//68//

4K 228 147
                                    

Przekręciłem się na drugi bok kanapy z cichym westchnięciem, a sam koc, którym byłem przykryty odsłaniał mi pół nóg. Ale najwyraźniej sam sobie na to zasłużyłem, a nawet gdybym mógł spać na wygodnym łóżku nie sprawiłoby to, że zmrużyłbym oko nawet na pół godziny.

Jestem kompletnie rozdarty i ciągle myślę o tym, co zrobiłem, że tak bardzo płakał. Mówił, że kocha te wszystkie czułości, ale po tym kryło się jakieś "ale", które nawet nie dane było usłyszeć. Nie jestem jednak zły na niego nawet trochę. Nie jestem w stanie, a to na siebie cały czas się gniewam. Najbardziej boli to, że nie mam pojęcia, co mogłem zrobić, że jest w takim stanie.

Od pory wyjścia z pokoju ani razu nie byłem w swoim pokoju, w którym zostawiłem Ji. Jedynie, co chwilę sprawdzałem przy drzwiach, czy dalej płaczę, bo moja obecność i tak by mu nie pomogła, skoro coś narobiłem.
I niestety dalej słyszałem cichy szloch spod drzwi.

Bolało mnie to, że byłem taki bezradny i tyle razy chciałem przyjść do niego, po prostu z całej siły go uścisnąć, pocałować, ale sprawiłbym, że byłoby tylko gorzej.

Spojrzałem na zegarek mojego telefonu, który wskazywał już prawie trzecią, a ja od razu wygasiłem telefon przez jasność ekranu.
Panele nieprzyjemnie skrzypnęły pod moim ciężarem, gdy postanowiłem ruszyć zmęczony po coś do picia do  kuchni, przed tym na chwilę zatrzymując się przy drzwiach mojego pokoju, nie słysząc z niego już szlochu, więc ponownie ruszyłem dalej. Tylko, że nawet głupi brak szlochu nie sprawiał, że czułem się lepiej i myślałem, że jakkolwiek Han poczuł się tak. Wiedziałem, że z pewnością bardzo przeżywa i ciężko mu się uspokoić.

Zaparzyłem sobie kawę, skoro i tak nie mogę zasnąć, to nie będzie żadnym problemem. Pewnie, gdybym teraz spał z Sungim i obudziłbym się, to nawet nie myślałbym o wstaniu z łóżka, skupiając się na przytulaniu mojej miłości.

Zabrałem kawę do pokoju, uważając by nie potknąć się niefortunnie w tych ciemnościach, bo z pewnością nie poprawiłoby mi to humoru. Z resztą, gdyby los zesłałby na mnie pecha, to byłbym nawet wdzięczny, bo za coś mi się najwyraźniej należy.

Usiadłem na kanapie w ciemnym salonie, spoglądając na beżowe ściany bez żadnych większych celów. Cokolwiek bym nie zrobił nie sprawi, że zasnę, bo za bardzo zamartwiam się tym, co dzieje się z Sungim.

- Nie pij kawy, proszę... Jest środek nocy... - wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem szept mojej miłości, która stała w progu drzwi, cała owinięta kołdrą, lekko pociągając noskiem.
Cały czas przyglądałem się mu smutno, gdy w końcu podszedł do mnie i przysiadł obok na kanapie, o której niewygodzie zdążyłem się przekonać.

Uśmiechnął się do mnie słabo, gdy zabrał z moich dłoni kubek napoju, odstawiając go na ławę przed nami, po czym podsunął się troszkę bliżej, by nakryć mnie kocem, a ja dalej siedziałem nieruchomo. Chciałbym go przytulić, ale nie wiem, czy mi na to pozwoli...

- Przepraszam, że nie przyszedłem do ciebie pierwszy... Po prostu ja boję się, że przez to, że nie mam pojęcia, co narobiłem, zbliżenie się do ciebie będzie jeszcze gorsze. Że będzie ci niekomfortowo... - powiedziałem cicho, czując jak w końcu Sungie delikatnie otula moją szyję rączkami, ale dalej nie zrobiłem nic. - Mogę ciebie przytulić? - dopytałem niepewnie.

- Przytul mnie... Z-zimno mi, gdy nie śpimy razem... - wyszeptał, przez co delikatnie się uśmiechnąłem i mocno uścisnąłem go, dalej opierając się plecami o kanapę. - To ja narobiłem problemu, ale i tak cały czas sprawdzałeś, czy nie płacze, prawda? - zacisnął dłonie na mojej koszulce, na co tylko bardziej się  uśmiechnąłem.

- Skąd wiesz? - zapytałem ciekawsko, na co odsunął się delikatnie, by spojrzeć mi na twarz zmęczony.

- Słyszałem, jak ciągle chodziłeś i zatrzymywałeś się przy drzwiach... A później na chwilę odchodziłeś i tak w kółko. - westchnął smutno, przejeżdżając dłonią po moim policzku, w którą leniwie się wtuliłem. To był tylko głupi brak przez kilka godzin nocy, a czuje, jakby nie był blisko mnie przez co najmniej miesiące. - Przepraszam, że tak się zachowałem... Nawet nie porozmawiałem z tobą o tym, co mnie tak bardzo stresuje, czego się boję... Przepraszam za to, że kopnąłem ciebie wtedy, że przeze mnie musiałeś trudzić się na kanapie, nawet we własnym domku...

- Najwyraźniej za to, co zrobiłem powinienem dostać jeszcze gorszą karę niż tylko spanie na kanapie. Czego tak bardzo się boisz? Proszę, powiedz mi, a ja już więcej nic z tego nie zrobię... - Ji położył moją dłoń na jego talii, która początkowo z przyzyczajenia się tam znalazła, ale od razu zabrałem ją na materiał koca.

- Nic nie zrobiłeś... Ja po prostu... - nerwowo schował za ucho pasemkę włosów, odsuwając się bardziej. Widziałem, że nad czymś się zastanawia, więc nie pośpieszałem go, tylko uważnie czekałem aż zacznie, dając mu dłoń, by nie zaciskał paznokci na tej swojej.

- Powolutku... Mamy czas. - uśmiechnąłem się delikatnie, by również on wykrzywił usta w nieśmiałym uśmieszku, który sprawił, że ponownie poczułem ciepło w środku. I, mimo że dawałem mu znać, że nic nas nie pospiesza, to ciągle martwiłem się w środku, o co tak naprawdę chodzi...

- Gdybym powiedział ci od razu, to nic by nie miało miejsca, ale to dziwny temat... Nocowałem kilka dni temu u Seungmina z chłopcami i przy robieniu babeczek trochę z nimi rozmawiałem... Znaczy bardziej z Seungminnim o-o tobie i Chanie hyungu... - usiadłem wygodniej, by dalej kontynuował, bo niebardzo wiedziałem do czego zmierza. - W-wiesz... Że Seungminnie kochał się z Chanem hyungiem? - dopytał szybko, bawiąc się palcami mojej dłoni, na co pokręciłem głową.

- Nie wiedziałem, ale kochanie, czy o to tu chodzi? Tego się boisz? - zapytałem już o wiele spokojniejszy, na co cały spanikowany pokiwał głową.

- B-bo jesteśmy ze sobą już dość długo, a ty jesteś już praktycznie dorosłym mężczyzną i stresuję się, bo może ty tego chcesz, a ja nie daje ci tyle... - przełknął ciężko ślinę, nawet na sekundę nie spoglądając na mnie. Widzę, jak bardzo panikuje, bo to dość zawstydzający temat, ale nie chce mu przerywać. Chciałbym wiedzieć wszystko czego się obawia... - B-bałem się, że ty chcesz to dzisiaj zrobić, gdy wtedy zaciągnąłeś mnie na swoje łóżko... Ale ja chyba nie jestem gotowy... Przepraszam, że nie jestem w stanie ciebie zadowolić, ż-ze jestem taki wstydliwy...

- Sungie, spójrz na mnie w końcu. - uśmiechnąłem się do niego łagodnie, na co nareszcie spojrzał na mnie, ponownie znajdując się trochę bliżej mnie. - Posłuchaj mnie teraz, dobrze? Nie ma co się pospieszać... Znajdzie się odpowiedni czas i pora, gdy to w końcu nastąpi, ale tak samo z siebie. Taki czas, w którym obaj będziemy gotowi, taki czas tylko dla nas, ale nie chcę byś bał się czegokolwiek związanego ze mną... To nie jest tak, że przez to, że jestem praktycznie pelnoletni od razu jestem niewyżytym chłopem, wiesz? - parsknął śmiechem cichutko, na co sam uśmiechnąłem się  lekko.

- Nie o to mi chodziło... Nie myślę tak przecież. - dodał zażenowany.

- Przecież żartuję, ale chce przez to powiedzieć, że nie liczę przez nasze zbliżenia na seks. Po prostu ciebie kocham, a na to sam przyjdzie odpowiedni moment. - Sungie przytulił mnie nagle, na co westchnąłem i sam przytuliłem go równie mocno. - I ty codziennie mnie zachwycasz, nie tylko zadowalasz. Zawsze znajdę coś nowego w tobie, co sprawia, że okropnie skręca mnie w brzuchu, ale nie mówię tego na głos, bo to chyba trochę zawstydzające. Jestem słaby w te klocki...

- Nie, właśnie jest inaczej... Przez to, że tak często nie mówisz o takich rzeczach, to gdy przyjdzie taka okazja to takie piękne... - odsunął się, wstając z kanapy z kołdrą i wyciągnął do mnie rączkę z uśmiechem. - M-minnie... Śpijmy razem, potrzebuje twoich uścisków... - złapałem za jego dłoń i zabrałem koce, by móc po chwili rozłożyć się w wygodnym łóżku tuż przy mojej miłości.

Ji odwrócił się do mnie twarzą z nieśmiałym uśmiechem, na co zajrzałem na niego pytającym wzrokiem. Sungie po prostu przysunął się bliżej, kładąc ze skupieniem moją dłoń na jego biodrach, by mógł przysunąć się jeszcze bliżej mnie.

- Nie chce, byś bał się mnie teraz dotykać... Wszystko jest już dobrze... - wydukał nieśmiało, więc pocałowałem go krótko na dobranoc, przez co uśmiechnął się zawstydzony, zatapiając głowę w moim torsie. - Nie odpowiedziałem ci wtedy, ale też ciebie kocham... Dobranoc Minnie...

- Dobranoc.

ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ

Miłego dnia<33

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz