//33//

5.6K 289 195
                                    

Minho

Miałem szczerą nadzieję, że akurat tego niedzielnego poranka wyśpię się za cały ten męczący tydzień, jednak ktoś dzwoniący do drzwi mojego domu nie do końca chciał jak ja. Przetarłem oczy i półprzytomnie ruszyłem do drzwi, aby sprawdzić kto to.

- Mamo? - zapytałem zdziwiony, gdy zauważyłem w drzwiach swoją mamę, która odrazu przytuliła mnie do siebie. - C-co wy tu robicie? - spojrzałem na ojca.

- Czemu nam nie powiedziałeś, że te wszystkie nasze wyjazdy ci przeszkadzają!? Ciągle myśleliśmy, że nie potrzebujesz nas, że Ci to nie przeszkadza. - westchnęła i złapała moja twarz w dłonie, a ja spojrzałem na nią zaskoczony.

- Ale skąd wy to wiecie?

- Wczoraj rano dzwonił do mnie twój przyjaciel. Ciągle mówił, że przeprasza za to, że dzwoni i mówił, że jest Ci źle z tym, że nie dzwonimy za często i nie przyjeżdżamy. Ciągle się jąkał i wydawał się być strasznie uroczy. Ale nie pamiętam jak się nazywał... H... H... Han! - powiedziała, gdy oboje weszli do domu, a do mojej głowy naszła myśl z ostatniego poranka. Czyli Han tak naprawdę nie sprawdzał godziny tylko dzwonił do moich rodziców. - Nigdy nie słyszałam o Hanie, ale mówił jakby naprawdę się tym martwił, więc przyjechaliśmy.
Ja wolałam, żebyśmy o wszystkim się od ciebie dowiedzieli, jeśli z czymś ci źle.

- To porozmawiajmy w salonie. - westchnąłem i skierowałem się do salonu, w którym wszyscy usiedliśmy. - Będąc szczerym jest mi okropnie źle z tym, że w ogóle was nie ma. I ja wiem, że dużo pracujecie, żeby było mi w przyszłości dobrze, ale naprawdę mi brakuje kogokolwiek w tym domu. Ciągle siedziałem w nim sam, a gdy dochodzi do moich urodzin wy dzwonicie do mnie tydzień przed i mówicie o jakimś większym przelewem na konto... Ja tego nie chce. Ja naprawdę chciałbym... Żebym chociaż mógł czuć, że was mam. - zrezygnowany spojrzałem na mamę, która chyba była bliska płaczu po tym co powiedziałem. Nie chciałem doprowadzić ją do płaczu, ale przecież mówiłem tylko samą prawdę.
Bolącą raczej obie strony, prawdę.

- To nie tak, że my robiliśmy to specjalnie. Myśleliśmy, że nie chcesz, żebyśmy ciągle przyjeżdżali. - wreszcie odezwał się tata.

- Gdyby nie ten chłopiec pewnie byśmy o niczym nie wiedzieli. Chyba naprawdę jest twoim przyjacielem.

- Jest moim najlepszym. Nigdy nie spotkałem nikogo z tak dobrym serduchem. - uśmiechnąłem się pod nosem na samo wspomnienie o Jisungu. Jeśli to wszystko się ułoży, naprawdę będę musiał mu za wszystko podziękować.

- To dobrze. - uśmiechnęła się i przytuliła mnie. - Wiesz, nie wiem czy jesteś w stanie nam uwierzyć, ale spróbujemy przyjeżdżać częściej i dzwonić. I-i też naprawdę przepraszamy.

- Ja też powinienem przeprosić, byłem dla was oschły, bo myślałem, że po prostu was nie interesuje. Może już  miejmy to za sobą. - mama odsunęła mnie od siebie i potargała moje włosy. 

- Jeśli Ci to nie przeszkadza zostaniemy na cały tydzień tutaj. Wzięliśmy wolne i może uda nam się chociaż trochę spędzić razem czas. -  uśmiechnęła się do mnie razem z tatą i zaraz po tym na jej kolana wskoczyła ruda kotka. - Soonie! Jak ja ciebie dawno nie widziałam! Dorii. - przeciągnęła i zaczęła głaskać kotki.

- Nie to w porządku. Zostańcie. - uśmiechnąłem się i po krótkiej gadaninie z rodzicami, wróciłem na górę i pierwsze co zrobiłem to poszedłem wziąć prysznic i przebrać się. Musiałem wymyślić naprawdę dobre podziękowania dla młodszego. Nie dość, że ma swoje problemy, jeszcze obarcza się moimi i za wszelką cenę próbuje mi pomóc. Sungie z dnia na dzień jeszcze bardziej upewniał mnie w tym, że jest strasznie kochany. Musiałem wymyślić coś wystarczająco dobrego na podziękowania mu, boz a to cóż robił nie wystarczy zwykłe "dziękuję".
Nie chciałem zabierać go do kina, przez ostatni czas, zdążyliśmy być w nim już kilka razy, a w samym kinie nie było nic ciekawego do oglądania. Nocka z filmami też nie bardzo wchodziła w grę, bo jutro był poniedziałek i obaj musielibyśmy wstać do szkoły. Nie do końca wiedziałem co chciałem mu w zamian  dać za to wszystko co dla mnie zrobił. I to nie tak, że Sungie był wybredny, ale naprawdę chciałem mu podziękować z całego mojego serca. Chciałem, żeby wiedział, że jestem mu okropnie wdzięczny.
Po całym prysznicu ubrałem się i ruszyłem do pokoju, po czym rozłożyłem się na łóżku i zadzwoniłem do Sunga.

- M-Minho hyung? - uroczo zająkał się, na co szeroko uśmiechnąłem się.

- Dzień dobry Sungie. Wyspałeś się?

- Nie za bardzo. Nie mogłem zasnąć przez długi czas, ale nie jest najgorzej. A-a coś się stało?

- Możemy się dzisiaj spotkać? Potrzebuję i to ważne. Znaczy jeśli tylko chcesz? - westchnąłem, gładząc leżącą obok mnie kotkę.

- Ale nic się nie stało? Zrobiłem coś nie tak? - zdenerowwany wypytywał mnie, na co tylko cicho zaśmiałem się.

- Nie denerwuj się. Muszę Ci bardzo za coś podziękować i to koniecznie. I nie martw się. - parsknąłem śmiechem - Będę po ciebie o 14, dobrze? - zapytałem, mając wielką nadzieję, że wszystko będzie mu pasowało. Bardzo mi zależało, żeby podziękować mu dzisiaj, żeby on wiedział, że dla mnie to bardzo dużo znaczy.

- Dobrze, ale troszkę się stresuje. - pisnął zdenerwowany.

- Nie ma czym, spokojnie. - usłyszałem pukanie do drzwi, w których pojawiła się uśmiechnięta mama. - Będę już kończył, cześć Sungie.

- Papa hyung.

Spojrzałem z pytającym wzrokiem na mamę, która dosiadła się obok mnie i zaczęła z zachwytem oglądać obraz od Sunga, który zdążyłem powiesić już na ścianie.

- Kto to robił? Jest śliczne. - westchnęła, przeciągając dłonią po obrazie. - A ten chłopak to...

- Han. I on też namalował ten obraz. Dostałem go w prezencie na urodziny.
To obraz naszego ulubionego zdjęcia. - uśmiechnąłem się i wyszukałem w galerii zdjęcie.

- Ale uroczy... - zaśmiała się i spojrzała na mnie. - Może zdążę go poznać w tym tygodniu?

- Jisung jest strasznie płochliwy i nieśmiały, więc nie wiem czy uda mi się go namówić. Wiesz, on bardzo denerwuje się kontaktem z ludźmi i zawsze boi się, że zrobi coś źle. - westchnąłem, uśmiechając się do zdjęcia. - Ale może. Kto wie.

- Jest dla ciebie ważny, co? Widzę jak się uśmiechasz, gdy onim mówisz. A co u reszty chłopaków? Hyunjin w końcu pozbierał się i zagadał do Inniego? - zapytała rozbawiona, na co teatralnie przewróciłem oczami.

- W końcu są razem już od jakiegoś miesiąca. Żebyś wiedziała, ile on się zbierał do tego. Sam musiałem z Changbinem trochę mu pomóc, ale koniec końców są szczęśliwi. - oboje zaśmialiśmy się, na wspomnienie o chłopakach. Faktycznie mama, ciągle w wakacje karciła Hyunjina, żeby w końcu zagadał do Jeongina, aż ten bał się przychodzić, gdy ta była w domu.

- I dopiero teraz mi się tym chwalisz? Koniecznie musisz zaprosić chłopaków do siebie w tym tygodniu i przy okazji muszę poznać Hana.

- Nie było okazji. - machnąłem ramionami i zacząłem przecierać mokre włosy ręcznikiem. - A i wiem, że mieliśmy spędzić jak najwięcej czasu, ale koniecznie dzisiaj muszę porządnie podziękować Sungiemu za to. Umówiłem się z nim o 14, więc wrócę pewnie późno. - mama tylko machnęła dłonią i uśmiechnęła się.

- To w porządku. Ja już nie będę Ci przeszkadzała. - pomachała mi i wyszła. Chwilę przesiedziałem na łóżku, myśląc o tym, co byłoby dobrym prezentem dla młodszego.

Musiałem coś wymyślić przed wyjściem, bo co gdyby zapytał się mnie gdzie zmierzamy, a ja jak głupek szedł bym przed siebie. Cholera...

`、ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ`、ヽ

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz