- H-hyung idziemy już?- usłyszałem cichy głos Hana, na który od razu odwróciłem się w jego stronę.
Przytaknąłem mu i podziękowałem pani Han. Założyłem moja dżinsową kurtkę i czarne buty, biorąc przy okazji plecak. Gdy tylko młodszy nałożył na siebie czarna puchową kurtkę, szalik w kratę i buty, obaj pożegnaliśmy się z panią Han i wyszliśmy z domu.- Wyspałeś się? - zapytałem, w końcu wczoraj pisaliśmy do późna.
- Yhm... Wiesz, nie spodziewałem się, że po mnie zajdziesz... I przepraszam jeśli mama wypytywała ciebie o przeróżne rzeczy. - dodał zakłopotany.
- Nie, pani Han jest naprawdę miła, ale mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Hyung, nie przeszkadzasz, ja lubię spędzać... Z tobą czas, mimo że znamy się tak krótko i po prostu dziwi mnie to, że ciebie nie nudzę... Bo nie nudzę, pra-wda? - Jisung wypalił wszystko na jednym wdechu, po czym spojrzał na mnie z nadzieją.
Uśmiechnąłem się na samą wypowiedź młodszego. Zrobiło mi się ciepło na sercu, że też mnie polubił.
Wyciągnąłem rękę w jego stronę i po praz kolejny dziś, potargalem jego włosy. Pewnie tego nie lubi...- Przestań hyung... -
Jisung zachichotal cicho, przez co jeszcze bardziej zrobiło się ciepło. W końcu Han uniósł głowę w moja stronę z tak ładnym uśmiechem i to właśnie zdziwiło mnie najbardziej. Tym razem poczułem, jakby był naprawdę szczęśliwy i uśmiechał się z prawdziwą radością w oczach.- Wiesz, że ślicznie wyglądasz z uśmiechem. - stałem tak chwilę, ale gdy zorientowałem się, co powiedziałem, myślałem, że strzele sobie w twarz.
Jisungie tylko odwrócił wzrok w drugą stronę, wyraźnie zawstydzony moimi słowami.Jisung
- N-nie prawda... - odwróciłem wzrok i zaprzeczyłem. Czemu on musiał mnie tak strasznie zawstydzać?
- Prawda. - powiedział stanowczo, a ja jeszcze bardziej speszyłem się. - Wyglądasz jak truskawka.
- Hyuung! - przeciągnąłem i lekko uderzyłem go w bark, dalej uśmiechając się do niego jak głupi, co on również odwzajemnił.
- No, już, już. - powiedział dalej śmiejąc się. Przez pewien czas szliśmy w ciszy. O dziwo dziś nie miało padać, więc nie brałem ze sobą parasola. Co nie zmienia faktu, że na podwórku było dosyć chłodno, a mnie przechodziły lekkie dreszcze. Poczułem te dziwne swędzenie w nosie, po którym dwa razy kichnąłem.
- Na zdrowie. - hyung przystał razem ze mną i zaczął mocniej owijać szalik wokół mojej szyi, a ja tylko stałem jak wryty wpatrując się w to, co robi - Nie jest ci zimno?
- Nie, dziękuję..
- Napewno? - zapytał troskliwie, a ja nie mogłem już dalej kłamać. Odwróciłem wzrok, a starszy jakby od razu wiedział, o co chodzi. - Musisz mi mówić jak jest, nie chce żebyś był chory.
Hyung jednym ruchem wyjął moje dłonie z kieszeni, wyciągając z tych swoich czarne rękawiczki i nakładając mi je.
Stałem tak i patrzyłem, jak starszy ściąga plecak i swoją kurtke, która po chwili przewiesił mi na ramionach.- Hyung, będzie ci zimno... - starszy jeszcze raz poprawił mi szalik, uśmiechając się.
- Nie będzie, nie martw się. - nie chciałem się już spierać, więc po prostu ruszyliśmy dalej.
Nie mogłem oprzeć się, gdy po drodze zauważyłem kotka, siedzącego przy jednym z drzew.
Zacząłem powoli podchodzić, a gdy już znalazłem się blisko niego, przykucnąłem i zacząłem cicho wołać zwierzaka, jak każde małe dziecko na widok takiego futrzaka. Już po chwili kociak podszedł do mnie, więc powoli głaskałem go po futerku. Jaki mięciutki...- Muszę pokazać ci moje dzieci, Na pewno by ciebie polubili. - usłyszałem głos hyunga, który po chwili znalazł sie przy mnie również głaszcząc kotka. Domyśliłem się, że chodzi mu o jego 3 pociechy, których jednego ze spacerów pokazywał mi zdjęcia.
- Tak myślisz? - zapytałem.
- Yhm, ciebie raczej nie da rady nie polubić. - uśmiechnął się w moja stronę, co mnie po raz kolejny zawstydziło.
`、ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ`、ヽ
CZYTASZ
o u r r a i n y d a y s minsung
FanfictionJisung w końcu decyduje się po kilku miesiącach na powrót do szkolnego nauczania, zaczynając tym samym liceum, co nie jest jedną z łatwiejszych rzeczy dla niego przez pryzmat okropnych wspomnień związanych z jego gimnazjum. Jednak mimo strachu przed...