//2//

8.7K 471 411
                                    

Całą drogę wpatrywałem się na miasto przez okno samochodu, myśląc o tym jak to będzie w tej szkole. Jestem głupiutki, myśląc, że nie będzie najgorzej, choć przez chwilę...
O ile szkoła kojarzyła się dla niektórych z nowymi znajomościami czy też pierwszą miłością, to dla mnie w niej dział się najgorszy okres w moim życiu. Jak mógłbym mieć dobre oczekiwania, gdy nie uczęszczałem do owego budynku pół roku, a ostatnie moje wspomnienia są takie bolesne.

-Halo? Jisungie? Słuchasz mnie? - odwróciłem głowę w stronę czarnowłosej, która przeglądała coś w lusterku samochodu. - Postaraj się nie myśleć tak negatywnie. To nowa szkoła i uczniowie. Na pewno wszystko się ułoży. I kto wie może poznasz jakiegoś fajnego chłopaka? - odwróciła się do mnie i popatrzyła się z tą typową miną, gdy staliśmy na światłach.

-Mamo... Przestań już. Chciałbym po prostu móc być tam spokojny... Chciałbym tylko to. - pisnąłem speszony, na co usłyszałem cichy śmiech mojej mamy pod koniec zdania zmieniający się w ten lekko przygaszony.

- Jisungie, nie mów tak... Kto wie? - wzruszyła ramionami i z uśmiechem ruszyła dalej, a ja sam wróciłem do ogladania miasta na oknem.

Nawet nie zauważyłem jak szybko minął ten czas, a samochód zatrzymał się co oznaczało, że byliśmy na miejscu. Momentalnie ścisnąłem dłonie w pięści i wbiłem wzrok w buty. Sam fakt powrotu do szkoły był dla mnie berdzo trudny, a to, że szkoła jest nowa i jest to już liceum stresowało mnie jeszcze bardziej.

-Sungie, nie rób tak. Kaleczysz się... - podniosłem głowę na mamę, która po chwili złapała moje dłonie, wyprostowując je tak, bym już ich nie ściskał. - Mówiłam. - spojrzała na mnie zmartwiona i zaczęła szukać plastrów w swojej torbie, gdy sam przejechałem po piekącym wnętrzu dłoni. Nie panuje nad tym... Przepraszam...

- Przepraszam... - powiedziałem cicho - Wiesz, że tego nie kontroluje. - dokończyłem, gdy zaklejała mi plastrem przetarcia od paznokci, co pewnie było zrobione na darmo, bo od potliwości moich dłoni ze stresu, plastry szybko się odkleją.

- Wiem, ale nie możesz siebie dalej kaleczyć. - odpowiedziała. - I nie masz czym się stresować, wiesz? Tutaj tak nie będzie, a poza tym masz mnie ciągle przy sobie i nigdzie nie wyjeżdżam. - posłała mi lekki uśmiech, na który chwilowo uniósłem kąciki ust. - Powinniśmy już iść, zaprowadzę ciebie do klasy. Na pewno będzie dobrze, tak?- dodała, po czym wyciągnęła kartkę z planem wraz z parasolką z racji, że parking był położony kawałek od szkoły, a deszcz padał coraz bardziej.

- Chciałbym, żeby było... - odszepnąłem i razem z mamą wyszliśmy z samochodu.

Szkoła z krokiem na krok znajdowała się coraz bliżej, a ja coraz bardziej się stresowałem, przez co ścisnąłem mocniej rekawy bluzy w dloniach. Wchodząc do szkoły cały czas wpatrywałem się w podłogę. Już to jak bardzo było w niej głośno  spowodowało okropny stres w moim środku i w pewnym momencie spanikowany zatrzymałem się na środku korytarza, jednak szybko poczułem dłoń mojej mamy na plecach, która z ochoczym uśmiechem pomogła mi robić następne kroki po szkole.

Po chwili byliśmy już przy sali. Mama zaczęła rozmawiać z jakąś ciemnowłosą kobietą w średnim wieku, a ja cały czas stałem za nią, bawiąc się skrawkiem bluzy. Może to wygląda komicznie i pewnie ludzie już obgadują mnie, moje zachowanie, ale ja się po prostu boję...

- A więc Jisung. - powiedziała kobieta, a ja na jej słowa drgnąłem. - Witaj, od dzisiaj będę twoją wychowawczynią, więc z każdym problemem możesz przyjść do mnie. Nawet gdybyś czuł się  po prostu niekonfortowo z klasą. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie, na co kiwnąłem głową.

- Dzwoń, gdyby coś się działo.  - znowu ujrzałem te pełne troski spojrzenie mamy, po którym spojrzałem jeszcze raz na panią Choi. - Albo od razu powiedz pani.

Chwilę później zabrzmiał dzwonek, a w mojej głowie z sekundy na sekundy kłębiło się coraz więcej myśli o tym jak to będzie. Poczułem jak mama przytula mnie i mówi, żebym wchodził już do klasy. Zniknęła za drzwiami a ja opuściłem wzrok wchodząc do sali za panią. Już mi wszystko jedno... Usłyszałem tylko głośnie "dzień dobry" i zatrzymałem się z panią przy tablicy, która również przywitała się z klasą.
Bardzo się denerwowałem, moje dłonie drżały, a ja ciężko przełykałem ślinę, ledwo co przechodzącą mi przez gardło. Tak dużo osób nie widziałem na raz od dobrych kilku miesięcy...

- To jest Han Jisung. Jest nowym uczniem, więc prosiłabym byście się nim dobrze zajęli. - uśmiechnęła się do klasy. - Jisung, możesz usiąść przy stoliku w ostatnim rzędzie, pomiędzy Jeonginem, a Yongbokiem. - wskazała palcem, na dwójkę uśmiechniętych chłopców.

- Dobrze. - odpowiedziałem cicho i podeszłem do jedynego wolnego stolika w tym rzędzie, przy którym usiadłem, a do moich uszu od razu doszedł czyiś niski głos.

-Cześć! Jestem Felix. Miło mi ciebie poznać. A tamten matoł to Jeongin. - drgnąłem i zwróciłem wzrok ku piegowatemu chłopakowi, który prominnie się uśmiechał.

-Cześć...Mi również. -odszepnąłem i znowu opuściłem wzrok. O mój Boże, odezwałem się...

-Co lubisz robić? Masz jakieś hobby? Nie denerwuj się tak, nie musisz wcale być taki zestresowany. - usmiechnąłem się delikatnie, gdy usłyszałem wypowiedź drugiego chłopaka. - A więc, masz jakieś hobby? - powiedział z uśmiechem.

-Ja lubię rysować, czasem też maluję. - powiedziałem nieśmiało, bawiąc się palcami u dłoni.

-Musisz nam koniecznie pokazać! Jak już się z nami poznałeś to się od nas nie uwolnisz! - zachichotał i zaraz po tym znowu zaczął wypytywać mnie o różne rzeczy, dopóki pani nie znalazła się przy nim i  pociągnęła go lekko za kosmyk włosów, grożąc chłopakowi uwagą za ciągłe gadanie. Sam Felix ciągle rozbawiony wskazywał na naburmuszonego przyjaciela palcem, specjalnie wyśmiewając jego minę.

-Przestań się śmiać, ciołku. - westchnął Jeongin, udając obrażonego, ale po chwili sam się uśmiechnął, a ja czułem jak z minuty na minuty opada ze mnie stres. Chociaż odrobinę...

ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz