Rozdział 57

579 32 32
                                    

*Heather
Mama odwiozła nas do szkoły, przed którą czekała na nas Allison. Na nasz widok odłożyła telefon i wyszła nam na przeciw. Ta już z daleka raziła dobrym humorem.
- Hejka!- zawołała przytulając najpierw Madelaine.
- Cześć.- rzuciłam obejmując przyjaciółkę.- Co ci tak wesoło?
- Jak to? Zapomniałaś?- spytała, po czym westchnęła ciężko.- Chłopaki mają dzisiaj pierwszy w tym roku trening do drużyny.
- Wspaniale. I co z tego?- spytałam, a moja siostra i Ally wywróciły oczami.
- Musimy tam iść.- odpowiedziała rudowłosa.
- Po co?
- Żeby im kibicować.- odpowiedziała moja siostra.
- I przy okazji obczaić zawodników.- mruknęła Ally.
- Głównie, żeby kibicować.- poprawiła ją Madi.- Ian będzie pierwszy raz startował do drużyny. Bardzo mu zależy.
- Nie dziwię się. Jego brat jest kapitanem.
- No właśnie. Nie możemy go zostawić samego. Przecież trzymamy się razem.- mówiła, a w jej oczach zobaczyłam iskrę determinacji. Wiem co miała na myśli. Nie chodziło tylko o zwykły lacrosse. Ian najbardziej bał się, że przemieni się na boisku. Tak, wiemy o wilkołakach i reszcie. Rodzice powiedzieli nam o tym jakiś rok temu i choć naszym zdaniem powinni zrobić to wcześniej to nie miałyśmy do nich żalu. Są najlepszymi rodzicami na świecie, a skoro uważali, że to dobry moment to nie rozmyślałam nad tym. Z resztą zagłębianie się w ten temat sprawia, że wariuje. Obie wariujemy. Zwłaszcza, gdy mam te sny. O nich też mi powiedzieli. Podczas snu widzę przeszłe wydarzenia, choć nie wiem dlaczego, a rodzice nie zamierzali mi tego wyjawić lub po prostu nie widzieli.
Zawsze byliśmy blisko z chłopakami i Ally, ale od kiedy znamy prawdę to jesteśmy niczym stado. Nierozłączni i wspieramy ich podczas pełni. Wujek Scott uczy chłopaków panowania nad przemianą, ale mimo szczerych chęci wujka Ian wciąż ma z tym problem. Dlatego widziałam, że musimy przy nim być. Jesteśmy jego kotwicą.
- Okej, będziemy.- rzuciłam, na co Madi uśmiechnęła się szczerze i ruszyła na lekcje.- Ale jeśli wspomnisz o chłopakach to nakopie ci do tyłka.- wyszeptałam do Ally, która zaśmiała się pod nosem.
- Powinnaś sobie kogoś znaleźć.
- Sama se kogoś znajdź. Mi nie zależy na chłopakach.- odpowiedziałam zatrzymując się przed szafką.
- Ja już kogoś mam na oku.- powiedziała, na co ja odwróciłam się w jej stronę.
- Kogo?- spytałam zdziwiona.
- Nie ważne.
- Nie powiesz mi?
- Jeszcze nie.- wyszeptała, a ja wzruszyłam ramionami i zaczęłam wyjmować książki.
- W ogóle rodzice pracują do późna. Wpadasz na noc?
- Ty się jeszcze pytasz?- zaśmiała się.- Oczywiście, że tak.
- Świetnie.- rzuciłam zamykając szafkę, po czym skierowałyśmy się w stronę sali.- Zamówimy pizzę, albo chińszczyznę i obejrzymy jakiś film...- urwałam, gdy ktoś we mnie wbiegł, a moje książki i telefon wylądowały na podłodze.- Szlag.
- Przepraszam.- usłyszałam zakłopotany głos, po czym kucnęłam by pozbierać swoje rzeczy.
- Spoko.
- Nie, serio przepraszam.- mówił, a ja wstałam i spojrzałam na chłopaka, który we mnie wbiegł. Miał brązowe włosy i jasne oczy, które przyciągały uwagę.
- W porządku.- stwierdziłam posyłając mu miłe spojrzenie.- Zdarza się.
- Czyli nie podasz mnie na policję?
- Za co? Za nieuwagę i potrącenie mnie na szkolnym korytarzu?- spytałam sarkastycznie, a ten spojrzał na książkę, która przed chwilą leżała na ziemii.
- Za brak szacunku do nauk ścisłych.- stwierdził, na co ja lekko się uśmiechnęłam.
- Musimy już iść.- szturchnięła mnie Ally.
- Tak...nic się nie stało, serio. A co do policji to się zastanowię.- rzuciłam, po czym odwróciłam się do przyjaciółki i wraz z nią poszłyśmy na lekcje biologii.

- Niezłe ciacho z tego nowego, co nie?- wyszeptała, gdy nauczyciel zaczął pisać na tablicy dzisiejszy temat.
- Skup się na lekcji, bo znów oblejesz sprawdzian.- stwierdziłam, na co ta prychnęła. Po lekcji udałyśmy się na boisko, gdzie miał zacząć się trening i kwalifikacje do drużyny lacrosse.
- Liam!- zawołałam widząc przyjaciela na boisku. Ten zaczął się obracać, a my z Ally machałyśmy do niego, by ten nas zauważył. Po chwili nas dostrzegł i podbiegł do nas.
- Co tu robicie?- spytał obejmując każdą z nas.
- Kibicujemy wam. Tobie i Ianowi.- wyjaśniła Ally, na co ten uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach.
- Właśnie, gdzie Ian?- spytałam rozglądając się po boisku. Niestety zamiast znaleźć jego brata natrafiłam wzrokiem na chłopaka, który mnie potrącił na korytarzu.- O cholera.- wyszeptałam zakładając kaptur.
- Co ty robisz?- spytała Allison, na co ja kiwnęłam głową w stronę bruneta.- O proszę. Czyżby przeznaczenie?
- Cicho siedź.
- O kogo wam chodzi?- odezwał się nasz przyjaciel.
- Widzisz tamto ciacho przy bramce?- zaczęła temat Martin, na co ja posłałam jej mordujące spojrzenie.
- Tak, jest nowy. Zapoznałem się z nim i jest nawet spoko.- wyjaśnił nam.- A co?
- Miałam z nim mały incydent na korytarzu...- zaczęłam, po czym wtrąciła się Ally.
- Wbiegł w nią, po czym zaczął flirtować.
- Nie prawda. Tylko zamienił parę zdań. Głównie przepraszając za wypadek.- wyjaśniłam, ale na ich twarzach dało się zobaczyć lekkie uśmiechy.- No co?
- Dlaczego się przed nim chowasz?- spytał Liam.
- Nie wiem...to będzie dziwne, że znów mnie spotyka. Pomyśli, że mam na jego punkcie obsesję czy coś.
- Jasne, może was zapoznam?- spytał zaskakując mnie przy tym.
- Chyba cię pogrzało.- wyszeptałam wściekła.
- No chodź.- dodał łapiąc mnie za rękę i ciągnąć na środek boiska.
- Liam! Liam, przestań.- mówiłam coraz ciszej, choć miałam ochotę na niego nawrzeszczeć. W końcu zatrzymaliśmy się przed chłopakiem z numerem 12.
- Hej, chce ci kogoś przestawić.- odezwał się McCall zwracając jego uwagę.- Moja przyjaciółka Heather.- na te słowa lekko się uśmiechnęłam czując, że się rumienie. Patrzyłam jak mój przyjaciel się oddala zostawiając mnie na pastwę korytarzowego napastnika.
- My się chyba znamy.- rzucił z uśmiechem.
- Nie za bardzo. Chyba, że uszczerbek na psychice traktujesz jako zapoznanie.- stwierdziłam, na co ten się zaśmiał.
- Racja. Will.- przedstawił się.
- Miło cię poznać, choć nie wiem, czy powinnam ci więcej o mnie mówić. Możesz być psychopatą, który mnie śledzi.
- Ja ciebie? To chyba ty śledzisz mnie. Chyba, że masz wytłumaczenie czemu tu jesteś.
- Wspieram Liama.
- Po co wsparcie dla kapitana drużyny?
- Wspieram też jego brata.
- Ma brata?
- Owszem. I zapewne powali cię na boisku.- stwierdziłam wzruszając ramionami.
- Wątpię, ale dzięki za szczerość.- rzucił z uśmiechem, który wręcz musiałam odwzajemnić. Zapanowała cisza, którą przerwał gwizdek trenera.
- Powinnam wrócić na miejsce.
- Racja, lepiej, żeby nikt cię nie powalił.
- Ty masz już w tym wprawę, więc powinnam się ciebie obawiać.
- Fakt, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że jestem tu nowy i nie odnajduje się w tej jakże zatłoczonej szkole.- mówił udając ofiarę.
- Przekonałeś mnie.
- Do czego?
- Nie wniosę na ciebie skargi w sprawie pogwałcenia prywatności książki od biologii.- odpowiedziałam znów wywołując u niego uśmiech. Obróciłam się i wróciłam na miejsce. Po chwili zaczął się trening.

Heeeeeejcia misiaczki ♥️🐻♥️
Nowy rozdział na poprawę humoru😊 mam nadzieję, że się podobał, bo mi bardzo

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz