Rozdział 77

293 28 7
                                    

W poniedziałek rodzice kazali mi iść do szkoły. Nie chciałam tam iść. Wolałam posiedzieć w szpitalu, w którym Maddie samodzielnie już oddychała i była w stanie rozmawiać. Niestety mama postanowiła, że powinnam pójść na lekcje, by się trochę oderwać od trudnej sytuacji z siostrą. Niechętnie się zgodziłam. Wujek Theo zaproponował, że mnie podwiezie, a przy okazji wpadnie do szpitala. Podróż minęła nam w ciszy. Byłam tak zmęczona ostatnimi dniami, że nie miałam siły rozmawiać. Bałam się też tego, co zastane w Beacon Hills High School. Po kłótni z Ally ta nie odpisała na żadną z moich wiadomości. Bałam się też, że spotkam Mike'a, że zaprowadzi mnie znów w jednostronne miejsce i...
Zatrzymaliśmy się przed budynkiem szkoły, jednak ja nie zareagowałam mając w głowie własne obawy.
- Heather?- odezwał się mój wujek.
- Hm?
- Jeśli chcesz to napiszę ci zwolnienie i wyskoczymy na pizzę, albo na burgery.- zaproponował, a ja się zawahałam.
- Obiecałam Liamowi, że przyjdę.- stwierdziłam smutno. Chciałam pójść na wagary, ale mogłam zrobić tego chłopakowi. On też nieźle oberwał w internecie za zdradzenie Allison.
- Jak chcesz. Ale wiesz, że nie mam planów na dziś. Jeśli coś się stanie... cokolwiek...nie będę pytał o szczegóły. Po prostu napisz, albo zadzwoń, a zabiorę cię na najpyszniejsze burgery.- powiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dzięki wujku.- rzuciłam, po czym cmoknęłam go w policzek i wyszłam z jego auta kierując się do szkoły. Zatrzymałam się przy swojej szafce szukając po kieszeniach kluczka do niej. Gdy tam go nie znałam, chwyciłam za torebkę i zaczęłam przeszukiwać jej wnętrze.- Cholera.- szepnęłam trąc skroń. Jak mogłam zapomnieć kluczyka do szafki? Na szczęście kilka metrów ode mnie zobaczyłam Liama, który wyciągnął rękę machając w moją stronę.- Czy można zacząć dzień jeszcze gorzej?- spytałam, gdy był już na wyciągnięcie ręki.
- Co się stało?- spytał zdziwiony.
- Zostawiłam klucz do szafki w domu.
- Tylko tyle? Przestań, mi się to zdarza nałogowo.- stwierdził obejmując mnie w biodrach. Położyłam głowę na jego ramieniu chcąc się uspokoić.- Nie chodzi o szafkę, prawda?
- Ally wciąż mi nie odpisała. A na forum szkoły obsmarowali cię i to przeze mnie.
- Heat, to nie twoja wina, że kilku idiotów chce zrobić z tego wielką sprawę. Przecież to normalna sytuacja, że chłopak zrywa z dziewczyną dla innej. Ja przynajmniej nie zdradzałem jej, a dowiedziała się dosyć szybko.
- Jasne, na urodzinach twojego brata i to za sprawą niedoszłego gwałciciela twojej nowej dziewczyny.- rzuciłam, a na słowo gwałciciel drgnął mi głos. Chłopak szybko to wyczuł i pogładził mnie po policzku.
- Nie myśl o nim.
- Nie myślę.- powiedziałam. Nie była to prawda. Od dwóch dni nie byłam w stanie zmyć z siebie brudu jaki czułam po tamtym incydencie. Wciąż czułam jego dłonie na moich udach, brzuchu. To było coś, czego nie dało się wymacać z pamięci.
- Schowaj rzeczy w mojej szafce.- zaproponował Liam obserwując mnie uważnie. Skierowaliśmy się do szafki, w której obydwoje schowaliśmy niepotrzebne rzeczy i kurtki.
- Dzięki.- powiedział, a ten uśmiechnął się.
- Wpadniesz dzisiaj na trening?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Będzie tam Will i Mike...- urwałam zdając sobie sprawę, że znów o nim mówię. Chłopak westchnął i podniósł brwi jakby chcąc mi to uświadomić.
- Nie myślisz już o nim?- spytał sarkastycznie, a ja wzruszyłam lekko ramionami. Na szczęście uratował mnie dzwonek na lekcje.- Spotkamy się na lunchu?
- Do zobaczenia.- rzuciłam muskając jego dłoń, po czym skierowałam się do sali matematycznej. Obok mojej ławki siedziała Ally, która na mój widok szybko wróciła wzrokiem do książki. Niepewnie usiadłam obok niej.- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale musimy o tym porozmawiać.- zaczęłam prawie szeptem.
- Nie nienawidzę cię.- odpowiedziała spokojnie, na co ja mówiąc łagodnie się zdziwiłam. Już uwierzyłam, że będzie dobrze, aż ta dodała.- Nie chcę cię dłużej znać.- po tych słowach wstała i przesiadła się na inne miejsce. Do oczu napłynęły mi łzy. Lekcja była ciężka. Nie mogłam się skupić po rozmowie z rudowłosą. Chciałam uciec z tej szkoły. I powinnam. Ale chciałam za wszelką cenę uwierzyć, że będzie dobrze. Dlatego jakoś dotrwałam do lunchu, na którym miałam spotkać się z Liamem. Chłopak zajął na miejsce przy stoliku na stołówce. Usiadłam naprzeciw niego przysłuchując się jego opowiadaniom o tym, jak jego kolega zrobił żart trenerowi.
- Trener był tak wściekły, że współczuję Samowi.- dokończył ze śmiechem, a ja zdołałam się na lekki uśmiech.- Co jest? Gadałaś z Ally?
- Można tak to nazwać. Powiedziała, że nie chce mnie znać, po czym się przesiadła. Nie wybaczy mi.
- Wybaczy. Przecież nie mogła mnie aż tak kochać, żeby gniewać się na ciebie całe życie.- prychnął, ale ja posłałam mu jednoznaczne spojrzenie.- Mogła?
- I to jak.- odpowiedziałam, a ten cicho przeklnął. Nagle podeszła do nas grupka uczniów. Wśród nich była znana mi z widzenia blondynka.
- Cześć. Możemy się dosiąść.- spytała grzecznie, na co wzruszyłam ramionami. Dziewczyna usadowiła się obok mnie, a jej znajomi przy Liamie.- Słyszałam co się stało na imprezie Iana. Głupia sytuacja.
- Racja.- rzuciłam bawiąc się widelcem zanurzonym w sałatce.
- To prawda? Jesteście razem?- spytała znów, a ja spojrzałam na Liama.
- Tak.- stwierdził z uśmiechem.
- Och, jak dobrze.- powiedziała szczerze łapiąc za sok z buraka.- Więc mogę zrobić to.- dodała i szybkim ruchem ręki wylała na mnie zawartość butelki. Odruchowo odskoczyłam na bok, ale było za późno by uniknąć cieczy. Tak samo zareagował Liam podnosząc się z ławki.
- Co ty robisz?!- krzyknęłam patrząc na bordową plamę na koszulce. W pomieszczeniu zapanowała prawie całkowita cisza, a oczy uczniów wpatrywały się w zaistniałą sytuację.- Zwariowałaś?!
- To za Allison.- odpowiedziała z kamienną twarzą.
- Nie chcemy takiej suki w naszej szkole.- warknęła jej koleżanka siedzącą dalej obok Liama.
- Zamknij się.- rzucił do niej mój chłopak.
- Coś ty powiedział mojej dziewczynie?- spytał jej obrońca.
- Słyszałeś, co właśnie powiedziała?
- Coś, o czym każdy w szkole myśli. Nikt nie lubi suk.- stwierdził, na co ja wstałam zabierając torebkę. Czułam, jak w oczy cisną mi się łzy, więc wolałam wyjść. Słyszałam, że Liam bije się z tamtym chłopakiem, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam uciec. Jak najdalej.

*Liam
Nagle Heather wstała i bez słowa skierowała się do wyjścia. Wyczułem, że jest jej przykro więc przywaliłem w jej obronie napakowanemu sąsiadowi ze stołówki. Kilka osób krzyknęło. Chłopak oddał mi ciosem w brzuch. Sportowcy z mojej drużyny zaczęli nas rozdzielać, aż w końcu podszedł do mnie William.
- Co ty robisz?- spytał trzymając mnie za ramiona.
- Zasłużył. Obraził Heather.- warknąłem.
- To co tu jeszcze robisz? Idź za nią.- powiedział wkurzonym tonem. Patrzyłem w jego oczy próbując pojąć o co mu chodzi, dlaczego mi to mówi.- No idź. Ona bardziej ciebie potrzebuje niż ten kretyn. Już swoje oberwał.- wyjaśnił spokojniej, więc bez słowa poklepałem go po ramieniu i wyszedłem za dziewczyną. Znalazłem ją na schodach na piętro. Siedziała skulona i zapłakana. Usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu pozwoliłem jej się wypłakać w moich ramionach. Nic co bym powiedział nie poprawiło by jej humoru, więc nawet nie próbowałem.
- Zrywam się. Nie dam rady tu wytrzymać do końca lekcji.- wyjaśniła w końcu patrząc mi w oczy. Gestem głowy dałem jej do zrozumienia, że ja rozumiem i pocałowałem ją w czoło.
- Zamówić ci taksówkę?- spytałem.
- Nie, napisałam już do wujka Theo. Ale dzięki. I dzięki, że stanąłeś w mojej obronie.- powiedziała smutno.
- Zawsze to robię.- stwierdziłem, a ta przytaknęła. Odprowadziłem ją na parking, po czym wróciłem na lekcje.


Napiszcie koniecznie jak podoba wam się nowy rozdziałek i dobranoc♥️😴

Remember I still love You | StilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz