy ci weszli do domu, my z chłopakami czekaliśmy w aucie.
- Mam źle przeczucia.- odezwała się Mason.
- Niepotrzebnie.- powiedziałam.- To dobry plan.
- Ale nie wiemy ilu ich jest i czy mają broń.- wyjaśnił Corey, gdy z budynku dało się usłyszeć strzały.
- Mają broń.- rzuciłam patrząc w stronę domu.- Może powinniśmy im pomóc?
- My? Człowiek, chimera i ciężarna chimera? Na pewno przyda im się nasza pomoc.- stwierdził sarkastycznie Mason, a ja westchnęłam ciężko. Patrzyłam na lusterko, gdy z domu wyszedł Liam. Następnie koło auta pojawił się Derek, który niósł na rękach brunetkę, którą szybko rozpoznałam jako tą dziewczynę z wizji. To była Cora. Cała trójka wsiadła do samochodu Scotta, a Mason i Corey swoją bryką zabrali Malię, Scotta oraz Theo. Ruszyliśmy do domu Scotta, gdzie mieliśmy sprawdzić stan młodej Hale. Gdy już się tam znaleźliśmy, Derek i Liam położyli dziewczynę na kanapie, a my okrążyliśmy ich.
- Wszystko z nią dobrze?- spytała Lydia, która nie uczestniczyła w akcji, tylko czekała na nas w mieszkaniu.
- Nie wiem.- stwierdził krótko brat nieprzytomnej. Na czole dziewczyny widniała mała rana, która powstała pewnie podczas walki z łowcami. Musiała być to świeża rana, w innym razie by już dawno się zagoiła. Na jej ciele, w tym rękach były siniaki i zadrapania spowodowane torturami. Patrzyłam na nią współczującym wzrokiem. Nagle dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzała się po otoczeniu.- Hej. To ja. Nic ci nie jest?- spytał Derek, na co dziewczyna się uspokoiła.
- Lydia? Scott?- pytała zdziwona obecnością osób, które z pewnością zna z dawnych lat.- Co wy...gdzie ja jestem?
- Witaj z powrotem w Beacon Hills.- rzuciła sarkastycznie Martin, na co Cora złapała się za głowę.
- Jak...jak mnie znaleźliście?
- Długa historia.- odpowiedział jej brat.- Zdrzemnij się.- dodał cmokając ją w czoło. Dziewczyna usnęła, a my postanowiliśmy się rozejść. Nagle ktoś mnie zatrzymał.- Dzięki za wszystko. Gdyby nie ty to...
- Daj spokój. Nic nie zrobiłam.- rzuciłam.
- Nawet bym nie wiedział, ze coś z nią jest gdybyście do mnie nie zadzwonili.- mówił widocznie przejęty.- Idziesz pieszo? Może cię zawiozę?
- Chcesz się odwdzięczyć za Core?- spytałam czując, że coś ukrywa. Derek tylko kiwnął głową, a ja w końcu wypaliłam co mi siedziało na sercu.- To wyjaśnij mi co ukrywasz ze Stilesem?
- To znaczy?- spytał zdziwony, albo przerażony. Ciężko powiedzieć, bo Derek jak zwykle miał pokerową minę.
- Wyprosiliście mnie z sali i od tamtego czasu masz mnie na oku.
- Skąd...jestem tylko miły.- upierał się.
- A jak pójdę pieszo to Stiles cię ochrzani?- spytałam, a ten przewrócił oczami. Nagle usłyszeliśmy jęk Cory, która najwidoczniej próbowała usnąć.
- Nie tutaj.- rzucił, po czym weszliśmy do jego samochodu, którego zostawił tu przed akcją.- Martwi się o ciebie.
- No tak...cały on.- westchnęłam.- Jestem w ciąży. Nie jestem do cholery umierająca.
- Brzmisz jak Braeden.- stwierdził z uśmiechem.
- Bo wy faceci myślicie, że wiecie jak o nas zadbać, a to nieprawda. To my jesteśmy w ciąży i wiemy na ile możemy sobie pozwolić.
- Chcemy czuć się ważni i chcemy jak tylko możemy wam pomagać w tym...trudnym czasie.
- A jeśli tylko to działa odwrotnie i tylko się denerwujemy? Albo raczej wy się denerwujecie widząc nas zdenerwowane?
- Denerwujemy się przez dziewięć miesięcy.- rzucił, na co ja odwróciłam wzrok.- Stiles chciał dobrze.
- Wiem.- wyszeptałam.
- Z resztą ma w jednym rację. Skoro łowcy uparli się, żeby zepsuć wam życie to mogą chcieć coś ci zrobić.
- Na przykład?
- Nie wiem, ale...lepiej, żebym miał cię na oku.
- Czemu ty? Wystarczy, że Theo mnie kontroluje.- stwierdziłam krzyżując ręce.
- Theo to twój były?
- Tak, ale to nie ma nic do rzeczy.
- Dla Stilesa też?
- Ale to... przecież...- jąkałam się, na co ten uśmiechnął się zwycięsko, ale po chwili zrobił się poważny.
- Może faktycznie nic miedzy wami już nie ma, ale na miejscu Stilesa też poprosił bym kogoś, kto nie jest singlem i nie był twoim chłopakiem.
- Albo kogoś kto ma okropne poczucie humoru.- dogryzłam mi, a Derek tylko westchnął i odpalił samochód. Gdy odwiózł mnie do domu, byłam bardzo zmęczona. Szybko usnęłam, ale nie było mi dane spać na dłuższą metę, bo po dwóch godzinach snu usłyszałam dziwny szelest. Niechętnie wstałam i wyjrzałam przez okno. Nagle zadzwonił mój telefon, na którym wyświetliła się nowa wiadomość. Wzięłam go do ręki wciąż zaglądając przez okno. Było ciemno, więc odblokowałam telefon i przeczytałam smsa.
,,To był błąd."
Przeczytałam, a za oknem zaświeciło się światło. Wtedy go zobaczyłam. Krzyknęłam na cały głos widząc czyjeś zwłoki w kałuży krwi pod moim domem. Do pokoju wbiegł Theo, który wrócił do domu przede mną oraz moja mama. Cofnęłam się zasłaniając usta ręką.
- Co się stało?- spytał chłopak, a ja tylko patrzyłam przerażona na okno, za którym wciąż widziałam ciało nastolatka. Theo i moja mama zajrzeli tam, a po chwili wycofali się tak, jak ja.
- Zadzwonię do Noah.- rzuciła moja mama wybiegając z pokoju. Theo objął mnie widząc, że jestem w totalnym szoku.
- To trup.- wyszeptałam.
- Nie...to na pewno manekin.
- A ta krew? To jest martwy człowiek. Pod moim oknem.- mówiłam, na co ten zabrał z mojej ręki telefon, aby przeczytać wyświetloną treść.
- Cholera.- wyszeptał po przeczytaniu.
- Mam dość. Niech się to już skończy.- mówiłam płacząc. Miałam naprawdę dość tej sytuacji. Normalnie kupowała bym nowe ubranka dla Heather, wózek i łóżeczko oraz urządzała pokój dla córki, a zamiast tego oglądam trupy i czekam na kolejne źle wiadomości lub smsy od łowców.


Kochani
Wybaczcie mi moją nieobecność, ale już wracam z nową weną i rozdziałami ♥️ przy okazji pochwale się, że mam cały tydzień wolny bo są matury 😜 wy też macie wolne?
W ostatnich dniach obejrzałam ostatni sezon 13 powodów i pomyślałam, że może kiedyś coś napiszę o tym serialu🤔 piszcie czy byście czytali i czy jesteście fanami tego serialu
Ja tak i ubolewam nad śmiercią.... No właśnie, kto oglądał to chętnie podzielę się moimi przemyśleniami ♥️♥️♥️

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz