//35//

5.7K 310 288
                                    

Po czasie cały stres zeszedł ze mnie, gdy zmierzaliśmy w nieznanym mi kierunku. Chyba nie denerwowałem się tak tym gdzie idziemy, a bardziej tą nagłą propozycją o spotkanie. Chociaż finalnie szedłem uśmiechnięty trzymając w moich dłoniach dużego misia, a drugą dalej mając w tej hyunga. Powoli kierowaliśmy się uliczkami Seulu, gdy moim oczom ukazał się oświecony światełkami diabelski młyn.

- Wesołe miasteczko!? - zapytałem podekscytowany, na co hyung tylko kiwnął głową z uśmiechem, a ja pisnąłem uradowany. Nigdy nie byłem w takim miejscu, chyba po prostu nie było okazji, a zawsze chciałem skorzystać ze wszystkich atrakcji.

- Tylko jest problem. - spojrzał na mnie i zatrzymał się. - Tam będzie pewnie trochę ludzi i czy dasz radę. W sensie ja nie chce, żebyś czuł się źle. - uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

- Z-zawsze można spróbować... - uścisnąłem jego dłoń mocniej - A-ale skoro jesteś przy mnie... - szepnąłem nieśmiało.

- Jeśli coś by się działo, powiedz mi odrazu, dobrze? - spojrzałem na niego z nieśmiałym uśmiechem i pociągnąłem go za dłoń, zaczynając biec w stronę miasteczka. - Ale Sungie czekaj!

°°°

Dopiero teraz doszło do mnie jak dużo ludzi jest tutaj. Krzyki dzieci, pewno szeptów wokół, każde przypadkowe przepchnięcia osób. Wszystko zaczynało się kłębić w mojej głowie. Zacisnąłem mocno dłonie na dużym pluszowym misiu. Źle mi...

- Sungie, Sungie! - starszy złapał za moje policzki i podniósł moją głowę tak, że spotkała się ona ze zmartwionym wzrokiem hyunga. - Jeśli chcesz możemy pójść gdzie indziej...

- Ale przecież dopiero co kupiłeś bilety... - westchnąłem przerażony, czym jeszcze bardziej go zmartwiłem, bo ten mnie przytulił. Spokój. Cisza. Głos jego spokojnie bijącego serduszka i szeptu starszego. Czy to głupie, że przy nim tak po prostu wszystko znikało? Że potrafiłem zapomnieć, zatapiając się w tym co mówił hyung. Że czuję spokój. - To dziwne, że potrafię przytulić się do ciebie i poczuć się lepiej... - szepnąłem, otulając jego szyję.

- To chyba dobrze, co? Chcesz stąd iść?

- Chciałbym zostać... - westchnąłem, na co on odsunął mnie delikatnie od siebie.

- Jeśli dalej będę trzymał cię za dłoń, będziesz wiedział, że masz mnie ciągle ze sobą. - szeroko uśmiechnął się do mnie i złapał szczelnie za moją dłoń, na co delikatnie uśmiechnąłem się. - Skorzystamy ze wszystkich atrakcji. I nie myśl o tym ile ludzi jest wokół nas.

Zacisnąłem palce na jego dłoni i powoli poszliśmy zwiedzać wszystkie atrakcje. Od diabelskiego młynu, w którym ciągle przytulałem się do hyunga przez lęk wysokości, aż po wygrane na jakiś konkursach malutkie pluszaki, które każde dawał mi. Zasiadłem do oddalonego stolika razem z hyungiem, popijając gorąca czekoladę, która nam kupił.

- Było naprawdę fajnie... - szepnąłem z uśmiechem, a ten poprawił mi szalik i dopinając zamek od kurtki.

- Cieszę się, ale chciałbym dziś cię jeszcze gdzieś zabrać. O ile jeszcze nie zmarzłeś.

- Troszkę mi zimno w dłonie, ale ogólnie wszystko jest w porządku. -
upiłem łyk gorącego napoju, który rozniósł przyjemne ciepło po moim brzuchu.

- Czyli możemy już iść? Zwiedziliśmy chyba wszystko. A jest już wystarczająco ciemno, abym mógł tam z tobą pójść.

- Ciemno? Chcesz mnie porwać hyung? - obaj parsknęliśmy śmiechem.

- Jeśli mi pozwolisz. Nie zrobię nic czego ty byś nie chciał. - zaśmiał się i obaj skierowaliśmy się w stronę wyjścia. - A tak naprawdę to po prostu wygląda o wiele lepiej, gdy jest ciemno.

- Wierzę ci. A mogę zapytać czy to daleko? - spojrzałem na dalej splecione nasze dłonie, ciesząc się jak głupi.

- Tylko trochę, ale podjedziemy kilka przystanków autobusem. Właśnie jedzie, chodź! - hyung pociągnął mnie za dłoń i obaj pobiegliśmy na przystanek, aby zdążyć wsiąść do autobusu.

- Hyung! Pogubię pluszaki! - zaśmiałem się i obaj zdążyliśmy wsiąść do autobusu.

Z przystanku na przystanek coraz bardziej ciekawiło mnie, gdzie jedziemy. I do tego musiało być ciemno. Mówiąc szczerze hyung był nieprzewidywalny i naprawdę miałem kompletną pustkę w głowie co by to mogło być. W końcu na pewnym przystanku wysiedliśmy razem i zaraz po tym, moje oczy zostały zasłonięte szalikiem starszego.

- Hyung? - szepnąłem zdenerwowany.

- Ufasz mi, prawda? - poczułem jak ponownie łapie mnie za dłoń, a drugą kładzie na boim barku.

- A-ale hyung prowadź mnie tak, żebym się nie wywrócił, dobrze?

- Dobrze, dobrze.

W końcu poczułem pod nogami jak chodnik zamienia się w piaskową drogę, wokół której czułem jak długa trawa obija mi się o kostki.

- To tutaj. - moim oczom ukazała się śliczna kwiecista łąka, obok której znajdowało się małe jeziorko, w którym odbijał się księżyc. W oddali można było zobaczyć domki mieszkańców, oświecających swoje pokoje żółtymi światłami. Ślicznie.
- Mogę Ci coś pokazać? - spojrzałem na hyunga z uśmiechem. Zaraz po tym chwycił kamień w dłoń i wyrzucił go gdzieś w trawę polany, z której po chwili wyleciały świetliki. Wszystko było naprawdę śliczne i nawet sam nie miałem pojęcia o takich miejscach jak te.

- Wow... - przeciągnąłem, przypatrując się świetlikom, które zdążyły już rozlecieć się wokół nas. - Tu jest ślicznie... I to bardzo...

- Wiem, że to nic niesamowitego, ale chciałem cię tu zabrać. Pomyślałem, że Ci się spodoba i chyba wyszło. - nerwowo zaśmiał się, na co szeroko uśmiechnąłem się.

- Yhm. - pokręciłem przecząco głową. - Jest ślicznie. Serio mówię. Chciałbym przyjść tu w lato i moc sobie odpocząć w spokoju.

- Czyli już umówiliśmy się na czerwiec?

- Jeśli tylko chcesz. Możemy już wracać, jest już trochę późno. - spojrzałem na telefon, który wskazywał już 19, a jutro była szkoła, więc obaj stwierdziliśmy, że już powoli czas wracać. Z naszym fartem trafiliśmy na autobus powrotny. Byłem mu wdzięczny za tak miło spędzony czas i za wszystko. Za cały dzisiejszy dzień. Wiem, że chciał mi podziękować za to z rodzicami, ale naprawdę zrobił za dużo.

- To papa Sungie. - powiedział, przytulając mnie, a ja biłem się z myślami. Może ja również odwdzięczę się tym samym czym on na urodzinach.

- D-ziękuję... - szepnąłem nieśmiało, składając krótkiego buziaka na jego policzku, po którym odrazu uciekłem do domu, zasłaniając swoją twarz. Jezu jaki wstyd...

`、ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ`、

Dobranoc💌

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz