Rozdział 41

598 48 2
                                    

Po śniadaniu Stiles spakował nas do jeepa, po czym ruszył w nieznanym dla mnie kierunku. Całą drogę Heather bawiła z nowym przyjacielem, a ja piłam przygotowaną wcześniej herbatę z cytryną. Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Stiles zaparkował auto, a my z Heather zaczęłyśmy się rozglądać.
- Gdzie jesteśmy?- spytałam męża.
- Kilka dni temu byłem tu służbowo i doszedłem do wniosku, że go piękne miejsce.
- To morze?- spytała naszą córeczka dostrzegając za drzewami plaże. Podekscytowani wyszliśmy z jeepa, a po zrobieniu kilku kroków w stronę drzew naszym oczom okazała się złocista plaża pozbawiona większych zbiorowisk tubylców. O jej brzeg uderzały fale. To był piękny widok. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam nad morzem. Koło Beacon Hills nie ma plaż, więc tym bardziej zdziwiłam się widząc ten obrazek.
- I co? Może być?- spytał Stiles biorąc na ręce naszą sześcioletnią córkę.
- Będę mogła popływać w morzu?- spytała z nadzieją w głosie.
- Ale tylko ze mną albo z mamą.- stwierdził, na co ta pisnęła. Ojciec odłożył ją na ziemię, a sam wziął się za zabranie rzeczy z bagażnika. Podeszłam do niego, a moim oczom ukazał się koszyk z przekąskami, zabawki Heather, ręczniki oraz oczywiście koc.
- Jesteś niemożliwy.- rzuciłam widząc przedmioty.
- Byłaś kiedyś nad morzem?- spytał podając mi koszyk.
- Nie, chyba nie. Raczej rzadko gdzieś z rodzicami wyjeżdżaliśmy. Raczej to oni podróżowali, a ja zostawałam w domu.
- Teraz masz okazję się nacieszyć słoną wodą.
- Skarbie!- zawołałam do córeczki.- Chodź, weźmiesz swoje rzeczy.- dodałam, na co ta przybiegła i wzięła pod pachę wszystkie swoje zabawki. Jedną z nich była maskotką, którą dostała od Lydii i Malii tuż po urodzeniu. Mały wilk miał przypominać jej o naszym stadzie. Inną z ulubionych zabawek dziewczynki była lalka, którą dostała rok temu od Theo. Zawsze ma ją przy sobie.
Po zabraniu rzeczy ruszyliśmy na plażę. Heather była taka szczęśliwa i pełna energii, że biegała po plaży, a za nią biegł jej towarzysz Wilk. Ja i Stiles cały czas śledziliśmy ją wzrokiem bojąc się, że coś jej się stanie. Na piasku rozłożyliśmy koc, a następnie zdjęliśmy ubrania, pod którymi mieliśmy stroje kąpielowe. Pierwsze wejście do morza było pełne obaw, ale woda okazała się być ciepła. Heather cały czas trzymała mnie za rękę, by nie wejść za głęboko. Myślałam, że będzie oburzona tym, ale była tak rozemocjonowana, że nawet moja obecność jej nie przeszkadzała. Gdy Stiles postanowił nauczyć ją pływać, ja wyjęłam z torebki telefon i zrobiłam im kilka zdjęć do albumu, który założyliśmy gdy Heather zaczęła chodzić. Wtedy postanowiliśmy uwiecznić te chwile. Fakt, w tych czasach wszystko można mieć na telefonie, ale albumy są bardziej symboliczne. Z resztą obydwoje jesteśmy tradycjonalistami. Zabawy w wodzie nie miały końca. W końcu zgłodnieliśmy, więc wróciliśmy na koc by zjeść przygotowane przez Stilesa przekąski. Byk kwiecień, ale pogoda wyjątkowo nam dopisywała.
- Powinniśmy wracać.- stwierdziłam patrząc na smsa od Lydii.- Ally wpadnie do ciebie z prezentem.
- A możemy jeszcze raz pójść do wody?- spytała robiąc duże oczy.
- Już prawie wyschłaś.- stwierdziłam okrywając ją dodatkowym ręcznikiem.
- Kiedy indziej tu wrócimy.- powiedział popierając mnie Stiles. Dziewczynka wstała i pozbierała swoje zabawki. Zebraliśmy się i wróciliśmy do samochodu. W drodze trochę przysnęłam, ale to zapewne przez wygłupy w wodzie. Czułam jak odpływam przenosząc się do snu.

Siedziałam na chodniku patrząc obojętnie na ulicę. Nagle obok mnie przejechał samochód pakując się prosto do rowu. Usłyszałam krzyk i huk samochodu. Patrzyłam na to bez uczuciowo. Już chciałam wstać, gdy usłyszałam klakson.

Otworzyłam oczy. Wciąż siedziałam w samochodzie, a nas właśnie wymijał jakoś nastolatek, który przy pomocy klaksona chciał się popisać.
- Dzieciaki.- rzucił Stiles.- Wyspałaś się?- spytał zdając sobie sprawę, że wstałam.
- Nie za bardzo.- stwierdziłam obracając się do tyłu. Na tylnych siedzeniach leżała Heather, która pod wpływem dzisiejszych atrakcji usnęła.- Miałam sen.
- Wizję?- spytał zdziwiony.- Dawno nic nie miałaś.
- Nie wiem czy była to wizja, czy zwykły koszmar.- wyjaśniłam poprawiając włosy.
- Jak odróżniasz jedno od drugiego?
- Gdy się obudzę z wizji mam dziwne przeczucie, że coś się stanie. A po zwykłym się po prostu jestem jeszcze bardziej zmęczona.- powiedziałam patrząc na drogę.
- Opowiesz mi o śnie? Może razem dojdziemy do wniosku, czy to był koszmar, czy coś więcej.
- Daleko jeszcze?- odezwała się nagle Heather lekko zaspanym głosem.
- Z piętnaście minut.- odpowiedział jej Stiles łapiąc mnie za rękę. Jakby bezgłośnie mówiąc: ,,Pogadamy o tym później". Po chwili byliśmy już w domu. Przebraliśmy się i przygotowaliśmy się na przyjście gości. Koło godziny 15 zadzwonił dzwonek do drzwi. Heather wybiegła pierwsza i zaprosiła do środka Lydie, Scotta, Malie oraz ich dzieci. Całą czwórka udała się do pokoju Heather, gdzie jak zwykle zaczęli wymyślać zabawy, a my usiedliśmy w salonie.
- Jak w pracy? Macie jakieś nowe sprawy?- spytał mojego męża Scott.
- Same nudy.
- No tak, dla kogoś kto szukał nadnaturalnych zwłok i walczył z potworami zwykłe morderstwa to nudy.- zaśmiała się Lydia. Bardzo rzadko spotykaliśmy się w takim gronie. Głównie ze względu na obowiązki. Scott pracował w klinice jako weterynarz, Lydia była nauczycielką w naszej starej szkole, a Malia zajmowała się synami. My też dużo pracowaliśmy plus wychowywaliśmy córkę. Najlepszy kontakt mamy chyba z Lydią i Ally, ponieważ jak obiecaliśmy pomagamy jej przy małej. Wspólnie postanowiliśmy nie rozmawiać z dziećmi o nadnaturalnych sprawach, przynajmniej na razie. Oczywiście Scott i Malia muszą rozmawiać o tym z synami, bo sami są częścią tego świata. Dziewczynki z kolei wyglądają i zachowują się jak normalne dzieci, więc naszym zdaniem nie ma potrzeby wtajemniczenia ich w świat pełnym tajemnic.
Siedliśmy plotkując o pracy i nowych sąsiadach, gdy obok nas pojawiły się nasze dzieci chowające się to za firanką, to pod naszymi nogami.
- Co wy robicie?- spytała Malia widząc jak Ian wślizguje się pod nogi Scotta.
- Ciii. Bo jeszcze mnie znajdą.- wyszeptał jej syn, na co my cicho się zamówiliśmy. Po chwili do pokoju wbiegła Allison.
- Gdzie oni są?- spytała rozglądając się po pokoju.
- Nikogo nie widzieliśmy.- odpowiedziałam jej, choć ta już miała na celowniku Liama. Podeszła do firanki, za którą ten stał i krzyknęła.
- Mam cię!
Po tych słowach Liam wyszedł zawiedziony, że znalazła go jako pierwszego. Później znalazła jego brata, a jako ostatnią jak zwykle znalazła Heather. Ta mała kruszynką była świetna w chowanego. Chowała się to do szafy za ubraniami, to pod łóżkiem. Kolejna rzecz, której nauczyła się od taty.





Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz