Powoli przytworzyłem oczy, przyglądając się starszemu chłopakowi. Nawet nie mogłem sprawdzić godziny, przez jego ramiona, które nie dały mi się obrócić, a jedynie jeszcze bardziej mnie do niego wtuliły.
Nie chciałem budzić hyunga, bo przez ciemne niebo na podwórku mogłem stwierdzić, że pewnie było jeszcze wcześnie, więc ostatecznie po prostu leżałem przyglądając się mu.
Twarz, charakter, cały on był idealny... Raczej nigdy nie spojrzy na mnie pod aspektem bycia jego chłopakiem i to właśnie boli. Że zatapiam się w tym dziwnym uczuciu do starszego jeszcze bardziej, ale to nie ma sensu. Miałem nadzieję, że to przejdzie, ale z dnia na dzień nasilało się coraz bardziej. Dobrze, że chociaż nie ma nikogo, bo wtedy już chyba kompletnie załamałbym się.Niepewnie wyciągnąłem dłoń spod kołdry i po chwili nieśmiało ułożyłem ją na policzku Minho hyunga.
- Wiem, że śpisz i t-tego nie słyszysz, ale dziękuję... Bardzo. - chlipnąłem, a drugą dłonią zacząłem przecierać swoje policzki z łez. Sam nie wiem czemu płaczę. Może przez to, że naprawdę trafiło mi się szczęście i go poznałem albo mieszaninę uczuć, która stawała się coraz głębsza, a nie mogła ujrzeć światła dziennego.
- Sungie. Błagam, nie płacz... - przytworzył oczy zmartwiony, a ja odrazu zawstydzony zabrałem dłoń i obróciłem się do niego plecami, cały zakrywając się kołdrą. - Nie chowaj się, Hannie...
Nie zajerejstrowałem momentu, w którym hyung obrócił mnie na plecy, a sam nachylił się nade mną. Spojrzał na mnie z uśmiechem i powoli zaczął ścierać łzy z moich policzków, tym samym głaszcząc je. Jezu zaraz chyba serce przestanie mi bić.
- Uśmiech - przejechał opuszkami palców po moich policzkach, a mnie przyszedł przyjemny dreszcz, na który delikatnie uniósłem kąciki ust ku górze. - Widzisz, odrazu lepiej... Dlaczego płaczesz, Jisungie? - spojrzałem na niego zawstydzony, przecierając policzek.
- J-ja sam nie wiem... Mógłbyś mnie p-przytulić? - zapytałem, a starszy niemal odrazu przełożył mnie na drugi bok łóżka, tuląc jak najmocniej się da. - Dziękuję...
- Sungie! - podniósł głos, a ja wystraszony spojrzałem na niego. Po chwili zabrał swoje dłonie z mojej talii i przeniósł na moje policzki. - Huh? Nie chciałem ciebie wystraszyć. Przepraszam. Ale nie dziękuj mi już.
Według mnie zasługujesz na wszystko co najlepsze. Nie wiem, jak o-oni mogli tak ciebie traktować... Jesteś osobą o tak pięknym charakterze i jesteś piękny w całym sobie... I masz kochane serduszko. I przestań mi już dziękować. - uśmiechnął się do mnie szeroko. Wraz z końcem wypowiedzi z moich oczu zaczął lecieć potok łez. Nigdy nie usłyszałem czegoś takiego na temat swojego charakteru czy siebie, oprócz własnej mamy. A on? On prawił mi komplementy kiedy tylko był w stanie.
On był pierwszą osobą, która docenia mnie w każdym calu. Której nic we mnie nie przeszkadza, oprócz mojej zaniżonej samooceny.Uśmiechnąłem się przez łzy, gdy spojrzałem na zdezorientowaną twarz hyunga. Widzę po nim, że martwi się nawet wtedy, kiedy po prostu nie mam humoru i zawsze próbuje mnie jakoś rozbawiać.
- Nie wiem nawet teraz co powiedzieć... Zakazałeś mi dziękować. - zaśmiałem się i podniosłem się do siadu, przecierając swoje policzki.
- A-ale nie mam innego wyjścia.
Od nikogo chyba... Nigdy nie dostałem tylu komplementów... Dziękuję, że tak sądzisz... Staram się być jak najlepszy dla drugiej osoby... - pociągnąłem swoje kolana pod brodę i uśmiechnąłem się szeroko.- Sung uduszę cię zaraz, obiecuje! - zaraz po tym zaśmiał się i zaczął gonić mnie po pokoju. I tak wiedziałem, że nie mam szans ze starszym, ale dalej próbowałem uciekać starszemu, uśmiechając się jak głupi dopóki starszy nie złapał mnie. - I co teraz?
CZYTASZ
o u r r a i n y d a y s minsung
FanfictionJisung w końcu decyduje się po kilku miesiącach na powrót do szkolnego nauczania, zaczynając tym samym liceum, co nie jest jedną z łatwiejszych rzeczy dla niego przez pryzmat okropnych wspomnień związanych z jego gimnazjum. Jednak mimo strachu przed...