//26//

6.4K 313 510
                                    

Minho

Obudziły mnie grzmoty burzy i głośny deszcz obijający się o szyby. Sungie najwyraźniej był okropnie zmęczony, bo nawet nie drgnął na żaden z tych dźwięków, dalej spokojnie śpiąc z głową na moim torsie i dłonią na nim.
Trochę zmartwił mnie jego problem z zaśnięciem, od kilku dni chodził widocznie zmęczony i nie wyspany, a gdy Lix powiedział mi o tym jak zasnął w klasie jeszcze bardziej się martwiłem. Nie chciałem go też budzić, jednak los chciał inaczej i przy głośniejszym grzmocie Jisungie zaczął się przebudzać. Uśmiechnąłem się na ten uroczy widok i dalej przypatrywałem się młodszemu, który jeszcze bardziej wtulił się we mnie, przytwierając zaspane oczka.

- Dzień dobry Sungie. - szepnąłem, dalej uśmiechając się. Sungie najwyraźniej zawstydził się nawet tym głupim gestem, zabierając swoją dłoń do siebie i spuszczając głowę w dół. - Sungie przecież nie przeszkadza mi to. Możesz się przytulić, kiedy tylko byś chciał.

- Na pewno? - szepnął nieśmiało i chwilę później niepewnie położył swoją dłoń na moim torsie, uroczo uśmiechając się do mnie.

- A wyspałeś się? - zapytałem i w odpowiedzi dostałem kiwnięcie głową.

- Nie pamiętam, kiedy tak dobrze spałem. - westchnął i zaczął bawić się moją dłonią, porównując ją do tej swojej. - Ale masz dużą dłoń hyung!

Zaśmiałem się, gdy ten popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, po chwili śmiejąc się razem ze mną i przytulając się mocniej. Moje serducho naprawdę się roztapiało, gdy spędzaliśmy czas we dwójkę leniuchując i tuląc się, ciesząc się ze swojej obecności. Nigdy nam się nie nudziło, a nawet, gdy nie mieliśmy co robić kończyliśmy przytulając się.

- Jesteś może głodny? - zapytałem.

- Troszeczkę, a-ale chyba wolę się jeszcze poprzytulać... - uroczo uśmiechnął się do mnie, powodując jeszcze szerszy uśmiech na mojej twarzy. Przyciągnąłem go do siebie mocniej, słysząc z jego strony cichy, przeuroczy chichot. - Dziękuję...

Po jakimś czasie, w końcu zdecydowaliśmy się pójść do kuchni i przygotować coś na śniadanie. Z tego co napisała pani Han na kartce w kuchni, poszła w odwiedziny do koleżanki, a z racji, że nie chciała nas budzić, zostawiła ta karteczkę.

- Będąc szczery, nie potrafię zrobić nic jadalnego. - zaśmiał się i wdrapał się na blat. - Szkoda, że nie ma mojej mamy, zjadłbym naleśniki...

- Sungie, czy ty nie wierzysz w moje zdolności kulinarne? - parsknąłem śmiechem, a ten spojrzał na mnie, przechylając głowę w bok. - Wyciągnij mi wszystkie składniki. Zrobię ci jakie tylko byś chciał.

Odrazu ujrzałem w jego oczach te iskierki radości, gdy ten wyciągał wszystkie potrzebne składniki, a te, które były za wysoko, wyciągałem ja.

- Robisz pyszne dania, ale nie wiedziałem, że potrafisz zrobić naleśniki. - uśmiechnął się pod nosem, podłączając mikser.

- O jejku Sungie. - zaśmiałem się, gdy ten włączył mikser, a cała mąka z miski znalazła się na nim.
Naprawdę nie mogłem powstrzymać śmiechu od tak uroczego widoku Sunga, który w tym momencie jeszcze wyduł wargę, marszcząc brwi.

Zaraz po tym dostałem mąką w twarz, na co zaśmiałem się do dalej obrażonego młodszego.

- Jisungie - przeciągnąłem, podchodząc do niego od tyłu i wtulając go w mój tors. Wyraźnie poczułem, jak spiął się na nagłą bliskość. Nie chciałem się jednak odsuwać i miałem nadzieję, że zaraz mu przejdzie. - Nie obrażaj się.

- Ale nie śmiej się już ze mnie hyung. - pisnął już z uśmiechem na twarzy, zawstydzony tym nagłym przytulasem, dalej miksując składniki.
Uwielbiałem oglądać zawstydzonego Sunga, więc stwierdziłem, że posunę się dalej. Przytuliłem go jeszcze mocniej, wtulając swój policzek w ten jego. Kochałem tą bliskość między nami, tą przyjacielską, chodź czasem naprawdę wyobrażałem sobie nas razem. Zakochałem się w tej uroczej wiewiórce już po uszy, ciągle jego obraz błądził w moich myślach, a z dnia na dzień miałem wrażenie, że zakochuje się jeszcze bardziej i bardziej. Nawet tym gestem, uszczęśliwiłem młodszego, słysząc cichy śmiech tego uroczego blondyna. - Z-zawstydzasz mnie głupku...

Odsunąłem się na niedużą odległość, pozwalając mu odłożyc mikser na bok razem z miską wymieszanych już składników. Odwrócił się w moja stronę z pięknym uśmiechem i niepewnie wyciągnął dłonie w moja stronę, wycierając mąkę z mojej twarzy.

- Przepraszam... To było niemiłe z mojej strony. - szepnął, gdy zalewałem masą patelnie.

- Nie przepraszaj mnie. Nic się nie stało. Masz może jakieś owoce? Zrobimy najpyszniejsze naleśniki, jakie kiedykolwiek jadłeś. - zaśmiałem się. Sungie tylko pokiwał energicznie głową, wyciągając z lodówki kilka truskawek.
W trakcie mycia przez Sunga truskawek, zdążyłem nalać już następną masę na patelnie. Nie chciałem, żeby coś się spaliło, ale próbowałem też kontrolować co robi Jisung. Nie chciałem, żeby zrobił coś sobie, więc stwierdziłem, że sam pokroje owoce.

- Jisungie, może pokroje je za ciebie. Tym nożem możesz się skaleczyć. - szepnąłem zmartwiony, podchodząc i krojąc truskawki na małe kawałki.
Han narzekał ciągle, że wszystko robię za niego i czuję się z tym źle, mimo moich zapewnień, że nic się nie dzieje. W końcu dodaliśmy jeszcze do nich roztopioną czekoladę i usiadliśmy do stołu.

- Miałeś rację. To najlepsze, co w życiu jadłem! No może oprócz sernika, no chyba, że też potrafisz go zrobić? - zawołał, ciągle wychwalając je, na co cicho się śmiałem.

- To w takim razie muszę ci w najbliższym czasie zrobić sernik. - młodszy zaklaskał w dłonie z wypełnionymi policzkami. On naprawdę wyglądał jak wiewiórka, najsłodsza i ta jedyna wiewiórka, w której się zakochałem.

`、ヽ`ヽ`、ヽ(ノ><)ノ `、ヽ`☂ヽ`、ヽ

Przepraszam , że rozdział jest bardzo krótki, ale ból brzucha nie dał mi się skupić na dłuższym pisaniu wrr
Ale następne rozdziały będą o wiele dłuższe, bo akcja się rozwinie☺

o u r  r a i n y  d a y s  minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz