//31//

5.9K 312 375
                                    

Byłem mu wdzięczny. Za to, że siedział ze mną dopóki się nie uspokoiłem, nie przestałem płakać, za to, że wysłuchał mnie i siedzi ze mną, mimo że wcale nie musi.

- Jisungie, a nie chodziłeś z tymi problemami do psychiatry? - szepnął niepewnie, dalej przytulając mnie.

- Ch-chodziłem, ale to tylko przez dwie wizyty, jeszcze jak mieszkałem przez kilka tygodni w Incheon. Wtedy byłem jeszcze w gorszym stanie, niż teraz, to było jakiś tydzień po tym, gdy o tym wszystkim dowiedzieli się rodzice. - westchnąłem. - Czy... To co Ci powiedziałem... Zmienia coś między nami? - szepnąłem i wytarłem ostatnia samotną łezkę płynąca po moim policzku.

- Na pewno nic nie zniszczy. - uśmiechnął się do mnie pocieszająco - Myślę, że może nas tylko bardziej zbliżyć do siebie. I jeśli coś się dzieje to mów mi odrazu i dzwoń kiedy tylko będziesz czuł się źle. Nieważne, która godzina, zawsze możesz do mnie zadzwonić.

- Hyung, ja nie chce obarczać cię swoimi problemami...

- Jisungie, czy my nie jesteśmy przypadkiem przyjaciółmi? - chwilę patrzyłem na niego zszokowany, jednak po chwili kiwnąłem głową. - Ja chcę, żebyś ty wiedział, że chce być dla ciebie podparciem. Chcę, żebyś wiedział, że masz mnie i zrobię wszystko, żebyś mógłbyś być szczęśliwy.

- A-ale czem-

- Bo mi na tobie zależy Sungie.

Dopiero po tych słowach doszło do mnie co tak naprawdę dla niego znaczę. Znaczę wiele. Że nie jestem dla niego byle kim. Dopiero doszło to do mnie, mimo, że ciągle to okazywał, troszczył się, zamartwiał, pocieszał, a w mojej głowie ciągle tkwił obraz tego, że tak naprawdę nie znaczę dla niego tak dużo, jestem zwykłym kumplem do rozmowy. Znowu rzuciłem się na niego jak głupi, lekko uśmiechając się przez łzy.

- Aj Jisungie. - szepnął, również przytulając mnie mocno. - Wiesz, jest już dość późno, a reszta pewnie stwierdziła, że zostaną na nocowanie. A co z tobą Hannie? Chodzi mi o te tabletki. - zapytał, na chwilę odsuwając się ode mnie. I to w tym wszystkim jest najgorsze. Że nie mogę czerpać radości i korzystać z danej rzeczy w pełni. Westchnąłem ciężko i odwróciłem wzrok.

- Chciałbym zostać, ale nie mam tabletek. - szepnąłem smutny, przyglądając się hyungowi. Nie opłacało się już wracać do domu tylko po nie i też obaj nie mieliśmy na to siły.

- Chciałbym, żebyś został. - wtulił mnie w siebie, jedna z moich dłoni delikatnie biorąc w tą swoją. Dziś był dzień jego urodzin, więc naprawdę chciałem, żeby wszystko szło tak jak po jego myśli. Żeby był zadowolony...

- Pamiętasz, te jedne nocowanie u mnie? Wtedy brałem tabletkę i nie mogłem zasnąć... A zasnąłem dopiero... P-przy tobie hyung... Znaczy r-rozumiesz... - szepnąłem nieśmiało i delikatnie uśmiechnąłem się do niego.

- Rozumiem, rozumiem. Czego ty się tak wstydzisz, Hannie. - zaśmiał się, głaszcząc mnie po boku, a ja ułożyłem swoją głowę na jego ramienu. Czasem czuje się jakbyśmy byli dla siebie kimś więcej, co chyba to nie jest możliwe. Czemu myślę o czymś takim... - Nie jest ci zimno?

- Odrobinę, możemy już wracać do chłopaków, a ja jeszcze zadzwonię i powiem mamie, że zostaje? - zapytałem, podnosząc głowę na starszego chłopaka.

- Twoja mama ci pozwoli? - zapytał z uśmiechem.

- Skoro wie, że jesteśmy u ciebie to napewno, ale raczej będzie się martwić o to czy zasnę. - szepnąłem, bawiąc się nieśmiało jego dłonią.

- W razie co, możesz dać mi swoją mamę do telefonu. Pani Han nie będzie zła za to, że wiem o tym wszystkim?

- J-ja ci zaufałem i moja mama napewno to zrozumie. Raczej nie powinna. - szepnąłem i złapałem go za dłoń, wstając z ławki. - Wracajmy już, zamarznę tu hyung. - zaśmiałem się i razem wróciliśmy do pokoju, zastając śpiących chłopaków.

Obaj przenieśliśmy wzrok na dwójkę naszych przyjaciół, leżących w swoich objęciach, na co uśmiechnąłem się.

- Felek chyba będzie piszczał z radości, jak zobaczy to zdjęcie. - szepnąłem z uśmiechem i zchowałem telefon do kieszeni moich dresów, gdy już zrobiłem zdjęcie. Spojrzałem jeszcze na obie nasze dłonie splecione ze sobą i odrazu zaczerwieniłem się.
Minho wyłączył telewizor i z uśmiechem pociągnął mnie za dłoń na górę do swojego pokoju.

- Dam ci jakieś ciuchy na przebranie, ale nie mam nic w twoim rozmiarze. - usiadłem na łóżko, w ciemnym pokoju starszego, który oświetlał tylko blask księżyca. Wyciągnąłem telefon i stwierdziłem, że zadzwonię do mamy, żeby chociaż nie martwiła się.

- H-halo mamo?

- Cześć Jisungie i jak minęło przyjęcie?

- Było naprawdę fajnie, tak mi się wydaje... M-mamo? Czy ja mógłbym zostać na noc u Minho hyunga? Wszyscy zostali... - szepnąłem, zdenerwowany zacząłem wiercić nogami i zaznaczać szlaczki na podłodze.

- Sungie, ale masz tabletki ze sobą?

- Nie... Ale to tylko jeden raz. Najwyżej nie zasnę... Proszę.

- Sungie, wiesz, że to nie tak, że nie chce Ci pozwolić. Ale tu chodzi o to, że będziesz jutro przemęczony jak nie zmrużysz oka i nie masz też ciuchów.

- Minho hyung powiedział, że pożyczy mi piżamę... Jutro jak wrócę do domu położę się spać... - powiedziałem błagalnym głosem. Wiedziałem, że mama chciała po prostu dla mnie jak najlepiej. Hyung znalazł się obok mnie, otulając jednym ramieniem, na który ułożyłem głowę.

- No dobrze, przekaż jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla Minho. - powiedziała pogodnie, na co uśmiechnąłem się.

- Dziękuję i przekażę. Dobranoc.

- Dobranoc Jisungie.

- I jak? - podniosłem głowę na Minho hyunga i uśmiechnąłem się. - Czyli możesz. Cieszę się bardzo.

- Ja też i-i moja mama jeszcze raz życzy wszystkiego najlepszego. - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po włosach. - Jak spędzamy razem czas, mam wrażenie, że nic nie miało miejsca. Czuję się szczęśliwy... Jakbym mógł na spokojnie robić wszystko bez żadnych zmartwień i nie musiał się denerwować...

- To chyba dobrze? Cieszę się, że jesteś szczęśliwszy z nami. - szepnął, odkładając wybrane ubrania na moje kolana.

- J-ja mówię głównie... o-o czasie spędzonym z tobą... - mruknąłem nieśmiało, zaczynając bawić się palcami ze zdenerwowania. Nie kłamałem. Naprawdę było w naszej relacji coś takiego, że cieszyłem się z samej jego obecności, z tych czułości, którymi mnie zasypywał. Nie raz nawet mi ich brakowało. I jeszcze ten całus...jejku.

- Ja też czuję się szczęśliwszy przy tobie. - westchnął i mocniej przytulił, a ja rozpływałem się przez tak mile uczucie. - Jeśli chcesz możesz się przebrać tutaj, a ja pójdę do łazienki. - hyung wyszedł, zabierając ze sobą swoją piżamę, a ja zacząłem przebierać się w szare dresy, jakiś biały t-shirt i dużą fioletową bluzę. Spojrzałem w duże lustro na szafie i zaśmiałem się pod nosem.

- Wiem, że jest o wiele za duże na ciebie, ale naprawdę nie mam nic mniejszego. I wyglądasz w tym uroczo. - zaśmiał się, gdy wchodził do pokoju i odrazu po tym znalazł się przy mnie, przytulając od tyłu i kładąc głowę na moje ramię. - Dziękuję za takie urodziny. Nigdy chyba nie spędziłem tego dnia tak miło.

- Przestań już dziękować, hyung. - westchnąłem uśmiechnięty i bardziej wtuliłem się w niego, przymykając oczy.

- Idziemy spać? - zapytał i zaraz po tym złapał mnie na ręce i ze śmiechem ruszył, odkładając mnie na łóżko. Okrył nas kołdrą, kładąc się na przeciwko mnie, na co lekko się uśmiechnąłem.

- Mógłbyś mnie przytulić? - zapytałem niepewnie, zaraz po tym poczułem duże dłonie, przyciągające mnie bliżej siebie. - Dobranoc hyung.

- Dobranoc Jisungie. - szepnął, a ja całkowicie rozluźniłem się. Czułem się dobrze, czułem się bezpiecznie, czułem, że mogę odpocząć. Najważniejsze było to, że przy nim czułem, że tak naprawdę niczego nigdy nie było.

`、ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ`、ヽ

Ostatnio myślałam nad takim mini maratonikiem z okazji moich urodzin za jakieś dwa tygodnie. Chcielibyście? 🐱

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz